czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 7 część 2

Słowa chłopaka jeszcze przez chwilę odbijały się w moich uszach, zdałam sobie sprawę, że sytuacja sprzed wyjazdu prawdopodobnie nie miała dla niego żadnego znaczenia, ale czego ja oczekiwałam. Przecież ja też nic do niego nie czułam, nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Prawie wszyscy w pomieszczeniu wydawali się być przekonani, prócz Harrego, który w tym momencie marszczył brwi dokładnie przyglądając się Zaynowi.
-Malik, nie kłamiemy w tej grze- oburzył się kędzierzawy.
-Ja nie kłamie- natychmiastowo zaprotestował mulat.
-Ja przyznałem się do wszystkiego, a ty łżesz w żywe oczy- mówił Harry zmuszając tym czarnowłosego do wyjawienia prawdy.
-No dobra niech już Ci będzie- zaczął zrezygnowany- tak Panie Styles jestem kimś zainteresowany.
-Wiedziałem!-krzyknął uradowany loczek.
-Malik przyznaj się kto- wtrącił Niall.
-Dobra gramy- odrzekł i zakręcił butelką, która tym razem wskazała Liama.
Chłopak jako pierwszy postanowił wybrać wyzwanie, jednak Malik okazał się być niezbyt kreatywny i kazał Paynowi zjeść łyżeczkę cynamonu. Wszystkich oczywiście śmieszyła zaistniała sytuacja, jednak nie obyło się bez ubolewania nad ubogą pomysłowością mulata. Liam wylosował swoją dziewczynę, która wybrała pytanie. Payn po chwili namysłu zapytał „ Całowałaś się z dziewczyną?”. Brunetka bez jakiegokolwiek skrępowania udzieliła odpowiedzi potwierdzającej, oczywiście nie odbyła się to bez zdziwienia wszystkich członków gry. Jednak Peazer nawet na to nie zareagowała, tylko pewnie chwyciła butelkę i zakręciła nią, mijała po kolei wszystkich, aż w końcu zatrzymała się na mnie. Zaczęłam bić się z myślami co wybrać wiedziałam, że pytanie może być bardzo trudne, więc wybrałam wyzwanie. Dziewczyna na moją odpowiedź od razu chytrze się wyszczerzyła.
-Jutro zabieram Cię na małą metamorfozę i przez tydzień wybieram twoje kreacje- powiedziała dumnie, a jej oczy świeciły w tym momencie niczym rozżarzone węgielki.
-Co?!- oburzyłam się.
Uważałam to zadanie za jeden wielki absurd, dziewczyna już kiedyś wspominała, że powinnam ubierać się bardziej dziewczęco. Jednak nie podejrzewałam, że wymyśli coś takiego,na samą myśl o mojej jutrzejszej metamorfozie byłam przerażona, ponieważ zdążyłam zauważyć, że dziewczyna ma bardzo odważne kreacje.
-Nie co, tylko kręć już tą butelką, bo nie masz nic do gadania- wyszczerzył się Irlandczyk.
Gra jeszcze długo toczyła się dalej, po czasie wkroczyły procenty, więc wyzwania jak i pytania były coraz dziwniejsze. Pytania były bardzo intymne więc postanowiłam wybierać wyzwanie, ponieważ nie miałam ochoty ujawniać szczegółów ze swojego życia. Musiałam między innymi odbyć namiętny pocałunek z Daniel lub przejść po barierce molo lekko wstawiona, oczywiście ta podróż nie obyła się bez wpadki, którą była kąpiel w jeziorze. Gdy gra się skończyła, postanowiliśmy włączyć jakiś film i dalej wlewać w siebie procenty. Oczywiście w tym stanie nikt z nas nie skupiał się na filmie, wszyscy rozmawiali między sobą, a raczej bełkotali. Co jakiś czas któryś z chłopaków wznosił toast, a ja czułam jak powoli odpływam. Wstałam nagle na równe nogi z zamiarem pójścia do pokoju, jednak już po chwili moje nogi nie wytrzymały ciężaru i z hukiem upadłam na podłogę. Zaczęłam się powoli zbierać z ziemi, w pewnym momencie poczułam jak ktoś pomaga mi wstać na nagi. Spojrzałam na kędzierzawego, który mocno objął mnie ramieniem, lecz po chwili znów upadłam.
***
Wziąłem do ręki pilot i włączyłem ogromny telewizor, wybierając odpowiedni film do sytuacji, więc pokusiłem się o komedie. Zdawałem sobie sprawę, że pewnie nikt nawet nie będzie na niego zwracał uwagi. Po chwili na stoliku przed nami stały różnego rodzaju trunki, które przyniósł Lou z Niallem. Żeby nie musieć co chwilę polewać do kieliszków, chłopaki zastąpili je szklankami do których rozlali procenty. Nie minęło dużo czasu, a każdy z nas był już porządnie wstawiony. Daniel i Liam leżeli oparci o siebie i wlewali w siebie napój zajmując się jedynie sobą. Niall wraz z Lou byli zajęci pożeraniem wszystkiego co im w ręce wpadło. Natomiast Zayn i Bella prowadzili poważną rozmowę o tolerancji rasowej, jednak ze względu na ich stan, nie było ona w najmniejszym stopniu poważna. W czasie konwersacji palili również papierosy, pomimo mojego sprzeciwu, że w domu się nie pali. Po jakimś czasie, gdy już wszyscy prócz mnie i Liama odpływali. Nagle na nogi zerwała się Bella, lecz już po chwili upadła z hukiem na ziemię. Szybko podbiegłem do niej, po drodze przyglądałem się jej i sprawdzałem czy aby jej wszystkie części ciała są na swoim miejscu. Oczywiście dopiero po chwili zrozumiałem jak bardzo absurdalną rzecz sprawdzałem. Pomogłem jej wstać z ziemi i wziąłem pod ramie. Już po pierwszym kroku dziewczyna ponownie upadła, ciągnąc mnie za sobą. Po chwili namysłu stwierdziłem, że rudowłosa nie da rady dojść na własnych nogach na górę. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w kierunku schodów. Stojąc przed wejściem na piętro wyżej, zwątpiłem w swoją siłę, stwierdzając, że nie dam rady wejść na górę, odwróciłem się na pięcie i zaniosłem ją do pokoju Louisa. Zdjąłem z niej okrycie wierzchnie i przykryłem kołdrą, ponieważ dziewczyna momentalnie usnęła. Już po chwili byłem z powrotem w salonie, w którym ubyło już kilku osób. Na kanapie został już tylko Zayn, Louis i Horan, dołączyłem więc do nich i kontynuowaliśmy upojenie alkoholowe.
___________________________________________________________________________________
Tak wiem bardzo krótko, ale stwierdziłam, że to druga część więc po prostu napisałam to co najważniejsze. Mam nadzieje, że podoba się i czekam na opinie. 


Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Zayn odszedł z zespołu, ale ja i tak będę wierzyć, że wróci jak chłopaki odejdą z Modestu. A jakie jest wasze zapatrzenie na całą tą sytuację?

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 7 część 1

-To niech Bella i Daniel będą w moim pokoju- rzucił loczek.
-A Hazza przyjdzie do mnie- wyszczerzył się Lou.
-Okey- odpowiedziała szybko Peazer.
Poczułam jak dziewczyna chwyta moją rękę i ciągnie za sobą na górę. Gdy tylko drzwi otwarły się ujrzałam przestronne pomieszczenie, ściany były ciemnozielone, a podłoga wyłożona białym dywanem. Na środku widniało wielkie łóżko z masą poduszek. Po prawej było zaś wyjście na mały balkon, a obok niego ogromna szafa.
-To ja idę się umyć, a potem idziemy nad jezioro- rzuciła uśmiechnięta Daniel i już za chwilę zniknęła za drzwiami łazienki.
