czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 1

Gdy tylko wysiadłam z samolotu. Ruszyłam w stronę wyjścia szukając Cowela. Kiedy tylko go zobaczyłam, zaczęłam przeklinać w myślach, że dałam się zmusić do przyjazdu tutaj. Nie mogłam na niego patrzeć, pomimo że minęło już dużo czasu, to wciąż miałam mu za złe jego zachowanie. Podeszłam do mężczyzny i od razu zmierzyłam go wzrokiem, postarzał się odkąd ostatni raz widziałam się z nim. Ubrany był w zwykłe jeansy oraz czarną koszulkę z motywem nut. Od zawsze kochał muzykę i nie bał się tego okazywać. Jak byłam mała uczył mnie grać na fortepianie. Zawsze uważał, że mam talent i powinnam iść w tym kierunku, jednak ja miałam inne ambicje. Kochałam grać na tym instrumencie, zawsze mnie uspokajał.
-Witaj kochanie-zaczął po czym zmierzył mnie wzrokiem-Jak minął lot ?
Spojrzałam na niego z politowaniem i szybkim krokiem wyminęłam. Nie miałam ochoty udawać, że już mi przeszło. Ruszył za mną i poszliśmy w kierunku jego auta. Na parkingu wskazał mi niebieskie BMW, Simon zapakował moje bagaże, a następnie ruszyliśmy.
-Będziesz mieszkać z członkami One Direction- oznajmił mi wciąż patrząc na drogę- U mnie nie ma miejsca, zresztą myślę, że z osobami w swoim wieku prędzej się dogadasz.
Spojrzałam na niego spokojnie, ale duszy miałam ochotę krzyczeć, tak bardzo chciałam w tym momencie być w domu. Jedyny plus jaki w tym wszystkim widziałam to taki, że nie będę musiała na niego za często patrzeć. Droga minęła bardzo szybko już po kilkunastu minutach staliśmy przed wielką willą. Była ogrodzona wysokim marmurowym parkanem. Brama wjazdowa prowadziła w prost przed garaż, a po lewej stronie tego pomieszczenia znajdowały się wielkie drewniane drzwi wejściowe. Budynek wznosił się na dwa piętra, pokryty był białą farbą. Posiadał wiele ogromnych okien, każde z nich było zaciemnione, pewnie miało to na celu danie im trochę prywatności. Simon otworzył przede mną drzwi i wniósł moje walizki do pomieszczenia. Ruszyłam za nim, a moim oczom ukazał się niewielki przedpokój z którego można było dostrzec kuchnie, salon oraz schody prowadzące na górę. Po lewej stronie była wcześniej wspomniana kuchnia a po prawej wielki pokój dzienny. Utrzymany był w jasnych kolorach, posiadał wielką szarą kanapę narożną oraz ogromny telewizor, na ścianach było wiele zdjęć pięciu chłopaków. Zapewne to był mój najukochańszy zespół myślałam sarkastycznie. Zdjęłam buty i podeszłam dalej, na sofie siedziało już pięciu chłopaków. Uważnie zlustrowałam ich wzrokiem, a następnie spojrzałam na Simona.
-Gdzie jest mój pokój?
-Na górze, na drzwiach będzie napis „ Bella”, ale teraz musimy ustalić kilka zasad, które będą tu panować.
-Nie obchodzą mnie twoje zasady- odpowiedziałam patrząc na schody prowadzące na górę, a kiedy już chciałam ruszyć poczułam, silny uścisk na nadgarstku.
-Puść mnie kurwa-oburzyłam się.
-Po pierwsze nie przeklinasz, w domu jesteś najpóźniej o dwudziestej trzeciej. Zawsze mówisz chłopakom gdzie idziesz i o której będziesz. Ponieważ ja wyjeżdżam na dwa tygodnie, opiekę nad tobą tymczasowo oni będą pełnili. Jak wrócę chłopaki powiadomią mnie o twoim zachowaniu. Masz się ich słuchać!- zakończył ostro.
-Nie obchodzą mnie twoje popaprane zasady-wycedziłam z zaciśniętymi zębami.