Powoli podeszłam do torby z której wyjęłam paczkę papierosów, a następnie wyszłam na balkon. Chwyciłam fajkę i odpaliłam ją i już po chwili czułam jak dym rozchodzi się po moich płucach. Wiatr był ledwo odczuwalny, ale chłodny, słońce raziło w oczy, rozejrzałam się dookoła. Po prawej dostrzegłam mulata wpatrującego się w przestrzeń. W tym momencie również zaciągał się papierosem, dobrze wiedziałam, że palił bo było to czuć, jednak nigdy go jeszcze nie widziałam podczas tej czynności. W pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się, lekko się speszyłam, lecz nie zamierzałam odwracać głowy, gdyż to mogło by okazać moją słabość. Lustrowaliśmy się tylko wzrokiem nie wypowiadając żadnego słowa, tylko co jakiś czas zaciągając się papierosem. Między nami panowała cisza, której nikt z nas nie zamierzał przerywać. Usłyszałam jak drzwi za moimi plecami otwierają się, a przez nie weszła brunetka.
-Idź się szykować bo zaraz idziemy.
Spojrzałam jeszcze na mulata i zgasiłam papierosa.

Leżałam nad jeziorem między Daniel a Niallem, czułam jak gorące promienie słońca opalają moje ciało. Głowa bolała mnie od gorącego powietrza, ale nie reagowałam na to.
-Słyszałam, że jesteś bratanicą Cowela- powiedziała brunetka siedząca na kocu.
-Tak- odpowiedziałam krótko, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Jak to jest mieć tak znanego wujka?
-Zapewne nie gorzej niż jakbym miała mieć znanego chłopaka- uśmiechnęłam się.
Dziewczyna odpowiedziała mi tylko kiwnięciem głowy.
-Liam wspominał, że uczysz się w szkole w Waszyngtonie, a co potem?
-Nie wiem- nie miałam planu na życie, nigdy nawet o tym nie myślałam, lecz wiedziałam, że ta odpowiedź nie usatysfakcjonuje dziewczyny- może pójdę na studia matematyczne.
-Ty matematyczne?- wtrącił się zszokowany blondyn, rozkładając ręce.
-Coś ci nie pasuje Horan?- zapytała żartobliwie brunetka trącając chłopaka w ramię, on odpowiedział na to tylko potrząsając głową i za chwilę wstał z koca i ruszył do reszty zespołu- Liam mówił mi, że musi z tobą porozmawiać dziś. Można wiedzieć o co chodzi?
-Nie ważne- odrzekłam krótko spuszczając głowę.
-Nie odbijesz mi chłopaka?- zażartowała, rozluźniając sytuację.
-Nie mój typ- zakończyłam spoglądając na omawianego.
Siedziałam nad jeziorem jeszcze około godziny, cały czas rozmawiając z dziewczyną Payna, której najwyraźniej tematy do rozmów w ogóle się nie kończyły. Co jakiś czas dołączali się do nas chłopaki, jednak szybko uciekali słysząc ową konwersacje, ponieważ zawsze gdy któryś z nich próbował zakłócić nasz spokój to Daniel od razu przechodziła do tematu zmiany fryzury lub garderoby. Sposób skutecznie działał na nich ponieważ nawet nie starali się wejść do tematu. Kiedy dziewczyna stwierdziła, że robi się późno, poszła do domu aby wziąć prysznic. W tym momencie przysiadł się do mnie Liam, zajął poprzednie miejsce swojej ukochanej i bez słowa położył się.
-Idziemy pogadać? -zapytał po dłuższej chwili.
-No dobrze.
Ruszyliśmy wzdłuż jeziora, powoli przemierzając brzeg, co jakiś czas niepewnie zerkaliśmy w swoją stronę. Kiedy zorientowałam się, że brunet nie spuszcza wzroku ze mnie, odwróciłam twarz i wpatrywałam się w taflę wody.
-Wiem, że nie chciałaś dziś rozmawiać, ale ta sprawa cały czas mnie męczy- powiedział spokojnie Payn.
-Okey- odpowiedziałam krótko zerkając na twarz Liama.
-Co wydarzyło się wtedy między tobą a Zaynem?
- Wiem jak to mogło wyglądać, ale to zupełnie coś innego- odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam- pokłóciłam się z Malikiem, a on z nadmiaru emocji uderzył w ścianę pięścią... a później jak nie chciałam go wypuścić z pokoju to po prostu lekko mnie popchnął abym zrobiła mu przejście... tylko ja straciłam równowagę i przewróciłam się, uderzając o blat. Tyle- dokończyłam cały czas zacinając się aby mieć czas na odpowiedni dobór słów.
-No dobrze, a twoje zachowanie? Dlaczego się trzęsłaś?- zadawał kolejne pytania.
-Nie miałam łatwego dzieciństwa- wytłumaczyłam krótko.
-To znaczy?
-Moi rodzice zostali zamordowani- odpowiedziałam zaciskając jedną pięść, co nie uszło uwadze chłopaka, jednak nie skomentował tego gestu.
-Przepraszam, mogłem się domyśleć, że o to chodziło.
-Nie masz za co- wymusiłam uśmiech.
-A zabójcy zostali złapani?- bardziej stwierdził niż zapytał brunet.
-Nie-odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu, jednak na marne bo już po kilku sekundach poczułam jak pojedyncze łzy spływają po moich policzkach- i od tamtego czasu jak powracają do mnie wspomnienia, to zachowuję się dziwnie.
-Teraz rozumiem- odpowiedział reagując na mój płacz, objęciem mnie- A z kim teraz mieszkasz?
-Z babcią, to jedyna rodzina jaka mi teraz została, no prócz Simona.
-Możesz nie odpowiadać jeżeli nie chcesz, ale czemu tak bardzo nienawidzisz Cowela?- zapytał puszczając mnie Payn.
-Oni... czyli Ci co zabili moich rodziców, powiedzieli, że jeżeli dam im odpowiednią kwotę, to wypuszczą rodziców... poprosiłam więc Simona o pożyczenie pieniędzy, bo nie mogłam powiedzieć o co naprawdę chodzi... ale on powiedział, że musi te pieniądze przeznaczyć na waszą promocję- odpowiedziałam nieskładnie.
Spojrzałam na twarz Liama, która w tym momencie wyrażała milion emocji, usta miała otworzone co było oznaką zszokowania, a oczy pogrążone w smutku, jednak było w nich widać współczucie, jak i chęć przeprosin. Postanowiłam zmienić temat więc szturchnęłam chłopaka i zapytałam o Daniel. Dalszą drogę rozmawialiśmy już na błahe tematy, rozmowy z Paynem za każdym razem poprawiały mi humor, miał w sobie bardzo dużo pozytywnej energii, którą skutecznie umiał przekazać drugiej osobie. Gdy znajdowaliśmy się już pod domkiem jak praktycznie tryskałam szczęściem co było rzadkie w moim zachowaniu.

Kolejne dni mijały podobnie rano zazwyczaj chodziliśmy wszyscy nad jezioro, a gdy zaczynało się robić chłodniej wracaliśmy do domu i gotowaliśmy późny obiad. Chłopaki wieczorem puszczali filmy i tak głównie spędzaliśmy czas, oczywiście nie obyło się bez pewnego rodzaju domówki ale w bardzo zawężonym gronie domowników. Jedyną rzeczą której nie umiałam zrozumieć będąc tutaj to zachowania Malika jak i mojego. Co wieczór obydwoje wychodziliśmy zapalić na molo. Niby nic dziwnego gdyby nie fakt, że w ciągu piętnastu minut nie zamienialiśmy ani słowa, tylko cały czas mierzyliśmy się wzrokiem. Zawsze siedzieliśmy na tych samych miejscach na barierce i zawsze wykonywaliśmy podobny schemat ruchów. Po kilku dniach zdążyłam zapamiętać jaki następny gest wykona chłopak.
***
Na dworze było już ciemno, jedyne światło jakie dało się dostrzec to te z małych latarenek zawieszonych na daszku. Jedna z nich idealnie oświetlała spokojną twarz dziewczyny. Blada cera w tym świetle wydawała się wręcz biała co niesamowicie kontrastowało z rudymi włosami. Wzrok Belli był skierowany w stronę środka jeziora, przyglądałem się jak zaciąga się papierosem, a następnie powoli wypuszcza dym. Widok nie był niczym niesamowitym bo przecież nie raz widziałem palaczy, jednak nikt nie robił tego z taką zaciekłością. Lekkie podmuchy wiatru co jakiś czas niszczyły idealnie ułożone włosy dziewczyny, zawsze poprawiała je przeczesując palcami całą ich długość. Jej wzrok po chwili spoczął na mojej osobie, dokładnie zmierzła moją sylwetkę i zatrzymała się na moim spojrzeniu. W tym momencie obydwoje utonęliśmy w głębi swoich tęczówek. Pozostawała w milczeniu a każde ruchy wydawały się jakbym oglądał film w spowolnionym tempie, jednak zdawałem sobie sprawę, że ja zapewne też nie jestem w tym momencie zbyt energiczny. Spojrzałem na jej twarz i zauważyłem jak rozchyliła usta, zapewne chciała w tym momencie coś powiedzieć jednak zrezygnowała z tego pomysłu. A między nami dalej panowała głucha cisza, która jednak nie była krępująca, a wręcz przeciwnie była ukojeniem dla myśli.
***
Siedziałam na ławeczce znajdującej się na tarasie, zegar właśnie wybijał południe więc słońce było w zenicie. Ciepłe promienie okalały moją skórę, wywołując przyjemne uczucie w którym mogłam trwać godzinami. Głowę miałam opartą o ścianę budynku znajdującego się za mną, ciemne okulary które znajdowały się na moim nosie sprawiały, że mogłam w tym momencie swobodnie przyglądać się wygłupom chłopaków. Jedna osoba szczególnie przykuwała moją uwagę, czarnowłosy chłopak siedzący na molo, obserwujący z oddala pozostałą czwórkę. W jednej ręce trzymał papierosa co jakiś czas zaciągając się nim, oczywiście wcześniej spotkało się to z przeciwnością zespołu, jednak on nawet na to nie zareagował.
-Co czytasz?- zapytała brunetka siadając na ławce naprzeciw mnie.
Dopiero wtedy zorientowałam się że, od dłuższego czasu zaprzestałam wertować moją książkę, która okazała się być mniej ciekawa niż wskazywały opinie innych ludzi.
-Bella?- zapytała ponownie Daniel.
-Um... nic ciekawego- odpowiedziałam odrywając wzrok od jeziora.
-To jak Ci się tu podoba?
-Jest fajnie- odpowiedziałam krótko i spojrzałam na dziewczynę spod okularów- czemu nie siedzisz z Liamem?
-To, że jestem jego dziewczyną nie zobowiązuje mnie do spędzania z nim każdej wolnej chwili-zaśmiała się- ja mam lepsze pytanie, co a raczej kto oderwał Cię od tej książki?
-Tak po prostu przyglądałam się chłopką- rzuciłam szybko mając nadzieje, że dziewczyna nie będzie dalej drążyć tematu.
-To zapytam wprost, co jest między Tobą a Zaynem?- gdy tylko doszło do mnie pytanie Daniel, na chwilę zamarłam, a następnie moje usta lekko rozchyliły się ze zdziwienia.
-Nic.
-Przecież widzę, może chłopaki jeszcze tego nie zauważyli, ale ja dostrzegam w jaki sposób na siebie patrzycie.
-Wydaje Ci się- odrzekłam spinając się i siadając prosto.
Od dłuższego czasu zastanawiałam się tak naprawdę jakie uczucia do niego mną pchają. Po nocy przed wyjazdem cały mój uporządkowany schemat jaki miałam w głowie został zburzony. Wiedziałam, że dla niego mógł to być tylko zwykły nic nie ważny pocałunek, może po prostu chciał się ze mną przespać, ale ja się nie zgodziłam. Lecz czemu chciał abym została na noc? W mojej głowie krążyło teraz dużo pytani dotyczących osoby Malika. Wiedziałam jedno od tamtego czasu diametralnie się zmienił nie był już tak arogancki i złośliwy, a wręcz przeciwnie miły i uprzejmy. Również kłótnie które między sobą toczyliśmy zostały zażegnane, lecz przyczyną mógł być po prostu brak powodu tak naprawdę zawsze sprzeczaliśmy się o to, że brałam, a tu przechodziłam odwyk.
-No Bel przyznaj to wreszcie, że Ci się podoba- szturchnęła mnie rozweselona brunetka.
-No przystojny jest ale to tyle z jego zalet- stwierdziłam odwzajemniając uśmiech którym brunetka mnie cały czas obdarowywała.
-Liam wspominał mi, że często się z Malikiem kłócisz, a wiesz między miłością a nienawiścią jest cienka granica.
-Ale u nas i tak za duża- zaśmiałam się.
-Witam piękne panie- przerwała Harry niezwykle męczące dla mnie przesłuchanie.
-Cześć- odpowiedziałyśmy obie w tym samym czasie.
-Razem z Lou wpadliśmy na genialny pomysł- oznajmił nam dumnie loczek.
-Zawsze się boję waszych „genialnych” pomysłów- powiedziała Daniel zakreślając w powietrzu cudzysłów.
-Gramy w pytanie czy wyzwanie.
-O czyżbyś wreszcie wymyślił coś ciekawego- zaśmiała się brunetka.
-Bardzo śmieszne- zironizował Hazza.
Wraz z Daniel i zespołem siedzieliśmy na tarasie, na stoliku przed nami kręciła się już butelka, która od jakiegoś czasu delikatnie zwalniała. Mijała po kolei Zayna, Nialla, Daniel, aż w końcu zatrzymała się wskazując na Hazze, który dumnie stwierdził, że chce pytanie.
-Z kim, kiedy i gdzie miałeś swój pierwszy raz?- zapytała zadowolona ze swojego pomysłu Peazer.
Loczek mimowolnie rozszerzył oczy, ale już po chwili powróciła jego normalna mimika, zaczął bawić się palcami, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że był w tym momencie bardzo skrępowany.
-No dobra, ale to nie wychodzi poza nasze ścisłe grono- zaczął kędzierzawy.
-Oczywiście-odrzekła od razu Daniel.
Harry zmierzył mnie dokładnie wzrokiem, a ja przytaknęłam na znak, że godzę się milczeć w tej kwestii.
-No to było w X-factorze, a dokładniej w łazience- zmieszał się brunet- no i... był to Lou.
Mówiąc te słowa skierował wzrok na chłopaka, którego imię wypowiedział, a między nami zapanowała krępująca cisza. W tym momencie wiedziałam, że moje domysły co do związku tej dwójki były słuszne. Mimowolnie uśmiechnęłam się, byłam w tym momencie dumna ze swojej spostrzegawczości. Założyłam ręce i potarłam nimi o siebie mając już w głowie pytanie jakie mogłabym zadać Hazzie gdy go wylosuje.
-Bella co się tak szczerzysz?- zapytał Lou dokładnie mierząc mnie wzrokiem.
-Nic, po prostu wpadłam na genialny pomysł- powiedziałam pocierając rękami o siebie, a mój głos brzmiał niczym głos psychopaty.
-Aż się boje- zaśmiał się blondyn lekko szturchając mnie w ramię.
Tym razem butelką kręcił Harry, a ona powoli mijała każdego, aż w końcu wypadło na Zayna, który odruchowo się wyprostował, przerzuciłam wzrok na loczka u którego na twarzy malował się w tym momencie chytry uśmiech. Zacisnął pięść sprawiając, że jego kości strzeliły.
-No to Panie Malik, czy jest Pan w tym momencie w kimś zakochany, bądź zauroczony?-zapytał pusząc się jak paw kędzierzawy.
Czarnowłosy mimowolnie się spiął, jego ręce zaczęły drżeć, a gdyby wzrokiem można było zabijać zapewne Hazza leżał by już martwy. Zaczął błądzić wzrokiem dookoła szukając najprawdopodobniej najlepszej odpowiedzi. Jego wzrok na chwilę spoczął na mnie, dokładnie zlustrował moją sylwetkę i już za chwilę, zwrócił spojrzenie na Hazze.
-Nie- odpowiedział po chwili stanowczo.
_________________________________________________________________________________
Na początek chciałam bardzo przeprosić za zwłokę, ale ostatnio nawet nie mam czasu odpalić komputera, co wiąże się z tym, że nie zdążyłam napisać rozdziału. Następny postaram się wstawić 29.03.15 ( niedziela) ale nie obiecuje, jednak w ciągu dwóch tygodni na pewno się pojawi. No i oczywiście jak zawsze proszę o komentarze.

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 6

Uchyliłem powieki i pierwszą rzeczą którą dostrzegłem była ona, spała koło mnie. W tej chwili była tak niewinna i bezbronna. Jej włosy kontrastowały z idealnie jasną cerą, a malinowe pełne usta aż przyciągały. Na twarzy miała zarysowany lekki uśmiech, zacząłem wracać myślami wracać do poprzedniej nocy, co wywołało również u mnie lekki uśmiech.
Leżała na łóżku, a ja namiętnie całowałem ją, między naszymi językami królowała współpraca. Gdy oderwałem się na chwilę od jej warg, zacząłem czule całować szyję wywołując tym ciche jęki dziewczyny. Delikatnie gładziłem ją po tali, po chwili jednak moje ręce zawędrowały pod jej koszulkę, zauważyłem jak przechodzą ją dreszcze. Marzyłem teraz tylko o tym aby trwać w tej chwili jak najdłużej, jednak dziewczyna po chwili zatrzymała moją rękę.
-Zayn nie- powiedziała cicho, odrywając się ode mnie.
-Dobrze- odpowiedziałem i złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku.
Położyłem się obok, dalej obserwując rudowłosą. Jej oczy błyszczały niczym małe gwiazdki, twarz promieniała szczęściem, widać było, że dziewczyna w tym momencie nie dopuszcza do siebie, żadnych nieprzyjemnych wspomnień. Zaczęła bawić się moimi włosami, a mi to w ogóle nie przeszkadzało, co mnie dziwiło, ponieważ nienawidziłem tego. Jednak jej ciepły dotyk sprawiał, że pragnąłem go w tej chwili jak najwięcej. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem bawić się jej palcami, lecz już po chwili gładziłem jej policzek. Nie minęła sekunda a Bella leżała na mnie, a ja składałem delikatne pocałunki na jej wargach, które ona od razu pogłębiała. Jedną ręką jeździłem po jej tali a drugą cały czas gładziłem policzek. Namiętny pocałunek całkowicie nas pochłonął, nasze języki cały czas ze sobą współpracowały. Wszystkie nawet najmniejsze ruchy były idealnie do siebie dopasowane, jakbyśmy ćwiczyli to już miliony razy. Potrafiłem przewidzieć każdy jej ruch. Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, utonęliśmy w swoich spojrzeniach. Po chwili dziewczyna całkowicie na mnie opadła, leżała tak i najwyraźniej nie miała zamiaru wstawać, a mi to odpowiadało. Oparła brodę o moją klatkę i spojrzała na mnie.
-Zayn głodna jestem- powiedziała, słodko się uśmiechając.
-Żartujesz?
-Tak. Chciałam jakoś zacząć rozmowę- odparła po chwili, a jej uśmiech się poszerzył.
-Dlaczego to robisz?
-Ale co?
-No dlaczego sama się krzywdzisz?- zapytałem z obawą, że rudowłosa zaraz zacznie krzyczeć, że to nie moja sprawa.
-Nie zrozumiesz- powiedziała spokojnie posyłając mi delikatny uśmiech.
Zbliżyłem się do niej i czule pocałowałem ją w czoło, a dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się we mnie.
-Pójdę już do siebie- powiedziała siadając na łóżku.
-Nie idź.
-Ale...-zaczęła, ale nie dałem jej skończyć.
-Zostań tu, poleżymy, porozmawiamy, ale zostań.
Patrzałem jej prosto w oczy, ponieważ rudowłosa właśnie się obudziła. Na jej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech, który tylko spotęgował moje zadowolenie z tej chwili.
-Jak się spało?-zapytałem.
-Masz wygodniejsze łóżko niż ja- zaśmiała się.
Po chwili usłyszeliśmy głośny krzyk dobiegający z dołu „Co to kurwa ma być?” Od razu wiedzieliśmy o co chodzi. Po wczorajszym wieczorze zostawiliśmy na dole po sobie syf.
***
Poszedłem na dół z zamiarem skonsumowania śniadania, jednak to co tam zauważyłem sprawiło, że na chwilę zamarłem.
-Co to kurwa ma być?-krzyknąłem na cały dom.
Już po chwili słyszałem czyjeś kroki, pośpiesznie zmierzające na dół. Przede mną ukazała się Bella oraz Zayn.
-Louis ja przepraszam- zaczęła rudowłosa- bo... wczoraj wieczorem zrobiłam się głodna... no i... wiesz postanowiłam sobie zrobić coś do jedzenia. Wtedy przyszedł Zayn i wysypał mąkę, ja w odwecie rzuciłam w niego jajkiem... no a później zaczęliśmy się kłócić i poszliśmy do swoich pokoi całkowicie zapominając o bałaganie- zakończyła, jednak nie przekonywały mnie jej słowa, ale postanowiłem nie doszukiwać się drugiego dna- to ja posprzątam- skończyła i już za chwilę zniknęła w kuchni razem z mulatem.
-Lou czy Malik i Bella właśnie sprzątają razem w kuchni?- zapytał Liam który prawdopodobnie przed chwilą przyszedł do pomieszczenia.
-Niesamowite.
***
-Zayn co ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona wychodząc z łazienki.
-Oglądam twój pokój- uśmiechnął się- czemu nie dałaś do ramek żadnych zdjęć, myślałem, że dziewczyny tak robią.
-Ja nie.
-Za godzinę wyjeżdżamy, a ty jeszcze się nie spakowałaś?- mówił patrząc jak pakuje kilka rzeczy do walizki.
Podszedł do mnie powoli i przygwoździł mnie do komody. Jedną ręką gładził mnie po biodrze, wywołując miły dreszcz. Drugą zaś zdejmował różne rzeczy z szafki. Nagle do moich uszy doszedł głośny dźwięk upadku kilku rzeczy. Szybko oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam, pozbieram- odrzekł mulat kucając.
Wykonałam to samo i zaczęliśmy zbierać rozwaloną kosmetyczkę. W pewnym momencie chłopak chwycił do ręki przeźroczysty woreczek z kilkoma tabletkami. Jego oczy od razu zapłonęły złością, a moje tętno natychmiast przyśpieszyło. Jedną rękę miał zaciśniętą w pięść, spojrzał na mnie zupełnie inaczej niż kiedykolwiek.
-Co to kurwa ma być?!-krzyknął.
-Oddaj mi to- prosiłam.
Nie! Próbujesz z nas kurwa idiotów robić? Dwóch tygodni nie wytrzymasz?- widać było, że czarnowłosy nie panował nad sobą, wypowiadając ostatnie słowa uderzył w ścianę pięścią, tworząc w niej wgniecenie.
Chłopak nagle zerwał się na równe nogi, ruszył w stronę łazienki, a ja szybko ruszyłam za nim. Otworzył woreczek i całą jego zawartość wysypał sobie na dłoń. Chwyciłam go za rękę przepraszając i prosząc aby tego nie robił, ale on wyrwał się z mojego uścisku i mocno mnie odepchnął. Uderzyłam plecami o blat i skrzywiłam się z bólu. Mulat bez chwili zastanowienia wrzucił tabletki do ubikacji i po chwili spuścił wodę, spojrzałam na jego twarz która w tym momencie była już obojętna, nie wyrażał teraz żadnych emocji. Po chwili usłyszałam już tylko trzask drzwiami. Wiedziałam, że wyszedł, właśnie zniknął miły i czuły Zayn, a powrócił obojętny i wściekły Malik. Plecami oparłam się o szafkę, dopadła mnie bezsilność, a moim umysłem zawładnęły wspomnienia czułam jak łzy same zaczęły wypływać mi z oczu.
-Ty kurwo- krzyczał mężczyzna z ciemnymi włosami- mi się nie odmawia, ode mnie się nie ucieka.
Poczułam szarpnięcie za koszulkę kiedy próbowałam uciec z domu, już po chwili trzymał mnie przy sobie, mocno wbijając paznokcie w moją skórę. Krzywiłam się z bólu, jednak wiedziałam, że to dopiero początek. Jedną ręką chwycił moją szyje podduszając mnie. Poczułam jak rzuca mnie na łóżko, moja głowa mocno uderzyła o ścianę, zagryzłam wargę powstrzymując się od krzyku. Poczułam metaliczny smak krwi w ustach, chwyciłam ręką głowy i poczułam jakąś ciecz, spojrzałam na dłoń która była we krwi. Mężczyzny jednak to nie powstrzymało podszedł do mnie bliżej i wymierzył mi mocny cios w twarz, a następnie w brzuch. Skuliłam się błagając Boga aby zabrał mnie stąd, jednak to nigdy nie następowało. Podszedł do mnie i chwycił mnie za twarz, przybliżył swoją do niej i pocałował mnie w usta, jednak ja tego nie odwzajemniłam , zaczęłam się jeszcze bardziej rzucać. Od razu na to zareagował chwytając jakiś sznur. Związał moje ręce i siadł na mnie okrakiem. Uniemożliwił mi w tym momencie jakiekolwiek ruchy.
-Pożałujesz tego dziwko- krzyknął plując mi na twarz.
Chwycił nóż do ręki i zaczął rozcinać koszulkę którą miałam na sobie. Za chwile leżałam pod nim całkiem naga. Zaczął swoimi rękami, dotykać mojego ciała, wywołując u mnie wstręt, chciałam zniknąć, marzyłam o śmierci, którą oni mi ciągle uniemożliwiali. Zawsze gdy byłam już u kresu wytrzymałości, przestawali, wiedzieli kiedy skończyć. Spojrzałam na mężczyznę ze strachem w oczach, był w samej koszulce. Obrócił mnie brutalnie na brzuch. Wszedł we mnie mocno, a ja zaczęłam krzyczeć z bólu. Poczułam jak dociska moją głowę do poduszki, tym sposobem podduszając mnie i uciszając moje wrzaski. Ból który mi sprawiał rozrywał mnie od środka.
Czułam jak ktoś mocno mnie obejmuje i kołysze mną, mówiąc mi do ucha „ spokojnie”. Spostrzegłam, że cała się trzęsę, wtuliłam się w chłopaka, który mnie obejmował. Jego koszulka była cała mokra od moich łez, ale on się tym nie przejmował gładził moje plecy, uspokajając mnie tym.
-Co się stało?- zapytał.
-Nic.
-Jak to nic, jesteś cała roztrzęsiona, mówię do Ciebie od paru minut a ty nie reagujesz- powiedział troskliwie Liam.
-Nie chcę o tym teraz rozmawiać.
-Dobrze, ale musimy o tym porozmawiać. Bella to nie jest normalnie- powiedział przytulając mnie jeszcze mocniej.
-Dobrze, ale nie dziś- odrzekłam cicho- dziękuje.
Siedziałam jeszcze jakiś czas w jego ramionach, jednak po chwili postanowiłam wstać, ponieważ wiedziałam, że za chwilę musimy wyjechać. Wstałam z podłogi i poszłam do sypialni, za mną od razu ruszył Payn.
-Co się tutaj wydarzyło, usłyszałem huk na dole, a potem trzask drzwiami. O co chodziło Zaynowi?- zapytał Liam siadając na łóżku.
-Po prostu pokłóciliśmy się- odrzekłam obojętnie.
-A co się stało z tą ścianą?- zapytał zaskoczony podchodząc do wgniecenia stworzonego przez Malika.
-Nic takiego- odpowiedziałam wrzucając kilka rzeczy do walizki.
-Zayn nic Ci nie zrobił?- zapytał niepewnie chłopak, podchodząc do mnie.
-Nie, nic z tych rzeczy. Prędzej mógłby sobie zrobić krzywdę niż mi.
-Dobrze. Jesteś gotowa? Za dziesięć minut wyjeżdżamy.
-Tak muszę tylko zapiąć walizkę.
Chłopak pomógł mi z bagażem i już za chwilę schodziliśmy razem na dół.
***
Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami, nie interesowało mnie to, że byłem głośno. Szybkim krokiem skierowałem się na dół, wiedziałem, że muszę się teraz znaleźć sam i przemyśleć poprzednią sytuacje. W salonie siedzieli chłopaki zapewne czekając już na nas.
-Zayn wszystko w porządku?- zapytał kędzierzawy.
-Daj mi spokój- rzuciłem i szybko wyszedłem z domu.
Poczułem zimny wiatry który delikatnie muskał moją twarz, sprawiając, że na chwilę się uspokoiłem. Wyjąłem z tylnej kieszeni paczkę papierosów i odpaliłem, zaciągnąłem się najmocniej jak tylko umiałem i skupiłem na dymie rozchodzącym się w moich płucach. Każde kolejne zaciągnięcie było dla mnie ukojeniem. Jednak nie potrafiłem wyrzucić z siebie całej złości, która była skierowana do rudowłosej. Nie mogłem zrozumieć jak może robić z nas takich idiotów, a my nawet tego nie zauważamy. Praktycznie co noc wracała zaćpana, a ja nic z tym nie robiłem, a teraz jak mieliśmy wyjeżdżać załatwiła sobie zapas jak na miesiąc, byłem wściekły również na siebie, że nie zauważyłem tego wcześniej. Nie zdawałem sobie nawet sprawy jak daleko w tym siedzi. Siadłem na murku odpalając kolejnego papierosa, mając nadzieje, że moja złość minie za chwilę. Moją samotność za chwilę przerwał Harry siadając obok mnie.
-O co chodzi?- zapytał loczek patrząc w przestrzeń.
-O nic.
-Jakby o nic nie chodziło to nie siedział byś tutaj wkurwiony i nie palił kolejnego już papierosa.
-Hazza daj spokój.
-Chodzi o Belle- bardziej oznajmił niż zapytał kędzierzawy, a ja zamarłem skąd on mógł o tym wiedzieć zastanawiałem się.
-Nie- rzuciłem mając nadzieje, że chłopak uwierzy mi.
-Zayn mnie nie oszukasz- powiedział opierając rękę na moim ramieniu.
-Po prostu martwię się, że ćpa, bo wiem co przechodzi.
-A ja i tak myślę, że nie tylko o to chodzi- skończył chłopak.
Poklepał mnie po plecach dodając tym czynem trochę otuchy i już za chwilę zniknął za drzwiami, zostawiając mnie samego z własnymi myślami. To co powiedział bardzo mnie uderzyło, zastanawiałem się co zrobić w tej sytuacji. Siedziałem dalej sam wsłuchując się w odgłosy dobiegające zza bramy, słyszałem jak co jakiś czas przejeżdża auto oraz świszczący wiatr. Słońce ogrzewało moją skórę, powodując, że siedzenie tutaj było coraz bardziej błogie. Po wypaleniu jeszcze kilku papierosów, skierowałem się do drzwi wejściowych. Powoli nacisnąłem klamkę, a następnie wszedłem do środka. Rozejrzałem się dookoła i moim oczom ukazali się wszyscy domownicy. Siedzieli na kanapie, a gdy tylko mnie spostrzegli, wstali i podeszli do przedpokoju. Mój wzrok powoli zlustrował każdego i ostatecznie zawiesił się na rudowłosej. Która odpowiedziała mi tylko sarkastycznym uśmiechem.
-To jak jedziemy?- zapytał podekscytowany Horan.
-Niech Liam i Daniel pojadą razem, ty Harry i Lou razem- skierowałem odpowiedź do Nialla- a ja wezmę Belle- wymieniając ostatnią osobę odwróciłem głowę w stronę okna.
-No to jedziemy- odrzekł uradowany blondyn.
Zmierzyłem ponownie wzrokiem dziewczynę, miała lekko rozchylone usta, ukazujące jak bardzo jest zdziwiona zaistniałą sytuacją, bez słowa podszedłem do niej i zabrałem jej walizkę.
***
Wychodząc z domu zauważyłam na podjeździe dziewczynę z burzą loków, już po chwili obok niej znalazł się roześmiany Payne. Gdy tylko zakończył namiętne powitanie z dziewczyną, chwycił jej rękę i ruszył w moim kierunku.
-Bella to jest Daniel moja dziewczyna- przedstawił ją Liam.
Wyciągnęłam rękę w geście uścisku, jednak ona ją zignorowała i od razu mnie przytuliła. A następnie rzuciła mi ucieszone spojrzenie które ja od razu odwzajemniłam. Ruszyłam w stronę Malika, który wskazywał mi czarne sportowe auto. Jednym ruchem ręki zaprosił mnie do środka i już za chwilę wyjeżdżaliśmy z podjazdu. Obserwowałam chłopaka, który cały czas nerwowo zaciskał ręce na kierownicy i co jakiś czas przygryzał dolną wargę, patrząc cały czas przed siebie. Odwróciłam głowę w stronę szyby i oparłam ją o nią, wpatrując się w przestrzeń. Jedyne o czym byłam teraz w stanie myśleć to sytuacja z zaledwie przed godziny, cały czas miałam w głowie wzrok chłopaka i to jak bardzo zmienił się w kilka sekund. Jednak po czasie cisza panująca w aucie zaczęła mnie przytłaczać.
-Zayn?- powiedziałam niepewnie, odwracając głowę w stronę kierowcy.
-Tak?
-To nie tak jak wygląda- powiedziałam cicho, próbując wytłumaczyć się z zaistniałej sytuacji.
Nigdy nie obchodziło mnie nikogo zdanie, ale tym razem zdawałam sobie sprawę, że przestaje nad tym panować, jednak zawsze starałam się wyrzucać te myśli z głowy. Chłopaka reakcja była dla mnie takim szokiem jak ktoś posadziłby mnie na krześle elektrycznym. Delikatnie przygryzłam dolną wargę czekając na odpowiedź mulata, a każda sekunda dłużyła się jak tylko mogła.
- Bella ja wiem jak to wygląda – powiedział ostro, a jego ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na kierownicy.
-To miało być na wszelki wypadek- tłumaczyłam się zrezygnowana.
-Kurwa jaki wszelki wypadek, przyznaj wreszcie, że ćpasz- mówił a jego głos był tak ostry jak jeszcze nigdy.
-Nie jestem uzależniona!
-To po co chciałaś wziąć na wyjazd?
-Zayn ty nic nie rozumiesz- mówiłam odwracając głowę w stronę szyby- to pozwala mi zapomnieć.
-Ale o czym?
-Nieważne- rzuciłam czując jak po moich policzkach spływały pojedyncze łzy.
-No dobrze, ale to co robisz to nie jest wyjście- powiedział już teraz spokojnie.
Teraz w samochodzie znów zapanowała cisza, którą przerywały jedynie dźwięki dobiegające z radia. Wsłuchałam się w głos spikera, który w tym momencie informował jakąś kobietę o wygranej nowego telewizora. Miała na imię Alex i niby czemu miałoby interesować mnie życie jakieś tak naprawdę anonimowej dla mnie osoby, jednak ujęła mnie ona swoją pozytywną energią i szczęściem którym emanowała nawet przez radio. Zastanawiałam się jak ludzie potrafią aż tak bardzo cieszyć się z tak przyziemnych rzeczy. Jak bardzo cenią sobie sytuacje materialną, a może nie o to chodziło, może nie zależało jej na pieniądzach tylko cieszyła się, że jej dzieci będą miały wreszcie telewizor w domu. Teraz mogłam tak gdybać na temat jej sytuacji w domu i powodu tak wielkiej euforii z tak małej rzeczy, ale przerwał mi to dobrze znajomy głos.
-Pomogę Ci.
-Ale w czym?- zapytałam zaskoczona, spoglądając na czarnowłosego.
-Wyjść z tego, ale najpierw będziesz musiała sobie uświadomić, że masz problem- powiedział mulat odrywając na moment wzrok od kierunku jazdy.
-Zayn...
-Nie odpowiadaj, tylko przemyśl to- przerwał mi Malik.
_______________________________________________________________________________
Wow jestem strasznie szczęśliwa w tydzień ponad 500 wejść, bardzo dziękuje za tak liczne odwiedziny. Kolejny rozdział za mną, zapraszam do komentowania i zostawienia chociażby uśmieszku w komentarzu abym mogła zobaczyć ile osób czyta. Kolejny rozdział postaram się wstawić za tydzień. Chciałabym również zachęcić do szczerego komentowania  i ocenie rzeczy które wam się nie podobają bo to pozwoli mi się rozwijać.

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 5

Zimna woda rozluźniała moje ciało, oraz zmyła zapach alkoholu. Gdy wyszłam spod prysznica dokładnie wytarłam ciało, a następnie założyłam czystą bieliznę, którą zawsze miałam przy sobie w torebce. Zmyłam stary makijaż i nałożyłam nowy. Włosy miałam wilgotne więc zostawiłam rozpuszczone, powoli wyszłam z łazienki. Byłam w samej bieliźnie więc modliłam się w myślach aby chłopak dalej spał, jednak tak nie było. Gdy tylko mnie zauważył zmierzył wzrokiem dokładnie moje ciało, a następnie uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam niepewnie na niego i zapytałam.
-Czy my wczoraj?
-Nie wyobrażaj sobie za dużo- zaśmiał się- nic tu się nie wydarzyło, prócz tego, że zakład przegrałaś.
-To dobrze.
Chwyciłam leginsy które miałam wczoraj na sobie i zaczęłam się ubierać.
-Dam ci jakąś koszulkę i bluzę, bo twoje rzeczy do użytku po wczoraj się nie nadają- powiedział idąc w kierunku szafy.
Wzięłam ubrania i założyłam na siebie czarny zwykły bezrękawnik, oraz bluzę z napisem „Pitbull”, znałam tę firmę swojego czasu miała dużo bluz od nich. Trenowałam wtedy sporty walki jednak kiedy klub się rozpadł, zmuszona byłam zrezygnować.
-Dziękuje, oddam Ci jutro-uśmiechnęłam się.
-Nie trzeba, zatrzymaj- rzucił do mnie.
Gdy tylko Kobra się wyszykował, zawiózł mnie do domu, zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie poważna rozmowa z chłopakami. Na pożegnanie ucałował mnie w policzek i życzył powodzenia.
Szłam powoli do drzwi, błagając aby ta chwila trwała jak najdłużej.
***
Gdy tylko wstałem, ruszyłem do pokoju Belli aby sprawdzić czy już przyszła, ponieważ wczoraj nie mogłem się jej doczekać. Miałem nadzieje, że zastanę ją tam, bałem się o nią, ponieważ znikła na noc. Jednak gdy tylko uchyliłem drzwi dosięgło mnie rozczarowanie, spojrzałem na zegarek w jej pokoju wskazywał już dziewiątą dwadzieścia pięć, a jej dalej nie było. Zeszedłem na dół, nie tracąc nadziei, że może siedzi tam. Jednak znów przeszła mnie fala rozczarowania. W kuchni znajdował się tylko Zayn.
-Jeszcze nie przyszła?- zapytałem.
-Nie- rzucił wściekły. Jego oczy przepełniała złość- Liam jak przyjdzie musimy jej jasno nakreślić zasady.
Słyszałem jak pod dom podjeżdża jakieś auto, byłem pewny, że przez próg zaraz przejdzie rudowłosa. Nie myliłem po chwili stała przede mną dziewczyna, ubrana w męską bluzę. Wiedziałem, że była u niego na noc, a przed oczami od razu ukazało mi się co z nim robiła. Szybko wyrzuciłem to jednak z głowy.
-Przesadziłaś już- powiedziałem jak najspokojniej tylko umiałem.
-Nie obchodzi mnie to- odpowiedziała obojętnie.
-Jak to Cię kurwa nie obchodzi?- krzyknął Zyan- wolisz mieszkać z Simonem?
-Nie chcę tu w ogóle mieszkać- wykrzyczała mu prosto w twarz, jej oczy teraz płonęły nienawiścią do chłopaka- chce wrócić do Waszyngtonu- dodała już smutno.
-Dobra, spokojnie. Musimy ustalić parę zasad- przerwałem im.
-Nie chce zasad- mówiąc to skuliła się niczym mała dziewczynka.
-Już przestało mnie to obchodzić- stwierdziłem, a następnie chwyciłem dziewczynę za nadgarstki i zaprowadziłem na kanapę.
Zawołałem chłopaków i już za chwilę wszyscy siedzieliśmy w salonie.
-Nie rozumiesz, że się o Ciebie martwimy- skierowałem się do dziewczyny.
-Ona nic nie rozumie- wtrącił Zayn.
-Rozumiem, nie chciałam zostać na noc, ale tak jakoś wyszło- mówiła- zresztą nawet na imprezie nie byłam.
-To może chcesz nam się pochwalić co robiłaś z tym idiotą całą noc?- dodał złośliwie mulat.
-Odpierdol się- zwróciła się do Malika.
-Przemyślałem sprawę i zdecydowałem, że wyjedziemy na parę dni z Londynu. Może jak znajdziesz się z dala od miasta to wybijemy ci całonocne wypady z głowy- mówiłem spokojnie- decyzja już podjęta więc, nie masz nic do gadania. Za chwilę zadzwonię do Simona i ustalę szczegóły.
-Ja nigdy nie mam nic do gadania- rzuciła cicho rudowłosa.
-Spakuj się wieczorem, bo z samego rana wyjeżdżamy. Pojedzie z nami również Danielle, więc nie powinnaś się nudzić.
-Super- zakończyłam oschle.
***
Chłopaki rozmawiali o szczegółach wyjazdu, a ja dalej nie mogłam w to uwierzyć. Chcieli zabrać mnie od cywilizacji na około dwa tygodnie. Wstałam z kanapy i ruszyłam do pokoju mimo sprzeciwów zespołu. Gdy tylko byłam na górze, wykręciłam numer do Kobry aby powiadomić go o moim wyjeździe. Chłopak powiedział żebym się nie martwiła, że jak wrócę to odrobimy ten czas. Poprosiłam jeszcze go o odrobinę towaru na wyjazd, chłopak oczywiście się zgodził. Zaproponowałam mu aby przyjechał do mnie, wiedziałam, że to zdenerwuje chłopaków, ale miałam to w dupie. Z Kobrą zdecydowałam jeszcze, że nieco podsycimy atmosferę i stworzymy wrażenie, że jesteśmy razem. Po skończonej rozmowie z chłopakiem, zadzwoniłam jeszcze do babci aby dowiedzieć się jak się czuje, staruszka dalej zapewniała, że wszystko jest dobrze, ale w głosie dało się wyczuć nieszczerość. W pewnym moją rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, rozłączyłam się jak najszybciej i ruszyłam na dół. Z moim szczęściem drzwi właśnie otwierał Zayn, który zamarł w drzwiach.
-Co ty tu kurwa robisz?!-krzyknął gdy tylko, poskładał myśli.
-Przyjechałem odwiedzić moją dziewczynę- odpowiedział dumnie.
-Ty tu nie masz wstępu- kontynuował znienawidzony przeze mnie członek zespołu, następnie pchnął drzwi z zamiarem zamknięcia, jednak noga Kobry na to nie pozwoliła.
-Owszem ma- powiedziałam i ruszyłam w stronę przyjaciela.
Gdy tylko byłam obok chłopaka, ten chwycił mnie pewnie w tali i przyciągnął do siebie, składając pocałunek na moich wargach. Od razu go odwzajemniłam, mając nadzieje, że wygląda to realistycznie, gdy tylko oderwaliśmy się od siebie. Chwyciłam Koreańczyka za rękę i ruszyłam na górę czując na sobie spojrzenia chłopaków. Gdy tylko zamknęłam drzwi od mojego pokoju, rzuciłam się mu na szyję i wyszeptałam.
-Dziękuje, jesteś genialny.
-Wiem- odrzekł skromnie.
Chłopak po chwili przekazał mi tabletki o które go prosiłam, a ja dałam mu odliczoną gotówkę. Ostrzegł mnie jedynie, że to mocny towar, abym uważała. Chwilę rozmawialiśmy w pokoju, ale po jakimś czasie postanowiliśmy podenerwować chłopaków, więc zeszliśmy do salonu trzymając się za ręce. Zajęliśmy miejsce na kanapie, a chłopak objął mnie ramieniem, od razu wtuliłam się w niego, rozglądając dookoła. Każdy obecny członek zespołu spoglądał na nas, gdy Daniel zaczął szukać filmu ja przyjrzałam się dokładnie chłopakom. Harry i Louis co chwilę spoglądali na nas z kuchni, a Niall siedział na fotelu i co chwilę rzucał nam krótkie spojrzenia. W połowie filmu do pokoju wszedł Zayn z Liamem, stanęli w połowie drogi a ich wzrok zawiesił się na nas. W oczach dało się dostrzec złość która ich teraz przepełniała, bałam się, że za chwilę rzucą się na Kobrę. Chłopak właśnie w tym momencie postanowił podsycić atmosferę, przeniósł jedną rękę na moją nogę i zaczął delikatnie gładzić moje udo. Drugą zaś zaczął bawić się moimi włosami, widząc to Malik i Payne ruszyli w stronę kuchni, lecz ich wzrok nawet na chwilę nas nie opuszczał. Krępowałam się czując się tak obserwowana, lecz Daniel swoimi ruchami cały czas mnie uspokajał, były tak spontaniczne, niczym nie wymuszone. To prawda często zachowywaliśmy się jak para, nawet kilka razy jego znajomi upewniali się czy nie jesteśmy razem. My jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że to do niczego nie prowadzi i dobrze wiedzieliśmy, jakie uczucia mamy wobec drugiej osoby. W pewnym momencie film został przerwany przez krótki dźwięk telefonu Kobry. Chłopak od razu spojrzał na wyświetlacz, a następnie przybliżył się do mnie i wyszeptał, że musi pilnie gdzieś iść. Odprowadziłam go do drzwi na koniec składając namiętny pocałunek na jego wargach, chłopak wyszeptał mi tylko, że będzie tęsknić i już za chwilę zniknął mi z oczu. Obróciłam się na pięcie i spojrzałam na zespół.
-On ma tu więcej nie przychodził- powiedział Zayn, powstrzymując się od krzyku.
-To lepiej aby ja spędzała u niego noce?- zapytałam złośliwie.
-Więcej nie chce go tu widzieć- skończył mulat.
Wróciłam do pokoju aby spakować się na jutrzejszy wyjazd, jednak samotność nie była mi pisana ponieważ raptem po kilku minutach usłyszałam jak drzwi mojego pokoju powoli się uchylają. Chłopak niepewnie wszedł do pokoju uprzednio pytając mnie o pozwolenie, blondyn położył się na łóżku i wpatrywał w sufit bez słowa. Ja również nie zamierzałam przerywać tej ciszy, ponieważ wiedziałam o czym Horan chciał porozmawiać.
-Czy wy jesteście razem?- zapytał Irlandczyk przerywając milczenie
-Tak.
-Wiem, że to zabrzmi dziecinnie, ale on jest niebezpieczny- odrzekł smutno chłopak.
-Wydaje ci się.
-Znamy go, on kiedyś wpakował Zayna w niezłe kłopoty- mówił blondyn- nie chcę aby Ciebie też to spotkało- zakończył smutno.
-Nie musisz się o mnie bać, jestem dużą dziewczynką- zaśmiałam się.
-Wiem... ale to nic nie zmienia.
-A tak w ogóle to gdzie jutro jedziemy- zapytałam zmieniając temat.
-Mamy domek nad jeziorem 20 km od miasta, więc nigdzie nam nie zwiejesz- uśmiechnął się zadowolony z innego tematu.
-Żadnych klubów, imprez. Żadnych sklepów?- zapytałam zrezygnowana.
-Tylko jakaś mała uliczka ze sklepami.
Gdy skończyłam się pakować zeszłam na dół wraz z Niallem, aby pooglądać filmy. Nie zdziwił mnie fakt, że wszyscy już tam byli, ponieważ to był tak ich nawyk. Każdego wolnego wieczoru robili dokładnie to samo. Zajęłam miejsce między Harrym a Zaynem, na ekranie widniał jakiś horror więc od razu przyciągnął moją uwagę. Co jakiś czas jednak zerkałam na Hazze który przy każdej straszniejszej dla niego scenie przytulał się do Lou. Gdy zrobiło się późno na kanapie zostałam sama z Malikiem. Gdy kolejny z filmów się skończył, zapanowała nieprzyjemna cisza.
-To co następne- zapytał po chwili mulat.
-Czy ty właśnie pytasz się mnie o zdanie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, byłam zaskoczona, że chłopaka interesuje moja opinia, co prawda tylko w kwestii filmu, ale zawsze coś.
-No fakt nie interesuje mnie to- rzucił i zaczął szukać jakiegoś filmu.
-Mam lepszy pomysł- odrzekłam uradowana.
-No słucham na jaki to genialny plan wpadła nasza złośnica?
-Masz może ochotę na naleśniki?
-Znów jesteś głodna w środku nocy- zaśmiał się brązowooki- w ciągu dnia w kuchni Cię zobaczyć to święto,a w nocy.
-To masz ochotę czy nie?- zapytałam ponownie.
-Zależy na co- uśmiechnął się łobuzersko mulat.
-Nie wyobrażaj sobie za dużo.
***
Lubiłem na nią patrzeć gdy była zdenerwowana, ale najbardziej to lubiłem ją do tego stanu doprowadzać. Zawsze wtedy jej oczy błyszczały niczym małe gwiazdki, a uśmiech na jej twarzy był niezwykle szczery.
- „Malik idioto ogarnij się”- karciłem się w myślach- chodź robić te naleśniki- odrzekłem po chwili i wstałem z kanapy.
Dziewczyna przygotowywała ciasto, a ja tylko dawałem jej potrzebne składniki. Nie byłem dobrym kucharzem więc postanowiłem się nie mieszać, tak naprawdę w ogóle nie umiałem gotować.
-Możesz podać mi mąkę- zapytała mnie rudowłosa.
-Oczywiście młoda.
-Nie mów tak na mnie- zaśmiała się, a po chwili poczułem jak na moich włosach osiada mąka, którą dziewczyna we mnie rzuciła.
Jej oczy były teraz tak roześmiane, patrzałem na nią jakbym podziwiał jakieś dzieło sztuki. Po chwili jednak chwyciłem mąkę i oddałem jej. Biały proszek delikatnie opadł na jej włosy, ona od razu zareagowała, chwyciła jajko które miała pod rękom i rozgniotła je na mojej koszulce. W odwecie wziąłem wodę i oblałem ją. Tak zaczęła się nasza mała wojna, a o naleśnikach oboje zapomnieliśmy. Pierwszy raz nie zwracaliśmy uwagi na nasze ruchy, zachowywaliśmy się niczym kochankowie sprzeczający się w kuchni. Byłem już cały brudny, koszulka nadawała się już tylko do prania, a Bella była cała mokra. Składniki na rzucanie już nam się skończyły, dziewczyna miała szczęście, bo nie oberwała jajkiem, ale ja nie chciałem tego tak zostawić. Zbliżyłem się do niej i objąłem ją od tyłu, wiedziałem, że wtedy pobrudzę również ją. Zaczęła się rzucać i krzyczeć abym ją puścił, jednak to sprawiało, że jeszcze mocniej zacisnąłem uścisk. Po jakimś czasie dziewczyna zrezygnowała i uspokoiła się. Staliśmy twarzą w twarz, czułem jej ciepły oddech na sobie. Perfumy jakie miała dosłownie przyciągały do niej. Jedną rękę przeniosłem na jej policzek i delikatnie gładziłem go. Drugą chwyciłem ją w tali i delikatnie przyciągnąłem jeszcze bliżej. Teraz między naszymi ciałami nie było żadnej przerwy. Spojrzałem w jej oczy które w tym momencie błyszczały niczym małe płomyczki. Zbliżyłem się do jej ust i delikatnie je musnąłem, jednak to mi nie wystarczyło. Położyłem teraz obie ręce na jej biodrach i delikatnie popchnąłem ją, teraz była przyparta do ściany. Jej ręce powędrowały na mój tors, w tym momencie spojrzałem jej głęboko w oczy i złożyłem pocałunek na jej wargach. Od razu go odwzajemniła wplatając ręce w moje włosy. Już za chwile nasze języki biły się o dominacje. Gdy zaczęło brakować mi powietrza oderwałem się od dziewczyny, jednak już po chwili dalej tonęliśmy w swoich wargach. Przeniosłem swoje ręce na jej pośladki i uniosłem ją do góry, oplotła mnie nogami cały czas nie odrywając się od moich ust. Mając Belle na rękach ruszyłem na górę w stronę swojego pokoju.
***
Chciałam to zakończyć, ale nie umiałam, moje ciało całkowicie poddało się chłopakowi. Czując jego ciepło, oraz dotyk którym ciągle mnie obdarowywał, miałam ochotę trwać tak cały czas. W swoich ruchach wydawał się być coraz pewniejszy, ale zarazem nie zatracał czułości. Kiedy nasze usta na chwilę się oderwały, ujrzałam jego oczy, które w tym momencie były przepełnione tysiącem emocji. Można była teraz dostrzec w nim kogoś innego, nie chłopaka którym jest na co dzień. Brązowe oczy były tak intensywne. Gdy tylko ponownie wpił się w moje usta, ja wplotłam ręce w jego idealne włosy, czułam jak przenosi swoje ręce na moje biodra. Po chwili chłopak lekko pchnął mnie do ściany. Całkowicie do niej przylegałam, a po chwili czułam jak jego dłonie wędrują na moje pośladki, chwycił mnie mocno i wziął na ręce. Nie odrywając się ode mnie ruszył na górę. Znaleźliśmy się w pokoju, którego jeszcze nie znałam, chłopak zamknął drzwi i podszedł ze mną do biurka na którym mnie posadził. Zrzuciłam kilka rzeczy z niego, a po pokoju rozszedł się nieprzyjemny huk. Jednak nawet on nie sprawił, że oderwaliśmy się od siebie. Gdy chłopak odsunął się ode mnie aby zaczerpnąć oddech, miałam czas na obejrzenie pokoju. Był on nadzwyczaj czysty. Ściany pokryte były graffiti, które idealnie komponowały się z czarnymi meblami, na środku było wielkie łóżko. W pomieszczeniu panował półmrok, ponieważ świeciła się tylko jedna mała lampka. Jednak rzeczą najbardziej rzucającą się w pokoju była ogromnych rozmiarów metalowa sztaluga, a na niej szkic, którego nie mogłam na pierwszy rzut oka rozszyfrować. Nie chodziło o to, że był tak prymitywny, wręcz przeciwnie, był doskonały, tylko rzeczy które się tam znajdowały, a dokładniej ich połączenie było dla mnie nie zrozumiałe. Chłopak spostrzegł, że mój wzrok spoczął na jego dziele.
-Nie wiedziałam, że malujesz- odrzekłam zdumiona.
-Czasami.
-Ten obraz na sztaludze, co on przedstawia?- spojrzałam, a na jego twarzy pierwszy raz dostrzegłam niepewność.
-Z czasem się dowiesz- uśmiechnął się mulat.
Jego dłonie delikatnie gładziły moją talię, nasze czoła stykały się, a my nie odrywaliśmy od siebie wzroku, panowała teraz idealna cisza której nikt z nas nie zamierzał przerwać. Chłopak zaczął delikatnie całować moją szyję co spotkało się z moim cichym jękiem. Czułam jak robi mi malinkę, ale nie zamierzałam protestować. Gdy tylko nasze usta ponownie złączyły się w pocałunku, a nasze języki, tym razem nie biły się o dominacje a współgrały ze sobą, chłopak przeniósł ręce pod moją koszulkę. Gdy tylko jego zimne dłonie dotknęły mojego ciała, przeszedł mnie dreszcz. Gładził moje plecy, a w naszych ruchach było coraz więcej pożądania. Nie chciałam przestawać, mogłam w tej chwili trwać całe życie.
_________________________________________________________________________________
Jest ponad 1000 odsłon jestem mega szczęśliwa i bardzo dziękuje. Oczywiście jak co rozdział zapraszam do komentowania i dziękuje za poprzednie wpisy. :)