Szybkim krokiem ruszyłam na górę w poszukiwaniu mojego pokoju. Szłam obszernym korytarzem na drzwiach były napisane imiona chłopaków. Po wyminięciu pokoju Harrego i Nialla, oczom ukazały mi się drzwi z napisem „Bella”. Powoli je uchyliłam i weszłam do środka. Odłożyłam bagaże i rozejrzałam się wokół siebie. Pokój był tak samo jak salon utrzymany w jasnych kolorach. Jedna ściana różniła się od pozostałych, ponieważ była pokryta fototapetą z motywem chmur. Na pozostałych były puste ramki na zdjęcia, nie miałam zamiaru ich zapełniać,ponieważ posiadałam tylko jedno zdjęcie przy sobie, ale nigdy go nikomu nie pokazywałam. Podłoga pokryta była ciemnymi panelami. Na samym środku pomieszczenia znajdowało się wielkie dwuosobowe łóżko, a obok niego szafka nocna. W pokoju była również ogromna szafa lustrzana oraz komoda, obok której znajdowały się drzwi. Podeszłam do nich i nacisnęłam na klamkę powoli uchylając je, oczom ukazała się przestronna łazienka. Ciemne kafelki kontrastowały z jasnymi dodatkami. W środku dostrzec można było kabinę prysznicową oraz sporej wielkości wannę. Po lewej stronie była umywalka oraz blat nad którym wisiało ogromne lustro. Gdy już dokładnie zbadałam pomieszczenie wróciłam do pokoju i wyjęłam z walizki czystą bieliznę i ręcznik, a następnie ruszyłam pod prysznic. Zimna woda rozluźniła moje mięśnie a cytrynowy zapach płynu pod prysznic zastąpił niemiły zapach lotniska. Kiedy już wyszłam z kabiny wzięłam ręcznik i dokładnie wytarłam całe ciało, następnie nałożyłam czystą bieliznę. Podeszłam do lustra i zmyłam makijaż, po chwili jednak nałożyłam nowy. Nigdy nie malowałam się mocno zazwyczaj wystarczały tylko korektor i maskara. W pokoju założyłam na siebie jasne rurki z wysokim stanem, oraz luźną białą koszulkę, włosy zostawiłam rozpuszczone, a na nogi włożyłam białe Air Maxy.
Chwyciłam moją torbę bez której nigdy nie ruszam się z domu i postanowiłam iść poznać miasto. Zeszłam po schodach i czym prędzej udałam się do wyjścia. Gdy byłam już metr od drzwi zatrzymał mnie pewien głos.
-Gdzie się wybierasz?-zapytał mulat.
-Nie twój interes.
-Owszem mój, mamy cię pilnować więc gadaj!- powiedział ostro.
-Wyobraź sobie, że jestem tu pierwszy raz w życiu, więc nie wiem gdzie idę- rzuciłam w jego stronę i wyszłam. Słyszałam za sobą słowa sprzeciwu, ale już mnie to nie interesowało.
Ruszyłam wzdłuż drogi którą jechałam razem z Simonem, po chwili ukazał mi się piękny park, za nim dostrzec można było wysokie budynki, bez chwili wahania ruszyłam w tamtą stronę. Gdy tylko doszłam do miasta, zaczęłam chodzić bez sensu między uliczkami. Po godzinie postanowiłam usiąść w Starbucksie. Zamówiłam kawę z mlekiem i lustrowałam pomieszczenie, lubiłam takie miejsca, zawsze było tu pełno ludzi. Wtedy nikt na Ciebie nie zwracał uwagi.
Kawa z pewnością dobrze mi zrobiła, ponieważ byłam bardzo zmęczona podróżą. W kawiarni spędziłam dużo czasu zastanawiając się co mogę tu robić. W końcu przypomniałam sobie jak znajomi wspominali, że to właśnie w Londynie można było dostać najlepszy towar. Zadzwoniłam do znajomego aby dowiedzieć się gdzie mam się udać, pewnie gdybym nazwę klubu usłyszała na mieście, to nie poszła bym się tam, ale jeżeli zapewniali mnie, że na pewno coś tam dostane, to przestałam się wahać. Była już dwudziesta druga więc wyszłam z pomieszczenia i złapałam taksówkę. Już po dziesięciu minutach byłam przed klubem. Było od osiemnastu lat więc dałam ochroniarzowi odliczoną gotówkę i po chwili byłam w środku. Przechodziłam między ludźmi szukając odpowiednich osób. Jednak to nie miało sensu, przecież nikt kto zajmuje się czarnymi interesami nie odnosi się z tym aby każdy o tym wiedział. Postanowiłam siąść przy barze i zamówić drinka na rozluźnienie.
-Witaj piękna- przywitał się ze mną mężczyzna zajmując miejsce obok.
-Daruj sobie ten żałosny podryw- naprawdę nie lubiłam takich odzywek, były takie prostackie.
-Dobra, dobra chciałem tylko zapytać czy nie masz ochoty na coś mocniejszego niż ten marny drink?
Nie powiem, że nie zainteresował mnie tą propozycją.
-” Czemu ja tu do cholery nie siadłam wcześniej?” -karciłam się w myślach.
Od razu się zgodziłam i ruszyliśmy w stronę łazienki. Mężczyzna wręczył mi woreczek z dwoma tabletkami, a ja dałam mu należną gotówkę.
-Mów mi Kobra, jakbyś czegoś potrzebowała to wal śmiało. Zawszę siedzę na górze w loży- mówił ciągle mierząc mnie wzrokiem.
-Jestem Bella. Na pewno zajrzę-oznajmiłam z uśmiechem po czym wzięłam jedna tabletkę do ust, a drugą zostawiłam na później.
Gdy już wyszłam z łazienki ruszyłam na parkiet. Tańczyłam z wieloma osobami połowy nawet nie pamiętam. Po jakiejś godzinie postanowiłam wrócić do domu, ponieważ dłuższe siedzenie tutaj nie miało najmniejszego sensu. Wyszłam z klubu i czym prędzej złapałam taksówkę aby wrócić do domu.
Towar był naprawdę dobry i dopiero teraz zaczął mocno działać. Chwiejnym krokiem doszłam do drzwi nacisnęłam klamkę i weszłam do domu.
-Która godzina?-zapytał mnie brunet.
-Zapewne nie dwudziesta trzecia- stwierdziłam z uśmiechem.
-Kurwa widzę, że geniusza tutaj mamy- stwierdził czarnowłosy.
-Zayn daj spokój- pouczył go brunet.
-Mogę już iść ?- zapytałam ciągle się uśmiechając ponieważ dalej byłam odurzona.
-Kurwa Liam ona jest naćpana, oczy jak spodki, cała w skowronkach- krzyczał mulat- Co ty do cholery brałaś ?
-Nie twój interes!
-Idź już do siebie- stwierdził brunet
Korzystając z okazji ruszyłam na górę, gdy tylko weszłam do pokoju poszłam się umyć. Następnie włączyłam laptopa nie byłam śpiąca, a wręcz przeciwnie byłam pobudzona. Wiedziałam, że to będzie bezsenna noc.
***
-Zayn jesteś pewny, że ćpała?
-Na sto procent!
-Trzeba będzie z nią rano pogadać-stwierdził Payn
-Wiem, a najgorsze jest to, że to było coś mocnego, była za bardzo pobudzona. Na dodatek jeszcze piła co spotęgowało efekt.
-Wiem... czułem-dodał z niezadowoleniem brunet.
Liam poszedł do siebie uprzednio życząc mi miłej nocy, a ja dalej stałem w kuchni, a z głowy nie mogłem wyrzucić jej zachowania.
-”Co ta gówniara sobie myśli ?”-zastanawiałem się- „Nawet nie wie w jakie gówno się pakuje.”
Stałem tak jeszcze jakiś czas analizując w głowie każdy jej ruch i upewniając się, że na pewno była naćpana, ale nie miałem wątpliwość. Po czasie stwierdziłem, że nie ma sensu tu dalej siedzieć, ruszyłem więc na górę w kierunku swojego pokoju. Gdy mijałem jej pokój mogłem dostrzec zaświecone światło. Zdawałem sobie sprawę, że dziewczyna nie zaśnie tej nocy.
Kiedy znajdowałem się już u siebie w pokoju, położyłem się do łóżka i odpłynąłem w krainę morfeusza.
***
Tak jak myślałam, tej nocy nawet nie zmrużyłam oka. Zegar wskazywał już siódmą rano, postanowiłam więc nie marnować dnia i ruszyłam w stronę łazienki z zamiarem wzięcia kąpieli. Gdy już wyszłam z wanny, wytarłam dokładnie ciało, włożyłam bieliznę i pomalowałam się, przyszedł czas na wybranie dzisiejszej kreacji. Ubrałam się w jensy z wysokim stanem oraz krótszą bluzę która idealnie odsłaniała kawałek brzucha. Włosy postanowiłam związać w wysokiego kucyka, a gdy już byłam gotowa, zeszłam na dół. Powoli schodziłam ze schodów już z tej odległości słyszałam głosy dobiegające z kuchni. Mój słuch nie szwankował w owym pomieszczeniu znajdowała się trzech członków zespołu. Chłopaki jedli śniadanie przy wysepce kuchennej, ja postanowiłam zrobić sobie kawę. Podeszłam do ekspresu i wybrałam kawę z mlekiem.
-Chcesz kanapkę?- zapytał ucieszony blondyn.
-Nie dziękuje, nie jestem głodna.
-A tak na wstępie to gdzie moje maniery. Jestem Niall. To jest Harry- mówił wskazując na chłopaka z burzą kręconych włosów.
-A ja jestem Louis- oznajmił mi brunet siedzący między między dwójką wcześniej poznanych.
-Bella
-Wiesz nie chce się wtrącać, ale kiedy ty ostatnio coś jadłaś? Odkąd tu jesteś w kuchni jeszcze Cię nie widziałem- zakończył blondyn.
-A musisz wiedzieć, że on doskonale wie kto i kiedy jest w kuchni-zaśmiał się Liam wchodząc do kuchni.
-No to zjesz coś?- męczył mnie dalej Horan.
-Nie, naprawdę nie jestem głodna.
-A jak minęła pierwsza noc u nas?- zapytał po chwili Louis.
-Zapewne bezsennie- stwierdził mulat wkraczając do kuchni.
-”Musiałeś przyjść teraz?! Nie mogłeś tak za dziesięć minut?!”-zadawałam sobie pytanie w myślach, jednak po chwili odpowiedziałam krótko- Nie narzekam.
Czułam, że wszyscy w tym momencie patrzą się na mnie. Na szczęście krępującą cisze przerwał Payn.
-Możemy pogadać na osobności ?
-Jasne- odpowiedziałam szybko i ruszyłam w stronę pokoju chłopaka.
Staliśmy przed drzwiami z napisem „Liam”, chłopak uchyli drzwi i zaprosił mnie do środka. Pokój był mniejszy niż mój. Przeważała tu ciemna zieleń oraz brąz. Wszystko było tu idealnie ułożone, nawet najmniejsza kartka na biurku była na swoim miejscu. Ja pewnie bym tak nie umiała, musiałabym ciągle sprzątać.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, dziękuje- odpowiedziałam i zmierzyłam chłopaka wzrokiem, jego oczy były przepełnione troską.
-Brałaś wczoraj?- chłopak nie bawił się ze mną w podchody.
Chciałam jak najszybciej zmienić temat, kim on jest, że o takie rzecz się mnie pyta. Zaczęłam nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu, aby znaleźć cokolwiek co odwróci jego uwagę. Moje spojrzenie przykuło zdjęcie w ramce koło łóżka, widniała na nim jakaś dziewczyna z Liamem.
-Kto to jest?- zapytałam wskazując na ową fotografię.
-Kurwa, nie zmieniaj tematu!-krzyknął
Taki jeszcze nie był nawet wczoraj był bardziej wyrozumiały. Spojrzałam na niego teraz już z jego oczów mogłam wyczytać tylko złość, chłopak nerwowo zaczął wystukiwać jakiś rytm.
-Tak- skuliłam się niczym pies który właśnie zrozumiał co zrobił źle.
-Po co ?
-Ja...- nie dane było mi dokończyć bo chłopak od razu mi przerwał.
-Tak wiem pewnie nic mi nie powiedz, bo to przecież twoja sprawa. Ale ja tu nie mam zamiaru tolerować ćpania!-zakończył ostro.
-To wyślij mnie do domu, ile razy jeszcze mam to mówić nie chce tu kurwa być!- zaczęłam krzyczeć, byłam bardzo zdenerwowana nie umiałam panować nad emocjami- I nie obchodzi mnie co ty sobie tu tolerujesz a czego nie, to jest kurwa moje życie!.
-Simon wczoraj nas prosił abyśmy Cię pilnowali, a ty co pierwszego dnia takie coś odwalasz? Wiem nie zamknę Cię w domu na klucz więc przynajmniej współpracuj z nami.
-Nie- powiedziałam już spokojnie i przewróciłam oczami.
Czekałam na jego reakcje, ale nic stał w bezruchu. Pewnie gdyby nie fakt, że stoi i oddycha zastanawiałabym się czy na pewno żyje. Bez większego namysłu odwróciłam się do drzwi i ruszyłam na dół. Przechodząc przez drzwi krzyknęłam tylko.
-Jeżeli tak bardzo chcecie wiedzieć gdzie idę to już uprzedzam, że nie wiem. A co do godziny powrotu to również nie mam pojęcia- skończyłam i już z chwile byłam przed domem.
__________________________________________________________________________________
No to jest pierwszy rozdział. Jeżeli chodzi o następny rozdział to wstawię za tydzień. W lewym górnym rogu zawsze będzie informacja kiedy będzie kolejny. Zapraszam do komentowania.

1 komentarz: