piątek, 8 maja 2015

Rozdział 8

Nieznacznie uchyliłam powieki, a do moich oczu natychmiast dostały się promienie słońca, więc ponownie je zamknęłam. Leżałam otulona kołdrą pod którą było mi niesamowicie przyjemnie, do mojej głowy próbowałam przywołać wydarzenia z dnia poprzedniego, po chwili kilka sytuacji zdołałam sobie przypomnieć między innymi grę w butelkę oraz nocny maraton alkoholowy. Zastanawiałam się jak znalazłam się w łóżku, ale jedyne co mi teraz do głowy powracało to kradzież trunku mulata. Na szczęście nie doskwierał mi ból głowy, byłam bardzo szczęśliwa, że jeszcze nigdy nie doznałam uczucia kaca. Postanowiłam wstać z łóżka, otworzyłam więc ponownie oczy i odczekałam pewną chwilę zanim przyzwyczaiły się do światła. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej opierając rękami o pościel. Rozejrzałam się dookoła, dobrze znałam ten pokój, należał on prawdopodobnie do Louisa. Jeszcze raz zmierzyłam pomieszczenie wzrokiem i dostrzegłam na ziemi śpiącego loczka. Zrobiło mi się go szkoda gdyż ja zajmowałam prawdopodobnie jego miejsce, po ciuchu stanęłam na równe nogi i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka ostrożnie zamykając za sobą drzwi od pokoju. Stałam na środku korytarza w którym pierwszy raz dało się usłyszeć korniki żerujące w drewnie. Pierwszy raz było tu tak cicho, niepewnym krokiem ruszyłam w stronę mojego tymczasowego pokoju, powoli uchyliłam klamkę i po cichu weszłam do środka, uważając na najmniejsze dźwięki, aby nie obudzić współlokatorki. Zlustrowałam wzrokiem całe pomieszczenie, lecz dziewczyny w nim nie było, wiedziałam, że może spać u Liama więc nie przejęłam się tym. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej nowe ciuchy oraz świeżą bieliznę i powoli ruszyłam w stronę łazienki.

-Bella?!- dobiegał do mnie znany mi już wcześniej głos.
Wzdrygnęłam się i zachłysnęłam wodą, zanurzając twarz w wannie. Wróciłam do pozycji siedzącej a moim oczom ukazała się zdziwiona brunetka, stojąca w drzwiach łazienki.
-Co jest?- zapytałam lekko oszołomiona, całą zaistniałą sytuacją.
-Szukaliśmy Cię po całym domu- odrzekła- wychodź już, a ja powiem Liamowi, że Cię znalazłam.
Gdy Daniel opuściła już łazienkę, sięgnęłam po ręczni, a następnie wyszłam z wanny i dokładnie wytarłam całe ciało. Założyłam czystą bieliznę oraz świeże ubrania, następnie podeszłam do lustra i rozczesałam i wysuszyłam mokre włosy, Nałożyłam świeży makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku naprzeciw mnie siedziała brunetka, zmierzyłam ją dokładnie wzrokiem następnie zajęłam miejsce obok niej.
-Boli główka- zaśmiałam się.
-Nie denerwuj mnie nawet- odrzekła tak cicho, że ledwo dosłyszałam jej słowa- z tego co pamiętam to dziś ja wybieram Ci kreację, więc zrzucaj z siebie te szmaty- wyszczerzyła się.
Dziewczyna już nic nie mówiąc wstała z łóżka i otwarła moją szafę, skrupulatnie przeglądała całą jej zawartość. Po czasie zrezygnowana stwierdziła, że ode mnie się nic nie nadaje, więc ruszyła do swojej i już po chwili wyciągnęła z niej ubrania, a następnie rzuciła je do mnie. Nawet nie spojrzałam na nie i ruszyłam się przebrać.
Miałam na sobie białą rozkloszowaną spódniczkę i koszulkę w kwiatki, niczym nie przypominałam teraźniejszej Belli, a wręcz dokładnie odzwierciedlałam ją gdy byłam w młodości. Jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie wyglądałam teraz jak przed ich śmiercią, ubiór idealnie współgrał z moim dawnym charakterem. Czułam się nieco skąpo ubrana, ale może to kwestia przyzwyczajenia. Niepewnie wyszłam z łazienki, cały czas zaciągając do dołu spódniczkę, aby nic nie odkrywała.
-Nie wyjdę w tym do ludzi- powiedziałam zrozpaczona.
-Owszem wyjdziesz, chciałaś wyzwanie to masz- oznajmiła podekscytowana szukając czegoś w mojej szafie.
Po chwili wyjęła z niej czarne koturny i podała mi je, jej oczy w tym momencie kipiały ze szczęścia, spojrzałam na nią i już chciałam się sprzeciwić, lecz zwątpiłam gdy dostrzegłam jej zawzięte spojrzenie. Wiedziałam, że nie mam szans zmienić ubrania, więc włożyłam na siebie buty i ruszyłam na dół. Powoli szłam po schodach modląc się w głowie, aby nie wylądować na twarzy. Gdy już pokonałam ową przeszkodę, wkroczyłam do kuchni w której siedział już Liam i pił wodę, przed nim leżało pudełko tabletek, które zapewne już zażył. Rzuciłam do niego ciche „cześć”, lecz pomimo to chłopaka i tak się skrzywił. Podeszłam do ekspresu i zrobiłam sobie kawę, a następnie zajęłam miejsce obok Payna, który cały czas bacznie mnie obserwował.
- Ładnie wyglądasz- uśmiechnął się brunet cały czas nie odrywając ode mnie wzroku- tak inaczej.
-Chciałeś powiedzieć dziewczęco?
-Skłamałbym mówiąc, że nie- powiedział pewnie- a ty nasza największa imprezowiczko i złodziejko kieliszków, już wydobrzałaś?
-Na szczęście ja nie znam uczucia które Cię w tym momencie ogarnia- chłopak uniósł brwi w geście zdziwienia- powiesz mi jak znalazłam się w łóżku Louisa?
-Kiedy już nam odpłynęłaś to Harry zaniósł Cię tam abyś nie spała na kanapie lub na podłodze.
-A co z resztą, wstali już?
Chłopak nic nie odpowiedział tylko wskazał głową na salon, natychmiast zlustrowałam pomieszczenie uprzednio podnosząc się aby dostrzec cały pokój. Na moje usta w tym momencie wdarł się niewielki uśmiech kiedy zrozumiałam, że tylko ja i Daniel wyglądałyśmy dobrze po wczorajszym maratonie alkoholowym.

Chwilę jeszcze dyskutowałam z chłopakiem o poprzedniej nocy, lecz gdy tylko moja współlokatorka pojawiła się w kuchni od razu opuściłyśmy wspólnie domek. Dziewczyna postanowiła zabrać mnie na miasto pod pretekstem zmiany mojej garderoby, a tak ogólniej to poddania mnie jakiejś metamorfozie. Oczywiście nie odbyło się bez mojego sprzeciwu, jednak ona zachowywała się jakby nie słyszała mojego narzekania. Odkąd ją poznałam wiedziałam, że jeżeli brunetka postawi sobie jakiś cel to dotrze do niego pomimo wszystko. Zazdrościłam jej takiego uporu oraz samodyscypliny, lecz wiedziałam, że tak naprawdę każdy może taki być przy odrobinie chęci. Pierwszym przestankiem był mały salon fryzjerski, przypominał mi te ze starych filmów familijnych. Zajęłam niezbyt ciekawie wyglądający fotel, podczas gdy Daniel zawzięcie dyskutowała o czymś z fryzjerem, po chwili oboje do mnie podeszli. Mężczyzna zasłonił czarną przepaską moje oczy, a dziewczyna stała z tyłu wydając z siebie jedynie pochwały na temat tego jak będę  wkrótce wyglądać.
Minęła już godzina a ja dalej siedziałam na fotelu fryzjerskim z zawiązanymi oczyma. Czułam jak kosmyki spadają na moją twarz. Byłam przerażona i spięta, bałam się, że będę miała krótkie włosy. Jednak w głębi duszy ufałam dziewczynie oraz fryzjerowi, że wiedzą co robią i nie będę wyglądać źle. Teraz czułam jak przejeżdża pędzelkiem po mojej twarz, strzepując pozostałe włosy, następnie usłyszałam charakterystyczny dźwięk rozpryskiwanego lakieru. Mężczyzna jeszcze dłonią przejechał moje włosy, a następnie delikatnie rozwiązał przepaskę. Zmrużyłam oczy, czekając aż przyzwyczają się do światła, a następnie spojrzałam w lustro. Włosy miałam nieco krótsze jednak, dalej sięgały za ramiona, jednak rzeczą która najbardziej mnie urzekła była krótka prosta grzywka  sięgająca do linii brwi. Delikatnie musnęłam ją palcami, w duszy ciesząc się, że nie jestem obcięta na krótko. Karciłam się w myślach, za to jak bardzo dałam się zwieść sile sugestii. Poczułam jak dziewczyna opiera dłonie na moich ramionach, dokładnie przyglądając mi się w lustrze. Przez chwilę między nami panowała głucha cisza jednak po chwili dziewczyna pisnęła z radości.
-Wyglądasz pięknie- ucieszyła się wpatrując się we mnie jak w dzieło sztuki.
-Jest dobrze- odwzajemniłam uśmiech.
-Jest genialnie- oburzyła się robiąc srogą minę.

Po wyjściu od fryzjera Daniel zaprowadziła mnie do sklepu z ubraniami. Stałam w przymierzalni a na wieszaku cały czas przybywało mi coraz to innych sukienek bądź spódniczek. Jak zawsze trochę protestowałam, ale z niektórymi ludźmi a dokładniej z Daniel nie dało się dyskutować. Grzecznie więc mierzyłam stertę ciuchów. Gdy tylko pokazywałam się w nowej kreacji, słuchałam wykładu jak mogę  nie eksponować tak zgrabnych nóg. Wiedziałam, że nie wyglądają źle jednak nigdy nie sądziłam, że są tak wspaniałe jak to twierdziła brunetka. Gdy już opuściłyśmy sklep wraz z górą toreb, postanowiłyśmy wrócić do domu. Reklamówki bardzo nas spowalniały, ponieważ były bardzo duże i ciężkie. Dlatego co jakiś czas przysiadałyśmy na ławeczce dając odpocząć ręką. Wtedy miałam czas na przyjrzenie się budynkom. Były wykonane w stylu secesyjnym, niewielkie balkoniki dodawały niezwykłego uroku alejce, a rośliny na nich sprawiały wręcz, że nie miałeś ochoty przestawać je obserwować. Wąska dróżka wysadzona brukiem a po obu stronach były ławeczki oraz latarnie. Kiedy tylko zobaczyłyśmy nasz domek oby dwie wpadłyśmy w zadowolenie bliskie euforii. Szybkim krokiem doszłyśmy do drzwi, a następnie pewnie wkroczyłyśmy do przedpokoju. Zostawiłyśmy tam torby i od razu udałyśmy się do salonu z którego dobiegały głosy zespołu. Chłopaki natychmiast się przywitali po czym dokładnie zmierzyli każdą z nas wzrokiem, jednak zatrzymał on się na mojej fryzurze.
***
(Notka od autorki: postanowiłam zmienić osobę narratora na trzecioosobową, ponieważ stwierdziłam, że tak będę mogła lepiej oddać niektóre sytuacje. Bardzo przepraszam za zamieszanie ale mam nadzieje, że spodoba wam się ta mała zmiana. ) 

W salonie siedziało pięciu chłopaków, trzech z nich była wpatrzona w telewizor, a pozostała dwójka rozmawiała na błahe tematy. Na ekranie w tym momencie leciał jakiś teleturniej, w którym głównymi graczami były dzieci. Czarnowłosy zauważył jak rudowłosa dziewczyna opuszcza domek i jak co wieczór podąża na molo. Natychmiast podniósł się z pozycji siedzącej i ruszył za nią. Powoli kroczył przez niezbyt długie molo, cały czas wpatrzony w postać przed nim. Gdy już znajdował się  na końcu stanął obok rudowłosej która była wpatrzona w tafle wody. Mulat niepewnie podążył z jej wzrokiem w odbiciu i w tym momencie ich spojrzenia spotkały się ze sobą na kilka sekund ponieważ Bella szybko zwróciła głowę w stronę brzegu. Malik za to cały czas dokładnie się jej przyglądał w odbiciu wody. Zauważył, że wygląda teraz bardzo dziewczęcą, jednak dalej nie traci swojego temperamentu. Nie zdawał sobie sprawy, że grzywka może tak bardzo zmienić wygląd drugiej osoby.
-Ładnie wyglądasz- powiedział cicho patrząc na nią w odbiciu.
-Dziękuje- odpowiedziała krótko, a jej policzki lekko się zaczerwieniły, jednak nie na długo więc mulat tego nie dostrzegł.

Chłopak ostatnio cały czas  błądził myślami między relacjami jego z rudowłosą jednak w żaden sposób nie mógł ich określić. Z jednej strony wiedział, że nie traktuje jej jak każdej dziewczyny, z drugiej za to bardzo pogardzał jej zachowanie co stało w pewnym sensie taranem dla jego uczuć związanych z nią. Jedynie Harry dostrzegł, że mualat jest rozdarty i uparcie namawiał go do szczerej rozmowy Bellą. Lecz czarnowłosy dalej bał zacząć się rozmowy i dalej uparcie sobie wmawiał, że może to tylko zwykła troska o inną osobę. Jednak cały czas miał na uwadze, że sam się okłamuje. Dzisiejszego dnia jednak postanowił się przełamać i dowiedzieć co tak naprawdę ich łączy.
-Bella możemy porozmawiać?- zapytał mulat spoglądając na swoją towarzyszkę.
Dziewczyna niepewnie zwróciła wzrok ku Zaynowi, jednak już po chwili jej twarz przybrała poważną minę.
-Jasne- wymusiła uśmiech, domyślając się już czego będzie dotyczyć rozmowa.
-To może pójdziemy się przejść?
Rudowłosa tylko pokręciła głową na gest zgody, a następnie odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.
_____________________________________________________________________________
Od razu chce bardzo ale to bardzo przeprosić za zwłokę, jednak miałam bardzo dużo nauki i tak naprawdę dopiero teraz się z tym odrobiłam. Myślałam nawet nad zawieszeniem bloga, jednak stwierdziłam, że jeszcze spróbuje, a ostatnio znowu przybyło mi pomysłów więc mam nadzieje, że będzie dobrze.
Co  do zmiany narratora chciałabym zapytać czy odpowiada wam forma trzecioosobowa, czy wolicie jak wcześniej?

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 7 część 2

Słowa chłopaka jeszcze przez chwilę odbijały się w moich uszach, zdałam sobie sprawę, że sytuacja sprzed wyjazdu prawdopodobnie nie miała dla niego żadnego znaczenia, ale czego ja oczekiwałam. Przecież ja też nic do niego nie czułam, nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Prawie wszyscy w pomieszczeniu wydawali się być przekonani, prócz Harrego, który w tym momencie marszczył brwi dokładnie przyglądając się Zaynowi.
-Malik, nie kłamiemy w tej grze- oburzył się kędzierzawy.
-Ja nie kłamie- natychmiastowo zaprotestował mulat.
-Ja przyznałem się do wszystkiego, a ty łżesz w żywe oczy- mówił Harry zmuszając tym czarnowłosego do wyjawienia prawdy.
-No dobra niech już Ci będzie- zaczął zrezygnowany- tak Panie Styles jestem kimś zainteresowany.
-Wiedziałem!-krzyknął uradowany loczek.
-Malik przyznaj się kto- wtrącił Niall.
-Dobra gramy- odrzekł i zakręcił butelką, która tym razem wskazała Liama.
Chłopak jako pierwszy postanowił wybrać wyzwanie, jednak Malik okazał się być niezbyt kreatywny i kazał Paynowi zjeść łyżeczkę cynamonu. Wszystkich oczywiście śmieszyła zaistniała sytuacja, jednak nie obyło się bez ubolewania nad ubogą pomysłowością mulata. Liam wylosował swoją dziewczynę, która wybrała pytanie. Payn po chwili namysłu zapytał „ Całowałaś się z dziewczyną?”. Brunetka bez jakiegokolwiek skrępowania udzieliła odpowiedzi potwierdzającej, oczywiście nie odbyła się to bez zdziwienia wszystkich członków gry. Jednak Peazer nawet na to nie zareagowała, tylko pewnie chwyciła butelkę i zakręciła nią, mijała po kolei wszystkich, aż w końcu zatrzymała się na mnie. Zaczęłam bić się z myślami co wybrać wiedziałam, że pytanie może być bardzo trudne, więc wybrałam wyzwanie. Dziewczyna na moją odpowiedź od razu chytrze się wyszczerzyła.
-Jutro zabieram Cię na małą metamorfozę i przez tydzień wybieram twoje kreacje- powiedziała dumnie, a jej oczy świeciły w tym momencie niczym rozżarzone węgielki.
-Co?!- oburzyłam się.
Uważałam to zadanie za jeden wielki absurd, dziewczyna już kiedyś wspominała, że powinnam ubierać się bardziej dziewczęco. Jednak nie podejrzewałam, że wymyśli coś takiego,na samą myśl o mojej jutrzejszej metamorfozie byłam przerażona, ponieważ zdążyłam zauważyć, że dziewczyna ma bardzo odważne kreacje.
-Nie co, tylko kręć już tą butelką, bo nie masz nic do gadania- wyszczerzył się Irlandczyk.
Gra jeszcze długo toczyła się dalej, po czasie wkroczyły procenty, więc wyzwania jak i pytania były coraz dziwniejsze. Pytania były bardzo intymne więc postanowiłam wybierać wyzwanie, ponieważ nie miałam ochoty ujawniać szczegółów ze swojego życia. Musiałam między innymi odbyć namiętny pocałunek z Daniel lub przejść po barierce molo lekko wstawiona, oczywiście ta podróż nie obyła się bez wpadki, którą była kąpiel w jeziorze. Gdy gra się skończyła, postanowiliśmy włączyć jakiś film i dalej wlewać w siebie procenty. Oczywiście w tym stanie nikt z nas nie skupiał się na filmie, wszyscy rozmawiali między sobą, a raczej bełkotali. Co jakiś czas któryś z chłopaków wznosił toast, a ja czułam jak powoli odpływam. Wstałam nagle na równe nogi z zamiarem pójścia do pokoju, jednak już po chwili moje nogi nie wytrzymały ciężaru i z hukiem upadłam na podłogę. Zaczęłam się powoli zbierać z ziemi, w pewnym momencie poczułam jak ktoś pomaga mi wstać na nagi. Spojrzałam na kędzierzawego, który mocno objął mnie ramieniem, lecz po chwili znów upadłam.
***
Wziąłem do ręki pilot i włączyłem ogromny telewizor, wybierając odpowiedni film do sytuacji, więc pokusiłem się o komedie. Zdawałem sobie sprawę, że pewnie nikt nawet nie będzie na niego zwracał uwagi. Po chwili na stoliku przed nami stały różnego rodzaju trunki, które przyniósł Lou z Niallem. Żeby nie musieć co chwilę polewać do kieliszków, chłopaki zastąpili je szklankami do których rozlali procenty. Nie minęło dużo czasu, a każdy z nas był już porządnie wstawiony. Daniel i Liam leżeli oparci o siebie i wlewali w siebie napój zajmując się jedynie sobą. Niall wraz z Lou byli zajęci pożeraniem wszystkiego co im w ręce wpadło. Natomiast Zayn i Bella prowadzili poważną rozmowę o tolerancji rasowej, jednak ze względu na ich stan, nie było ona w najmniejszym stopniu poważna. W czasie konwersacji palili również papierosy, pomimo mojego sprzeciwu, że w domu się nie pali. Po jakimś czasie, gdy już wszyscy prócz mnie i Liama odpływali. Nagle na nogi zerwała się Bella, lecz już po chwili upadła z hukiem na ziemię. Szybko podbiegłem do niej, po drodze przyglądałem się jej i sprawdzałem czy aby jej wszystkie części ciała są na swoim miejscu. Oczywiście dopiero po chwili zrozumiałem jak bardzo absurdalną rzecz sprawdzałem. Pomogłem jej wstać z ziemi i wziąłem pod ramie. Już po pierwszym kroku dziewczyna ponownie upadła, ciągnąc mnie za sobą. Po chwili namysłu stwierdziłem, że rudowłosa nie da rady dojść na własnych nogach na górę. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w kierunku schodów. Stojąc przed wejściem na piętro wyżej, zwątpiłem w swoją siłę, stwierdzając, że nie dam rady wejść na górę, odwróciłem się na pięcie i zaniosłem ją do pokoju Louisa. Zdjąłem z niej okrycie wierzchnie i przykryłem kołdrą, ponieważ dziewczyna momentalnie usnęła. Już po chwili byłem z powrotem w salonie, w którym ubyło już kilku osób. Na kanapie został już tylko Zayn, Louis i Horan, dołączyłem więc do nich i kontynuowaliśmy upojenie alkoholowe.
___________________________________________________________________________________
Tak wiem bardzo krótko, ale stwierdziłam, że to druga część więc po prostu napisałam to co najważniejsze. Mam nadzieje, że podoba się i czekam na opinie. 


Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Zayn odszedł z zespołu, ale ja i tak będę wierzyć, że wróci jak chłopaki odejdą z Modestu. A jakie jest wasze zapatrzenie na całą tą sytuację?

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 7 część 1

-To niech Bella i Daniel będą w moim pokoju- rzucił loczek.
-A Hazza przyjdzie do mnie- wyszczerzył się Lou.
-Okey- odpowiedziała szybko Peazer.
Poczułam jak dziewczyna chwyta moją rękę i ciągnie za sobą na górę. Gdy tylko drzwi otwarły się ujrzałam przestronne pomieszczenie, ściany były ciemnozielone, a podłoga wyłożona białym dywanem. Na środku widniało wielkie łóżko z masą poduszek. Po prawej było zaś wyjście na mały balkon, a obok niego ogromna szafa.
-To ja idę się umyć, a potem idziemy nad jezioro- rzuciła uśmiechnięta Daniel i już za chwilę zniknęła za drzwiami łazienki.
Powoli podeszłam do torby z której wyjęłam paczkę papierosów, a następnie wyszłam na balkon. Chwyciłam fajkę i odpaliłam ją i już po chwili czułam jak dym rozchodzi się po moich płucach. Wiatr był ledwo odczuwalny, ale chłodny, słońce raziło w oczy, rozejrzałam się dookoła. Po prawej dostrzegłam mulata wpatrującego się w przestrzeń. W tym momencie również zaciągał się papierosem, dobrze wiedziałam, że palił bo było to czuć, jednak nigdy go jeszcze nie widziałam podczas tej czynności. W pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się, lekko się speszyłam, lecz nie zamierzałam odwracać głowy, gdyż to mogło by okazać moją słabość. Lustrowaliśmy się tylko wzrokiem nie wypowiadając żadnego słowa, tylko co jakiś czas zaciągając się papierosem. Między nami panowała cisza, której nikt z nas nie zamierzał przerywać. Usłyszałam jak drzwi za moimi plecami otwierają się, a przez nie weszła brunetka.
-Idź się szykować bo zaraz idziemy.
Spojrzałam jeszcze na mulata i zgasiłam papierosa.

Leżałam nad jeziorem między Daniel a Niallem, czułam jak gorące promienie słońca opalają moje ciało. Głowa bolała mnie od gorącego powietrza, ale nie reagowałam na to.
-Słyszałam, że jesteś bratanicą Cowela- powiedziała brunetka siedząca na kocu.
-Tak- odpowiedziałam krótko, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Jak to jest mieć tak znanego wujka?
-Zapewne nie gorzej niż jakbym miała mieć znanego chłopaka- uśmiechnęłam się.
Dziewczyna odpowiedziała mi tylko kiwnięciem głowy.
-Liam wspominał, że uczysz się w szkole w Waszyngtonie, a co potem?
-Nie wiem- nie miałam planu na życie, nigdy nawet o tym nie myślałam, lecz wiedziałam, że ta odpowiedź nie usatysfakcjonuje dziewczyny- może pójdę na studia matematyczne.
-Ty matematyczne?- wtrącił się zszokowany blondyn, rozkładając ręce.
-Coś ci nie pasuje Horan?- zapytała żartobliwie brunetka trącając chłopaka w ramię, on odpowiedział na to tylko potrząsając głową i za chwilę wstał z koca i ruszył do reszty zespołu- Liam mówił mi, że musi z tobą porozmawiać dziś. Można wiedzieć o co chodzi?
-Nie ważne- odrzekłam krótko spuszczając głowę.
-Nie odbijesz mi chłopaka?- zażartowała, rozluźniając sytuację.
-Nie mój typ- zakończyłam spoglądając na omawianego.
Siedziałam nad jeziorem jeszcze około godziny, cały czas rozmawiając z dziewczyną Payna, której najwyraźniej tematy do rozmów w ogóle się nie kończyły. Co jakiś czas dołączali się do nas chłopaki, jednak szybko uciekali słysząc ową konwersacje, ponieważ zawsze gdy któryś z nich próbował zakłócić nasz spokój to Daniel od razu przechodziła do tematu zmiany fryzury lub garderoby. Sposób skutecznie działał na nich ponieważ nawet nie starali się wejść do tematu. Kiedy dziewczyna stwierdziła, że robi się późno, poszła do domu aby wziąć prysznic. W tym momencie przysiadł się do mnie Liam, zajął poprzednie miejsce swojej ukochanej i bez słowa położył się.
-Idziemy pogadać? -zapytał po dłuższej chwili.
-No dobrze.
Ruszyliśmy wzdłuż jeziora, powoli przemierzając brzeg, co jakiś czas niepewnie zerkaliśmy w swoją stronę. Kiedy zorientowałam się, że brunet nie spuszcza wzroku ze mnie, odwróciłam twarz i wpatrywałam się w taflę wody.
-Wiem, że nie chciałaś dziś rozmawiać, ale ta sprawa cały czas mnie męczy- powiedział spokojnie Payn.
-Okey- odpowiedziałam krótko zerkając na twarz Liama.
-Co wydarzyło się wtedy między tobą a Zaynem?
- Wiem jak to mogło wyglądać, ale to zupełnie coś innego- odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam- pokłóciłam się z Malikiem, a on z nadmiaru emocji uderzył w ścianę pięścią... a później jak nie chciałam go wypuścić z pokoju to po prostu lekko mnie popchnął abym zrobiła mu przejście... tylko ja straciłam równowagę i przewróciłam się, uderzając o blat. Tyle- dokończyłam cały czas zacinając się aby mieć czas na odpowiedni dobór słów.
-No dobrze, a twoje zachowanie? Dlaczego się trzęsłaś?- zadawał kolejne pytania.
-Nie miałam łatwego dzieciństwa- wytłumaczyłam krótko.
-To znaczy?
-Moi rodzice zostali zamordowani- odpowiedziałam zaciskając jedną pięść, co nie uszło uwadze chłopaka, jednak nie skomentował tego gestu.
-Przepraszam, mogłem się domyśleć, że o to chodziło.
-Nie masz za co- wymusiłam uśmiech.
-A zabójcy zostali złapani?- bardziej stwierdził niż zapytał brunet.
-Nie-odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu, jednak na marne bo już po kilku sekundach poczułam jak pojedyncze łzy spływają po moich policzkach- i od tamtego czasu jak powracają do mnie wspomnienia, to zachowuję się dziwnie.
-Teraz rozumiem- odpowiedział reagując na mój płacz, objęciem mnie- A z kim teraz mieszkasz?
-Z babcią, to jedyna rodzina jaka mi teraz została, no prócz Simona.
-Możesz nie odpowiadać jeżeli nie chcesz, ale czemu tak bardzo nienawidzisz Cowela?- zapytał puszczając mnie Payn.
-Oni... czyli Ci co zabili moich rodziców, powiedzieli, że jeżeli dam im odpowiednią kwotę, to wypuszczą rodziców... poprosiłam więc Simona o pożyczenie pieniędzy, bo nie mogłam powiedzieć o co naprawdę chodzi... ale on powiedział, że musi te pieniądze przeznaczyć na waszą promocję- odpowiedziałam nieskładnie.
Spojrzałam na twarz Liama, która w tym momencie wyrażała milion emocji, usta miała otworzone co było oznaką zszokowania, a oczy pogrążone w smutku, jednak było w nich widać współczucie, jak i chęć przeprosin. Postanowiłam zmienić temat więc szturchnęłam chłopaka i zapytałam o Daniel. Dalszą drogę rozmawialiśmy już na błahe tematy, rozmowy z Paynem za każdym razem poprawiały mi humor, miał w sobie bardzo dużo pozytywnej energii, którą skutecznie umiał przekazać drugiej osobie. Gdy znajdowaliśmy się już pod domkiem jak praktycznie tryskałam szczęściem co było rzadkie w moim zachowaniu.

Kolejne dni mijały podobnie rano zazwyczaj chodziliśmy wszyscy nad jezioro, a gdy zaczynało się robić chłodniej wracaliśmy do domu i gotowaliśmy późny obiad. Chłopaki wieczorem puszczali filmy i tak głównie spędzaliśmy czas, oczywiście nie obyło się bez pewnego rodzaju domówki ale w bardzo zawężonym gronie domowników. Jedyną rzeczą której nie umiałam zrozumieć będąc tutaj to zachowania Malika jak i mojego. Co wieczór obydwoje wychodziliśmy zapalić na molo. Niby nic dziwnego gdyby nie fakt, że w ciągu piętnastu minut nie zamienialiśmy ani słowa, tylko cały czas mierzyliśmy się wzrokiem. Zawsze siedzieliśmy na tych samych miejscach na barierce i zawsze wykonywaliśmy podobny schemat ruchów. Po kilku dniach zdążyłam zapamiętać jaki następny gest wykona chłopak.
***
Na dworze było już ciemno, jedyne światło jakie dało się dostrzec to te z małych latarenek zawieszonych na daszku. Jedna z nich idealnie oświetlała spokojną twarz dziewczyny. Blada cera w tym świetle wydawała się wręcz biała co niesamowicie kontrastowało z rudymi włosami. Wzrok Belli był skierowany w stronę środka jeziora, przyglądałem się jak zaciąga się papierosem, a następnie powoli wypuszcza dym. Widok nie był niczym niesamowitym bo przecież nie raz widziałem palaczy, jednak nikt nie robił tego z taką zaciekłością. Lekkie podmuchy wiatru co jakiś czas niszczyły idealnie ułożone włosy dziewczyny, zawsze poprawiała je przeczesując palcami całą ich długość. Jej wzrok po chwili spoczął na mojej osobie, dokładnie zmierzła moją sylwetkę i zatrzymała się na moim spojrzeniu. W tym momencie obydwoje utonęliśmy w głębi swoich tęczówek. Pozostawała w milczeniu a każde ruchy wydawały się jakbym oglądał film w spowolnionym tempie, jednak zdawałem sobie sprawę, że ja zapewne też nie jestem w tym momencie zbyt energiczny. Spojrzałem na jej twarz i zauważyłem jak rozchyliła usta, zapewne chciała w tym momencie coś powiedzieć jednak zrezygnowała z tego pomysłu. A między nami dalej panowała głucha cisza, która jednak nie była krępująca, a wręcz przeciwnie była ukojeniem dla myśli.
***
Siedziałam na ławeczce znajdującej się na tarasie, zegar właśnie wybijał południe więc słońce było w zenicie. Ciepłe promienie okalały moją skórę, wywołując przyjemne uczucie w którym mogłam trwać godzinami. Głowę miałam opartą o ścianę budynku znajdującego się za mną, ciemne okulary które znajdowały się na moim nosie sprawiały, że mogłam w tym momencie swobodnie przyglądać się wygłupom chłopaków. Jedna osoba szczególnie przykuwała moją uwagę, czarnowłosy chłopak siedzący na molo, obserwujący z oddala pozostałą czwórkę. W jednej ręce trzymał papierosa co jakiś czas zaciągając się nim, oczywiście wcześniej spotkało się to z przeciwnością zespołu, jednak on nawet na to nie zareagował.
-Co czytasz?- zapytała brunetka siadając na ławce naprzeciw mnie.
Dopiero wtedy zorientowałam się że, od dłuższego czasu zaprzestałam wertować moją książkę, która okazała się być mniej ciekawa niż wskazywały opinie innych ludzi.
-Bella?- zapytała ponownie Daniel.
-Um... nic ciekawego- odpowiedziałam odrywając wzrok od jeziora.
-To jak Ci się tu podoba?
-Jest fajnie- odpowiedziałam krótko i spojrzałam na dziewczynę spod okularów- czemu nie siedzisz z Liamem?
-To, że jestem jego dziewczyną nie zobowiązuje mnie do spędzania z nim każdej wolnej chwili-zaśmiała się- ja mam lepsze pytanie, co a raczej kto oderwał Cię od tej książki?
-Tak po prostu przyglądałam się chłopką- rzuciłam szybko mając nadzieje, że dziewczyna nie będzie dalej drążyć tematu.
-To zapytam wprost, co jest między Tobą a Zaynem?- gdy tylko doszło do mnie pytanie Daniel, na chwilę zamarłam, a następnie moje usta lekko rozchyliły się ze zdziwienia.
-Nic.
-Przecież widzę, może chłopaki jeszcze tego nie zauważyli, ale ja dostrzegam w jaki sposób na siebie patrzycie.
-Wydaje Ci się- odrzekłam spinając się i siadając prosto.
Od dłuższego czasu zastanawiałam się tak naprawdę jakie uczucia do niego mną pchają. Po nocy przed wyjazdem cały mój uporządkowany schemat jaki miałam w głowie został zburzony. Wiedziałam, że dla niego mógł to być tylko zwykły nic nie ważny pocałunek, może po prostu chciał się ze mną przespać, ale ja się nie zgodziłam. Lecz czemu chciał abym została na noc? W mojej głowie krążyło teraz dużo pytani dotyczących osoby Malika. Wiedziałam jedno od tamtego czasu diametralnie się zmienił nie był już tak arogancki i złośliwy, a wręcz przeciwnie miły i uprzejmy. Również kłótnie które między sobą toczyliśmy zostały zażegnane, lecz przyczyną mógł być po prostu brak powodu tak naprawdę zawsze sprzeczaliśmy się o to, że brałam, a tu przechodziłam odwyk.
-No Bel przyznaj to wreszcie, że Ci się podoba- szturchnęła mnie rozweselona brunetka.
-No przystojny jest ale to tyle z jego zalet- stwierdziłam odwzajemniając uśmiech którym brunetka mnie cały czas obdarowywała.
-Liam wspominał mi, że często się z Malikiem kłócisz, a wiesz między miłością a nienawiścią jest cienka granica.
-Ale u nas i tak za duża- zaśmiałam się.
-Witam piękne panie- przerwała Harry niezwykle męczące dla mnie przesłuchanie.
-Cześć- odpowiedziałyśmy obie w tym samym czasie.
-Razem z Lou wpadliśmy na genialny pomysł- oznajmił nam dumnie loczek.
-Zawsze się boję waszych „genialnych” pomysłów- powiedziała Daniel zakreślając w powietrzu cudzysłów.
-Gramy w pytanie czy wyzwanie.
-O czyżbyś wreszcie wymyślił coś ciekawego- zaśmiała się brunetka.
-Bardzo śmieszne- zironizował Hazza.
Wraz z Daniel i zespołem siedzieliśmy na tarasie, na stoliku przed nami kręciła się już butelka, która od jakiegoś czasu delikatnie zwalniała. Mijała po kolei Zayna, Nialla, Daniel, aż w końcu zatrzymała się wskazując na Hazze, który dumnie stwierdził, że chce pytanie.
-Z kim, kiedy i gdzie miałeś swój pierwszy raz?- zapytała zadowolona ze swojego pomysłu Peazer.
Loczek mimowolnie rozszerzył oczy, ale już po chwili powróciła jego normalna mimika, zaczął bawić się palcami, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że był w tym momencie bardzo skrępowany.
-No dobra, ale to nie wychodzi poza nasze ścisłe grono- zaczął kędzierzawy.
-Oczywiście-odrzekła od razu Daniel.
Harry zmierzył mnie dokładnie wzrokiem, a ja przytaknęłam na znak, że godzę się milczeć w tej kwestii.
-No to było w X-factorze, a dokładniej w łazience- zmieszał się brunet- no i... był to Lou.
Mówiąc te słowa skierował wzrok na chłopaka, którego imię wypowiedział, a między nami zapanowała krępująca cisza. W tym momencie wiedziałam, że moje domysły co do związku tej dwójki były słuszne. Mimowolnie uśmiechnęłam się, byłam w tym momencie dumna ze swojej spostrzegawczości. Założyłam ręce i potarłam nimi o siebie mając już w głowie pytanie jakie mogłabym zadać Hazzie gdy go wylosuje.
-Bella co się tak szczerzysz?- zapytał Lou dokładnie mierząc mnie wzrokiem.
-Nic, po prostu wpadłam na genialny pomysł- powiedziałam pocierając rękami o siebie, a mój głos brzmiał niczym głos psychopaty.
-Aż się boje- zaśmiał się blondyn lekko szturchając mnie w ramię.
Tym razem butelką kręcił Harry, a ona powoli mijała każdego, aż w końcu wypadło na Zayna, który odruchowo się wyprostował, przerzuciłam wzrok na loczka u którego na twarzy malował się w tym momencie chytry uśmiech. Zacisnął pięść sprawiając, że jego kości strzeliły.
-No to Panie Malik, czy jest Pan w tym momencie w kimś zakochany, bądź zauroczony?-zapytał pusząc się jak paw kędzierzawy.
Czarnowłosy mimowolnie się spiął, jego ręce zaczęły drżeć, a gdyby wzrokiem można było zabijać zapewne Hazza leżał by już martwy. Zaczął błądzić wzrokiem dookoła szukając najprawdopodobniej najlepszej odpowiedzi. Jego wzrok na chwilę spoczął na mnie, dokładnie zlustrował moją sylwetkę i już za chwilę, zwrócił spojrzenie na Hazze.
-Nie- odpowiedział po chwili stanowczo.
_________________________________________________________________________________
Na początek chciałam bardzo przeprosić za zwłokę, ale ostatnio nawet nie mam czasu odpalić komputera, co wiąże się z tym, że nie zdążyłam napisać rozdziału. Następny postaram się wstawić 29.03.15 ( niedziela) ale nie obiecuje, jednak w ciągu dwóch tygodni na pewno się pojawi. No i oczywiście jak zawsze proszę o komentarze.

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 6

Uchyliłem powieki i pierwszą rzeczą którą dostrzegłem była ona, spała koło mnie. W tej chwili była tak niewinna i bezbronna. Jej włosy kontrastowały z idealnie jasną cerą, a malinowe pełne usta aż przyciągały. Na twarzy miała zarysowany lekki uśmiech, zacząłem wracać myślami wracać do poprzedniej nocy, co wywołało również u mnie lekki uśmiech.
Leżała na łóżku, a ja namiętnie całowałem ją, między naszymi językami królowała współpraca. Gdy oderwałem się na chwilę od jej warg, zacząłem czule całować szyję wywołując tym ciche jęki dziewczyny. Delikatnie gładziłem ją po tali, po chwili jednak moje ręce zawędrowały pod jej koszulkę, zauważyłem jak przechodzą ją dreszcze. Marzyłem teraz tylko o tym aby trwać w tej chwili jak najdłużej, jednak dziewczyna po chwili zatrzymała moją rękę.
-Zayn nie- powiedziała cicho, odrywając się ode mnie.
-Dobrze- odpowiedziałem i złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku.
Położyłem się obok, dalej obserwując rudowłosą. Jej oczy błyszczały niczym małe gwiazdki, twarz promieniała szczęściem, widać było, że dziewczyna w tym momencie nie dopuszcza do siebie, żadnych nieprzyjemnych wspomnień. Zaczęła bawić się moimi włosami, a mi to w ogóle nie przeszkadzało, co mnie dziwiło, ponieważ nienawidziłem tego. Jednak jej ciepły dotyk sprawiał, że pragnąłem go w tej chwili jak najwięcej. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem bawić się jej palcami, lecz już po chwili gładziłem jej policzek. Nie minęła sekunda a Bella leżała na mnie, a ja składałem delikatne pocałunki na jej wargach, które ona od razu pogłębiała. Jedną ręką jeździłem po jej tali a drugą cały czas gładziłem policzek. Namiętny pocałunek całkowicie nas pochłonął, nasze języki cały czas ze sobą współpracowały. Wszystkie nawet najmniejsze ruchy były idealnie do siebie dopasowane, jakbyśmy ćwiczyli to już miliony razy. Potrafiłem przewidzieć każdy jej ruch. Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, utonęliśmy w swoich spojrzeniach. Po chwili dziewczyna całkowicie na mnie opadła, leżała tak i najwyraźniej nie miała zamiaru wstawać, a mi to odpowiadało. Oparła brodę o moją klatkę i spojrzała na mnie.
-Zayn głodna jestem- powiedziała, słodko się uśmiechając.
-Żartujesz?
-Tak. Chciałam jakoś zacząć rozmowę- odparła po chwili, a jej uśmiech się poszerzył.
-Dlaczego to robisz?
-Ale co?
-No dlaczego sama się krzywdzisz?- zapytałem z obawą, że rudowłosa zaraz zacznie krzyczeć, że to nie moja sprawa.
-Nie zrozumiesz- powiedziała spokojnie posyłając mi delikatny uśmiech.
Zbliżyłem się do niej i czule pocałowałem ją w czoło, a dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się we mnie.
-Pójdę już do siebie- powiedziała siadając na łóżku.
-Nie idź.
-Ale...-zaczęła, ale nie dałem jej skończyć.
-Zostań tu, poleżymy, porozmawiamy, ale zostań.
Patrzałem jej prosto w oczy, ponieważ rudowłosa właśnie się obudziła. Na jej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech, który tylko spotęgował moje zadowolenie z tej chwili.
-Jak się spało?-zapytałem.
-Masz wygodniejsze łóżko niż ja- zaśmiała się.
Po chwili usłyszeliśmy głośny krzyk dobiegający z dołu „Co to kurwa ma być?” Od razu wiedzieliśmy o co chodzi. Po wczorajszym wieczorze zostawiliśmy na dole po sobie syf.
***
Poszedłem na dół z zamiarem skonsumowania śniadania, jednak to co tam zauważyłem sprawiło, że na chwilę zamarłem.
-Co to kurwa ma być?-krzyknąłem na cały dom.
Już po chwili słyszałem czyjeś kroki, pośpiesznie zmierzające na dół. Przede mną ukazała się Bella oraz Zayn.
-Louis ja przepraszam- zaczęła rudowłosa- bo... wczoraj wieczorem zrobiłam się głodna... no i... wiesz postanowiłam sobie zrobić coś do jedzenia. Wtedy przyszedł Zayn i wysypał mąkę, ja w odwecie rzuciłam w niego jajkiem... no a później zaczęliśmy się kłócić i poszliśmy do swoich pokoi całkowicie zapominając o bałaganie- zakończyła, jednak nie przekonywały mnie jej słowa, ale postanowiłem nie doszukiwać się drugiego dna- to ja posprzątam- skończyła i już za chwilę zniknęła w kuchni razem z mulatem.
-Lou czy Malik i Bella właśnie sprzątają razem w kuchni?- zapytał Liam który prawdopodobnie przed chwilą przyszedł do pomieszczenia.
-Niesamowite.
***
-Zayn co ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona wychodząc z łazienki.
-Oglądam twój pokój- uśmiechnął się- czemu nie dałaś do ramek żadnych zdjęć, myślałem, że dziewczyny tak robią.
-Ja nie.
-Za godzinę wyjeżdżamy, a ty jeszcze się nie spakowałaś?- mówił patrząc jak pakuje kilka rzeczy do walizki.
Podszedł do mnie powoli i przygwoździł mnie do komody. Jedną ręką gładził mnie po biodrze, wywołując miły dreszcz. Drugą zaś zdejmował różne rzeczy z szafki. Nagle do moich uszy doszedł głośny dźwięk upadku kilku rzeczy. Szybko oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam, pozbieram- odrzekł mulat kucając.
Wykonałam to samo i zaczęliśmy zbierać rozwaloną kosmetyczkę. W pewnym momencie chłopak chwycił do ręki przeźroczysty woreczek z kilkoma tabletkami. Jego oczy od razu zapłonęły złością, a moje tętno natychmiast przyśpieszyło. Jedną rękę miał zaciśniętą w pięść, spojrzał na mnie zupełnie inaczej niż kiedykolwiek.
-Co to kurwa ma być?!-krzyknął.
-Oddaj mi to- prosiłam.
Nie! Próbujesz z nas kurwa idiotów robić? Dwóch tygodni nie wytrzymasz?- widać było, że czarnowłosy nie panował nad sobą, wypowiadając ostatnie słowa uderzył w ścianę pięścią, tworząc w niej wgniecenie.
Chłopak nagle zerwał się na równe nogi, ruszył w stronę łazienki, a ja szybko ruszyłam za nim. Otworzył woreczek i całą jego zawartość wysypał sobie na dłoń. Chwyciłam go za rękę przepraszając i prosząc aby tego nie robił, ale on wyrwał się z mojego uścisku i mocno mnie odepchnął. Uderzyłam plecami o blat i skrzywiłam się z bólu. Mulat bez chwili zastanowienia wrzucił tabletki do ubikacji i po chwili spuścił wodę, spojrzałam na jego twarz która w tym momencie była już obojętna, nie wyrażał teraz żadnych emocji. Po chwili usłyszałam już tylko trzask drzwiami. Wiedziałam, że wyszedł, właśnie zniknął miły i czuły Zayn, a powrócił obojętny i wściekły Malik. Plecami oparłam się o szafkę, dopadła mnie bezsilność, a moim umysłem zawładnęły wspomnienia czułam jak łzy same zaczęły wypływać mi z oczu.
-Ty kurwo- krzyczał mężczyzna z ciemnymi włosami- mi się nie odmawia, ode mnie się nie ucieka.
Poczułam szarpnięcie za koszulkę kiedy próbowałam uciec z domu, już po chwili trzymał mnie przy sobie, mocno wbijając paznokcie w moją skórę. Krzywiłam się z bólu, jednak wiedziałam, że to dopiero początek. Jedną ręką chwycił moją szyje podduszając mnie. Poczułam jak rzuca mnie na łóżko, moja głowa mocno uderzyła o ścianę, zagryzłam wargę powstrzymując się od krzyku. Poczułam metaliczny smak krwi w ustach, chwyciłam ręką głowy i poczułam jakąś ciecz, spojrzałam na dłoń która była we krwi. Mężczyzny jednak to nie powstrzymało podszedł do mnie bliżej i wymierzył mi mocny cios w twarz, a następnie w brzuch. Skuliłam się błagając Boga aby zabrał mnie stąd, jednak to nigdy nie następowało. Podszedł do mnie i chwycił mnie za twarz, przybliżył swoją do niej i pocałował mnie w usta, jednak ja tego nie odwzajemniłam , zaczęłam się jeszcze bardziej rzucać. Od razu na to zareagował chwytając jakiś sznur. Związał moje ręce i siadł na mnie okrakiem. Uniemożliwił mi w tym momencie jakiekolwiek ruchy.
-Pożałujesz tego dziwko- krzyknął plując mi na twarz.
Chwycił nóż do ręki i zaczął rozcinać koszulkę którą miałam na sobie. Za chwile leżałam pod nim całkiem naga. Zaczął swoimi rękami, dotykać mojego ciała, wywołując u mnie wstręt, chciałam zniknąć, marzyłam o śmierci, którą oni mi ciągle uniemożliwiali. Zawsze gdy byłam już u kresu wytrzymałości, przestawali, wiedzieli kiedy skończyć. Spojrzałam na mężczyznę ze strachem w oczach, był w samej koszulce. Obrócił mnie brutalnie na brzuch. Wszedł we mnie mocno, a ja zaczęłam krzyczeć z bólu. Poczułam jak dociska moją głowę do poduszki, tym sposobem podduszając mnie i uciszając moje wrzaski. Ból który mi sprawiał rozrywał mnie od środka.
Czułam jak ktoś mocno mnie obejmuje i kołysze mną, mówiąc mi do ucha „ spokojnie”. Spostrzegłam, że cała się trzęsę, wtuliłam się w chłopaka, który mnie obejmował. Jego koszulka była cała mokra od moich łez, ale on się tym nie przejmował gładził moje plecy, uspokajając mnie tym.
-Co się stało?- zapytał.
-Nic.
-Jak to nic, jesteś cała roztrzęsiona, mówię do Ciebie od paru minut a ty nie reagujesz- powiedział troskliwie Liam.
-Nie chcę o tym teraz rozmawiać.
-Dobrze, ale musimy o tym porozmawiać. Bella to nie jest normalnie- powiedział przytulając mnie jeszcze mocniej.
-Dobrze, ale nie dziś- odrzekłam cicho- dziękuje.
Siedziałam jeszcze jakiś czas w jego ramionach, jednak po chwili postanowiłam wstać, ponieważ wiedziałam, że za chwilę musimy wyjechać. Wstałam z podłogi i poszłam do sypialni, za mną od razu ruszył Payn.
-Co się tutaj wydarzyło, usłyszałem huk na dole, a potem trzask drzwiami. O co chodziło Zaynowi?- zapytał Liam siadając na łóżku.
-Po prostu pokłóciliśmy się- odrzekłam obojętnie.
-A co się stało z tą ścianą?- zapytał zaskoczony podchodząc do wgniecenia stworzonego przez Malika.
-Nic takiego- odpowiedziałam wrzucając kilka rzeczy do walizki.
-Zayn nic Ci nie zrobił?- zapytał niepewnie chłopak, podchodząc do mnie.
-Nie, nic z tych rzeczy. Prędzej mógłby sobie zrobić krzywdę niż mi.
-Dobrze. Jesteś gotowa? Za dziesięć minut wyjeżdżamy.
-Tak muszę tylko zapiąć walizkę.
Chłopak pomógł mi z bagażem i już za chwilę schodziliśmy razem na dół.
***
Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami, nie interesowało mnie to, że byłem głośno. Szybkim krokiem skierowałem się na dół, wiedziałem, że muszę się teraz znaleźć sam i przemyśleć poprzednią sytuacje. W salonie siedzieli chłopaki zapewne czekając już na nas.
-Zayn wszystko w porządku?- zapytał kędzierzawy.
-Daj mi spokój- rzuciłem i szybko wyszedłem z domu.
Poczułem zimny wiatry który delikatnie muskał moją twarz, sprawiając, że na chwilę się uspokoiłem. Wyjąłem z tylnej kieszeni paczkę papierosów i odpaliłem, zaciągnąłem się najmocniej jak tylko umiałem i skupiłem na dymie rozchodzącym się w moich płucach. Każde kolejne zaciągnięcie było dla mnie ukojeniem. Jednak nie potrafiłem wyrzucić z siebie całej złości, która była skierowana do rudowłosej. Nie mogłem zrozumieć jak może robić z nas takich idiotów, a my nawet tego nie zauważamy. Praktycznie co noc wracała zaćpana, a ja nic z tym nie robiłem, a teraz jak mieliśmy wyjeżdżać załatwiła sobie zapas jak na miesiąc, byłem wściekły również na siebie, że nie zauważyłem tego wcześniej. Nie zdawałem sobie nawet sprawy jak daleko w tym siedzi. Siadłem na murku odpalając kolejnego papierosa, mając nadzieje, że moja złość minie za chwilę. Moją samotność za chwilę przerwał Harry siadając obok mnie.
-O co chodzi?- zapytał loczek patrząc w przestrzeń.
-O nic.
-Jakby o nic nie chodziło to nie siedział byś tutaj wkurwiony i nie palił kolejnego już papierosa.
-Hazza daj spokój.
-Chodzi o Belle- bardziej oznajmił niż zapytał kędzierzawy, a ja zamarłem skąd on mógł o tym wiedzieć zastanawiałem się.
-Nie- rzuciłem mając nadzieje, że chłopak uwierzy mi.
-Zayn mnie nie oszukasz- powiedział opierając rękę na moim ramieniu.
-Po prostu martwię się, że ćpa, bo wiem co przechodzi.
-A ja i tak myślę, że nie tylko o to chodzi- skończył chłopak.
Poklepał mnie po plecach dodając tym czynem trochę otuchy i już za chwilę zniknął za drzwiami, zostawiając mnie samego z własnymi myślami. To co powiedział bardzo mnie uderzyło, zastanawiałem się co zrobić w tej sytuacji. Siedziałem dalej sam wsłuchując się w odgłosy dobiegające zza bramy, słyszałem jak co jakiś czas przejeżdża auto oraz świszczący wiatr. Słońce ogrzewało moją skórę, powodując, że siedzenie tutaj było coraz bardziej błogie. Po wypaleniu jeszcze kilku papierosów, skierowałem się do drzwi wejściowych. Powoli nacisnąłem klamkę, a następnie wszedłem do środka. Rozejrzałem się dookoła i moim oczom ukazali się wszyscy domownicy. Siedzieli na kanapie, a gdy tylko mnie spostrzegli, wstali i podeszli do przedpokoju. Mój wzrok powoli zlustrował każdego i ostatecznie zawiesił się na rudowłosej. Która odpowiedziała mi tylko sarkastycznym uśmiechem.
-To jak jedziemy?- zapytał podekscytowany Horan.
-Niech Liam i Daniel pojadą razem, ty Harry i Lou razem- skierowałem odpowiedź do Nialla- a ja wezmę Belle- wymieniając ostatnią osobę odwróciłem głowę w stronę okna.
-No to jedziemy- odrzekł uradowany blondyn.
Zmierzyłem ponownie wzrokiem dziewczynę, miała lekko rozchylone usta, ukazujące jak bardzo jest zdziwiona zaistniałą sytuacją, bez słowa podszedłem do niej i zabrałem jej walizkę.
***
Wychodząc z domu zauważyłam na podjeździe dziewczynę z burzą loków, już po chwili obok niej znalazł się roześmiany Payne. Gdy tylko zakończył namiętne powitanie z dziewczyną, chwycił jej rękę i ruszył w moim kierunku.
-Bella to jest Daniel moja dziewczyna- przedstawił ją Liam.
Wyciągnęłam rękę w geście uścisku, jednak ona ją zignorowała i od razu mnie przytuliła. A następnie rzuciła mi ucieszone spojrzenie które ja od razu odwzajemniłam. Ruszyłam w stronę Malika, który wskazywał mi czarne sportowe auto. Jednym ruchem ręki zaprosił mnie do środka i już za chwilę wyjeżdżaliśmy z podjazdu. Obserwowałam chłopaka, który cały czas nerwowo zaciskał ręce na kierownicy i co jakiś czas przygryzał dolną wargę, patrząc cały czas przed siebie. Odwróciłam głowę w stronę szyby i oparłam ją o nią, wpatrując się w przestrzeń. Jedyne o czym byłam teraz w stanie myśleć to sytuacja z zaledwie przed godziny, cały czas miałam w głowie wzrok chłopaka i to jak bardzo zmienił się w kilka sekund. Jednak po czasie cisza panująca w aucie zaczęła mnie przytłaczać.
-Zayn?- powiedziałam niepewnie, odwracając głowę w stronę kierowcy.
-Tak?
-To nie tak jak wygląda- powiedziałam cicho, próbując wytłumaczyć się z zaistniałej sytuacji.
Nigdy nie obchodziło mnie nikogo zdanie, ale tym razem zdawałam sobie sprawę, że przestaje nad tym panować, jednak zawsze starałam się wyrzucać te myśli z głowy. Chłopaka reakcja była dla mnie takim szokiem jak ktoś posadziłby mnie na krześle elektrycznym. Delikatnie przygryzłam dolną wargę czekając na odpowiedź mulata, a każda sekunda dłużyła się jak tylko mogła.
- Bella ja wiem jak to wygląda – powiedział ostro, a jego ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na kierownicy.
-To miało być na wszelki wypadek- tłumaczyłam się zrezygnowana.
-Kurwa jaki wszelki wypadek, przyznaj wreszcie, że ćpasz- mówił a jego głos był tak ostry jak jeszcze nigdy.
-Nie jestem uzależniona!
-To po co chciałaś wziąć na wyjazd?
-Zayn ty nic nie rozumiesz- mówiłam odwracając głowę w stronę szyby- to pozwala mi zapomnieć.
-Ale o czym?
-Nieważne- rzuciłam czując jak po moich policzkach spływały pojedyncze łzy.
-No dobrze, ale to co robisz to nie jest wyjście- powiedział już teraz spokojnie.
Teraz w samochodzie znów zapanowała cisza, którą przerywały jedynie dźwięki dobiegające z radia. Wsłuchałam się w głos spikera, który w tym momencie informował jakąś kobietę o wygranej nowego telewizora. Miała na imię Alex i niby czemu miałoby interesować mnie życie jakieś tak naprawdę anonimowej dla mnie osoby, jednak ujęła mnie ona swoją pozytywną energią i szczęściem którym emanowała nawet przez radio. Zastanawiałam się jak ludzie potrafią aż tak bardzo cieszyć się z tak przyziemnych rzeczy. Jak bardzo cenią sobie sytuacje materialną, a może nie o to chodziło, może nie zależało jej na pieniądzach tylko cieszyła się, że jej dzieci będą miały wreszcie telewizor w domu. Teraz mogłam tak gdybać na temat jej sytuacji w domu i powodu tak wielkiej euforii z tak małej rzeczy, ale przerwał mi to dobrze znajomy głos.
-Pomogę Ci.
-Ale w czym?- zapytałam zaskoczona, spoglądając na czarnowłosego.
-Wyjść z tego, ale najpierw będziesz musiała sobie uświadomić, że masz problem- powiedział mulat odrywając na moment wzrok od kierunku jazdy.
-Zayn...
-Nie odpowiadaj, tylko przemyśl to- przerwał mi Malik.
_______________________________________________________________________________
Wow jestem strasznie szczęśliwa w tydzień ponad 500 wejść, bardzo dziękuje za tak liczne odwiedziny. Kolejny rozdział za mną, zapraszam do komentowania i zostawienia chociażby uśmieszku w komentarzu abym mogła zobaczyć ile osób czyta. Kolejny rozdział postaram się wstawić za tydzień. Chciałabym również zachęcić do szczerego komentowania  i ocenie rzeczy które wam się nie podobają bo to pozwoli mi się rozwijać.

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 5

Zimna woda rozluźniała moje ciało, oraz zmyła zapach alkoholu. Gdy wyszłam spod prysznica dokładnie wytarłam ciało, a następnie założyłam czystą bieliznę, którą zawsze miałam przy sobie w torebce. Zmyłam stary makijaż i nałożyłam nowy. Włosy miałam wilgotne więc zostawiłam rozpuszczone, powoli wyszłam z łazienki. Byłam w samej bieliźnie więc modliłam się w myślach aby chłopak dalej spał, jednak tak nie było. Gdy tylko mnie zauważył zmierzył wzrokiem dokładnie moje ciało, a następnie uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam niepewnie na niego i zapytałam.
-Czy my wczoraj?
-Nie wyobrażaj sobie za dużo- zaśmiał się- nic tu się nie wydarzyło, prócz tego, że zakład przegrałaś.
-To dobrze.
Chwyciłam leginsy które miałam wczoraj na sobie i zaczęłam się ubierać.
-Dam ci jakąś koszulkę i bluzę, bo twoje rzeczy do użytku po wczoraj się nie nadają- powiedział idąc w kierunku szafy.
Wzięłam ubrania i założyłam na siebie czarny zwykły bezrękawnik, oraz bluzę z napisem „Pitbull”, znałam tę firmę swojego czasu miała dużo bluz od nich. Trenowałam wtedy sporty walki jednak kiedy klub się rozpadł, zmuszona byłam zrezygnować.
-Dziękuje, oddam Ci jutro-uśmiechnęłam się.
-Nie trzeba, zatrzymaj- rzucił do mnie.
Gdy tylko Kobra się wyszykował, zawiózł mnie do domu, zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie poważna rozmowa z chłopakami. Na pożegnanie ucałował mnie w policzek i życzył powodzenia.
Szłam powoli do drzwi, błagając aby ta chwila trwała jak najdłużej.
***
Gdy tylko wstałem, ruszyłem do pokoju Belli aby sprawdzić czy już przyszła, ponieważ wczoraj nie mogłem się jej doczekać. Miałem nadzieje, że zastanę ją tam, bałem się o nią, ponieważ znikła na noc. Jednak gdy tylko uchyliłem drzwi dosięgło mnie rozczarowanie, spojrzałem na zegarek w jej pokoju wskazywał już dziewiątą dwadzieścia pięć, a jej dalej nie było. Zeszedłem na dół, nie tracąc nadziei, że może siedzi tam. Jednak znów przeszła mnie fala rozczarowania. W kuchni znajdował się tylko Zayn.
-Jeszcze nie przyszła?- zapytałem.
-Nie- rzucił wściekły. Jego oczy przepełniała złość- Liam jak przyjdzie musimy jej jasno nakreślić zasady.
Słyszałem jak pod dom podjeżdża jakieś auto, byłem pewny, że przez próg zaraz przejdzie rudowłosa. Nie myliłem po chwili stała przede mną dziewczyna, ubrana w męską bluzę. Wiedziałem, że była u niego na noc, a przed oczami od razu ukazało mi się co z nim robiła. Szybko wyrzuciłem to jednak z głowy.
-Przesadziłaś już- powiedziałem jak najspokojniej tylko umiałem.
-Nie obchodzi mnie to- odpowiedziała obojętnie.
-Jak to Cię kurwa nie obchodzi?- krzyknął Zyan- wolisz mieszkać z Simonem?
-Nie chcę tu w ogóle mieszkać- wykrzyczała mu prosto w twarz, jej oczy teraz płonęły nienawiścią do chłopaka- chce wrócić do Waszyngtonu- dodała już smutno.
-Dobra, spokojnie. Musimy ustalić parę zasad- przerwałem im.
-Nie chce zasad- mówiąc to skuliła się niczym mała dziewczynka.
-Już przestało mnie to obchodzić- stwierdziłem, a następnie chwyciłem dziewczynę za nadgarstki i zaprowadziłem na kanapę.
Zawołałem chłopaków i już za chwilę wszyscy siedzieliśmy w salonie.
-Nie rozumiesz, że się o Ciebie martwimy- skierowałem się do dziewczyny.
-Ona nic nie rozumie- wtrącił Zayn.
-Rozumiem, nie chciałam zostać na noc, ale tak jakoś wyszło- mówiła- zresztą nawet na imprezie nie byłam.
-To może chcesz nam się pochwalić co robiłaś z tym idiotą całą noc?- dodał złośliwie mulat.
-Odpierdol się- zwróciła się do Malika.
-Przemyślałem sprawę i zdecydowałem, że wyjedziemy na parę dni z Londynu. Może jak znajdziesz się z dala od miasta to wybijemy ci całonocne wypady z głowy- mówiłem spokojnie- decyzja już podjęta więc, nie masz nic do gadania. Za chwilę zadzwonię do Simona i ustalę szczegóły.
-Ja nigdy nie mam nic do gadania- rzuciła cicho rudowłosa.
-Spakuj się wieczorem, bo z samego rana wyjeżdżamy. Pojedzie z nami również Danielle, więc nie powinnaś się nudzić.
-Super- zakończyłam oschle.
***
Chłopaki rozmawiali o szczegółach wyjazdu, a ja dalej nie mogłam w to uwierzyć. Chcieli zabrać mnie od cywilizacji na około dwa tygodnie. Wstałam z kanapy i ruszyłam do pokoju mimo sprzeciwów zespołu. Gdy tylko byłam na górze, wykręciłam numer do Kobry aby powiadomić go o moim wyjeździe. Chłopak powiedział żebym się nie martwiła, że jak wrócę to odrobimy ten czas. Poprosiłam jeszcze go o odrobinę towaru na wyjazd, chłopak oczywiście się zgodził. Zaproponowałam mu aby przyjechał do mnie, wiedziałam, że to zdenerwuje chłopaków, ale miałam to w dupie. Z Kobrą zdecydowałam jeszcze, że nieco podsycimy atmosferę i stworzymy wrażenie, że jesteśmy razem. Po skończonej rozmowie z chłopakiem, zadzwoniłam jeszcze do babci aby dowiedzieć się jak się czuje, staruszka dalej zapewniała, że wszystko jest dobrze, ale w głosie dało się wyczuć nieszczerość. W pewnym moją rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, rozłączyłam się jak najszybciej i ruszyłam na dół. Z moim szczęściem drzwi właśnie otwierał Zayn, który zamarł w drzwiach.
-Co ty tu kurwa robisz?!-krzyknął gdy tylko, poskładał myśli.
-Przyjechałem odwiedzić moją dziewczynę- odpowiedział dumnie.
-Ty tu nie masz wstępu- kontynuował znienawidzony przeze mnie członek zespołu, następnie pchnął drzwi z zamiarem zamknięcia, jednak noga Kobry na to nie pozwoliła.
-Owszem ma- powiedziałam i ruszyłam w stronę przyjaciela.
Gdy tylko byłam obok chłopaka, ten chwycił mnie pewnie w tali i przyciągnął do siebie, składając pocałunek na moich wargach. Od razu go odwzajemniłam, mając nadzieje, że wygląda to realistycznie, gdy tylko oderwaliśmy się od siebie. Chwyciłam Koreańczyka za rękę i ruszyłam na górę czując na sobie spojrzenia chłopaków. Gdy tylko zamknęłam drzwi od mojego pokoju, rzuciłam się mu na szyję i wyszeptałam.
-Dziękuje, jesteś genialny.
-Wiem- odrzekł skromnie.
Chłopak po chwili przekazał mi tabletki o które go prosiłam, a ja dałam mu odliczoną gotówkę. Ostrzegł mnie jedynie, że to mocny towar, abym uważała. Chwilę rozmawialiśmy w pokoju, ale po jakimś czasie postanowiliśmy podenerwować chłopaków, więc zeszliśmy do salonu trzymając się za ręce. Zajęliśmy miejsce na kanapie, a chłopak objął mnie ramieniem, od razu wtuliłam się w niego, rozglądając dookoła. Każdy obecny członek zespołu spoglądał na nas, gdy Daniel zaczął szukać filmu ja przyjrzałam się dokładnie chłopakom. Harry i Louis co chwilę spoglądali na nas z kuchni, a Niall siedział na fotelu i co chwilę rzucał nam krótkie spojrzenia. W połowie filmu do pokoju wszedł Zayn z Liamem, stanęli w połowie drogi a ich wzrok zawiesił się na nas. W oczach dało się dostrzec złość która ich teraz przepełniała, bałam się, że za chwilę rzucą się na Kobrę. Chłopak właśnie w tym momencie postanowił podsycić atmosferę, przeniósł jedną rękę na moją nogę i zaczął delikatnie gładzić moje udo. Drugą zaś zaczął bawić się moimi włosami, widząc to Malik i Payne ruszyli w stronę kuchni, lecz ich wzrok nawet na chwilę nas nie opuszczał. Krępowałam się czując się tak obserwowana, lecz Daniel swoimi ruchami cały czas mnie uspokajał, były tak spontaniczne, niczym nie wymuszone. To prawda często zachowywaliśmy się jak para, nawet kilka razy jego znajomi upewniali się czy nie jesteśmy razem. My jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że to do niczego nie prowadzi i dobrze wiedzieliśmy, jakie uczucia mamy wobec drugiej osoby. W pewnym momencie film został przerwany przez krótki dźwięk telefonu Kobry. Chłopak od razu spojrzał na wyświetlacz, a następnie przybliżył się do mnie i wyszeptał, że musi pilnie gdzieś iść. Odprowadziłam go do drzwi na koniec składając namiętny pocałunek na jego wargach, chłopak wyszeptał mi tylko, że będzie tęsknić i już za chwilę zniknął mi z oczu. Obróciłam się na pięcie i spojrzałam na zespół.
-On ma tu więcej nie przychodził- powiedział Zayn, powstrzymując się od krzyku.
-To lepiej aby ja spędzała u niego noce?- zapytałam złośliwie.
-Więcej nie chce go tu widzieć- skończył mulat.
Wróciłam do pokoju aby spakować się na jutrzejszy wyjazd, jednak samotność nie była mi pisana ponieważ raptem po kilku minutach usłyszałam jak drzwi mojego pokoju powoli się uchylają. Chłopak niepewnie wszedł do pokoju uprzednio pytając mnie o pozwolenie, blondyn położył się na łóżku i wpatrywał w sufit bez słowa. Ja również nie zamierzałam przerywać tej ciszy, ponieważ wiedziałam o czym Horan chciał porozmawiać.
-Czy wy jesteście razem?- zapytał Irlandczyk przerywając milczenie
-Tak.
-Wiem, że to zabrzmi dziecinnie, ale on jest niebezpieczny- odrzekł smutno chłopak.
-Wydaje ci się.
-Znamy go, on kiedyś wpakował Zayna w niezłe kłopoty- mówił blondyn- nie chcę aby Ciebie też to spotkało- zakończył smutno.
-Nie musisz się o mnie bać, jestem dużą dziewczynką- zaśmiałam się.
-Wiem... ale to nic nie zmienia.
-A tak w ogóle to gdzie jutro jedziemy- zapytałam zmieniając temat.
-Mamy domek nad jeziorem 20 km od miasta, więc nigdzie nam nie zwiejesz- uśmiechnął się zadowolony z innego tematu.
-Żadnych klubów, imprez. Żadnych sklepów?- zapytałam zrezygnowana.
-Tylko jakaś mała uliczka ze sklepami.
Gdy skończyłam się pakować zeszłam na dół wraz z Niallem, aby pooglądać filmy. Nie zdziwił mnie fakt, że wszyscy już tam byli, ponieważ to był tak ich nawyk. Każdego wolnego wieczoru robili dokładnie to samo. Zajęłam miejsce między Harrym a Zaynem, na ekranie widniał jakiś horror więc od razu przyciągnął moją uwagę. Co jakiś czas jednak zerkałam na Hazze który przy każdej straszniejszej dla niego scenie przytulał się do Lou. Gdy zrobiło się późno na kanapie zostałam sama z Malikiem. Gdy kolejny z filmów się skończył, zapanowała nieprzyjemna cisza.
-To co następne- zapytał po chwili mulat.
-Czy ty właśnie pytasz się mnie o zdanie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, byłam zaskoczona, że chłopaka interesuje moja opinia, co prawda tylko w kwestii filmu, ale zawsze coś.
-No fakt nie interesuje mnie to- rzucił i zaczął szukać jakiegoś filmu.
-Mam lepszy pomysł- odrzekłam uradowana.
-No słucham na jaki to genialny plan wpadła nasza złośnica?
-Masz może ochotę na naleśniki?
-Znów jesteś głodna w środku nocy- zaśmiał się brązowooki- w ciągu dnia w kuchni Cię zobaczyć to święto,a w nocy.
-To masz ochotę czy nie?- zapytałam ponownie.
-Zależy na co- uśmiechnął się łobuzersko mulat.
-Nie wyobrażaj sobie za dużo.
***
Lubiłem na nią patrzeć gdy była zdenerwowana, ale najbardziej to lubiłem ją do tego stanu doprowadzać. Zawsze wtedy jej oczy błyszczały niczym małe gwiazdki, a uśmiech na jej twarzy był niezwykle szczery.
- „Malik idioto ogarnij się”- karciłem się w myślach- chodź robić te naleśniki- odrzekłem po chwili i wstałem z kanapy.
Dziewczyna przygotowywała ciasto, a ja tylko dawałem jej potrzebne składniki. Nie byłem dobrym kucharzem więc postanowiłem się nie mieszać, tak naprawdę w ogóle nie umiałem gotować.
-Możesz podać mi mąkę- zapytała mnie rudowłosa.
-Oczywiście młoda.
-Nie mów tak na mnie- zaśmiała się, a po chwili poczułem jak na moich włosach osiada mąka, którą dziewczyna we mnie rzuciła.
Jej oczy były teraz tak roześmiane, patrzałem na nią jakbym podziwiał jakieś dzieło sztuki. Po chwili jednak chwyciłem mąkę i oddałem jej. Biały proszek delikatnie opadł na jej włosy, ona od razu zareagowała, chwyciła jajko które miała pod rękom i rozgniotła je na mojej koszulce. W odwecie wziąłem wodę i oblałem ją. Tak zaczęła się nasza mała wojna, a o naleśnikach oboje zapomnieliśmy. Pierwszy raz nie zwracaliśmy uwagi na nasze ruchy, zachowywaliśmy się niczym kochankowie sprzeczający się w kuchni. Byłem już cały brudny, koszulka nadawała się już tylko do prania, a Bella była cała mokra. Składniki na rzucanie już nam się skończyły, dziewczyna miała szczęście, bo nie oberwała jajkiem, ale ja nie chciałem tego tak zostawić. Zbliżyłem się do niej i objąłem ją od tyłu, wiedziałem, że wtedy pobrudzę również ją. Zaczęła się rzucać i krzyczeć abym ją puścił, jednak to sprawiało, że jeszcze mocniej zacisnąłem uścisk. Po jakimś czasie dziewczyna zrezygnowała i uspokoiła się. Staliśmy twarzą w twarz, czułem jej ciepły oddech na sobie. Perfumy jakie miała dosłownie przyciągały do niej. Jedną rękę przeniosłem na jej policzek i delikatnie gładziłem go. Drugą chwyciłem ją w tali i delikatnie przyciągnąłem jeszcze bliżej. Teraz między naszymi ciałami nie było żadnej przerwy. Spojrzałem w jej oczy które w tym momencie błyszczały niczym małe płomyczki. Zbliżyłem się do jej ust i delikatnie je musnąłem, jednak to mi nie wystarczyło. Położyłem teraz obie ręce na jej biodrach i delikatnie popchnąłem ją, teraz była przyparta do ściany. Jej ręce powędrowały na mój tors, w tym momencie spojrzałem jej głęboko w oczy i złożyłem pocałunek na jej wargach. Od razu go odwzajemniła wplatając ręce w moje włosy. Już za chwile nasze języki biły się o dominacje. Gdy zaczęło brakować mi powietrza oderwałem się od dziewczyny, jednak już po chwili dalej tonęliśmy w swoich wargach. Przeniosłem swoje ręce na jej pośladki i uniosłem ją do góry, oplotła mnie nogami cały czas nie odrywając się od moich ust. Mając Belle na rękach ruszyłem na górę w stronę swojego pokoju.
***
Chciałam to zakończyć, ale nie umiałam, moje ciało całkowicie poddało się chłopakowi. Czując jego ciepło, oraz dotyk którym ciągle mnie obdarowywał, miałam ochotę trwać tak cały czas. W swoich ruchach wydawał się być coraz pewniejszy, ale zarazem nie zatracał czułości. Kiedy nasze usta na chwilę się oderwały, ujrzałam jego oczy, które w tym momencie były przepełnione tysiącem emocji. Można była teraz dostrzec w nim kogoś innego, nie chłopaka którym jest na co dzień. Brązowe oczy były tak intensywne. Gdy tylko ponownie wpił się w moje usta, ja wplotłam ręce w jego idealne włosy, czułam jak przenosi swoje ręce na moje biodra. Po chwili chłopak lekko pchnął mnie do ściany. Całkowicie do niej przylegałam, a po chwili czułam jak jego dłonie wędrują na moje pośladki, chwycił mnie mocno i wziął na ręce. Nie odrywając się ode mnie ruszył na górę. Znaleźliśmy się w pokoju, którego jeszcze nie znałam, chłopak zamknął drzwi i podszedł ze mną do biurka na którym mnie posadził. Zrzuciłam kilka rzeczy z niego, a po pokoju rozszedł się nieprzyjemny huk. Jednak nawet on nie sprawił, że oderwaliśmy się od siebie. Gdy chłopak odsunął się ode mnie aby zaczerpnąć oddech, miałam czas na obejrzenie pokoju. Był on nadzwyczaj czysty. Ściany pokryte były graffiti, które idealnie komponowały się z czarnymi meblami, na środku było wielkie łóżko. W pomieszczeniu panował półmrok, ponieważ świeciła się tylko jedna mała lampka. Jednak rzeczą najbardziej rzucającą się w pokoju była ogromnych rozmiarów metalowa sztaluga, a na niej szkic, którego nie mogłam na pierwszy rzut oka rozszyfrować. Nie chodziło o to, że był tak prymitywny, wręcz przeciwnie, był doskonały, tylko rzeczy które się tam znajdowały, a dokładniej ich połączenie było dla mnie nie zrozumiałe. Chłopak spostrzegł, że mój wzrok spoczął na jego dziele.
-Nie wiedziałam, że malujesz- odrzekłam zdumiona.
-Czasami.
-Ten obraz na sztaludze, co on przedstawia?- spojrzałam, a na jego twarzy pierwszy raz dostrzegłam niepewność.
-Z czasem się dowiesz- uśmiechnął się mulat.
Jego dłonie delikatnie gładziły moją talię, nasze czoła stykały się, a my nie odrywaliśmy od siebie wzroku, panowała teraz idealna cisza której nikt z nas nie zamierzał przerwać. Chłopak zaczął delikatnie całować moją szyję co spotkało się z moim cichym jękiem. Czułam jak robi mi malinkę, ale nie zamierzałam protestować. Gdy tylko nasze usta ponownie złączyły się w pocałunku, a nasze języki, tym razem nie biły się o dominacje a współgrały ze sobą, chłopak przeniósł ręce pod moją koszulkę. Gdy tylko jego zimne dłonie dotknęły mojego ciała, przeszedł mnie dreszcz. Gładził moje plecy, a w naszych ruchach było coraz więcej pożądania. Nie chciałam przestawać, mogłam w tej chwili trwać całe życie.
_________________________________________________________________________________
Jest ponad 1000 odsłon jestem mega szczęśliwa i bardzo dziękuje. Oczywiście jak co rozdział zapraszam do komentowania i dziękuje za poprzednie wpisy. :)

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 4

Siedziałem w pokoju z Horanem, rozmawialiśmy o naszej przyszłej trasie koncertowej, lecz zakłócały ją krzyki z dołu. Które doskonale rozumieliśmy. To co dziewczyna przeżyła nie mieściło mi się w głowie, byłem zaskoczony, że ona normalnie funkcjonuje teraz, że nie jest zamknięta w sobie. No w sumie to wyjaśniało wszystkie jej zachowania, począwszy od ćpania, po nienawiść do niektórych ludzi. Gdy tylko krzyki ucichły usłyszałem jak ktoś przebiega przez korytarz, a następnie zatrzaskuje za sobą drzwi. Bez namysły wyszedłem z pokoju i skierowałem się na dół, w salonie stał Simon. Jego twarz wyrażała strach i troskę, spojrzał na mnie ukradkiem i siadł na fotelu.
-To prawda co ona mówiła?-zapytałem niepewnie.
-Tak- odpowiedział cicho.
-Dlatego tak jest?
-Liam ja nie wiem, teraz już nic o niej nie wiem.
-Jedź do domu, później sprawdzę jak się czuje-stwierdziłem wymuszając uśmiech.
-Nie ja to sprawdzę- odpowiedział stanowczo.
-Simon to nie jest dobry pomysł- zatrzymałem mężczyznę- myślę, że ona nie będzie w tej chwili chciała z nikim rozmawiać, a szczególnie z Tobą-skończyłem niepewnie.
-Dobrze, ale daj znać wieczorem co z nią- po tych słowach Cowel wstał z fotel i wyszedł z domu.
Za chwilę każdy z chłopaków był na dole, prawdopodobnie wszyscy słyszeli ich kłótnie, więc teraz nikt nie wiedział jak się zachować.
-Chłopaki musimy zachowywać się normalnie w stosunku do niej- powiedziałem spokojnie przerywając ciszę.
-Jak mamy to zrobić?- oburzył się Niall.
-A myślisz, że litowanie nad nią jej pomoże?
Chłopak nic nie odpowiedział, patrzył na mnie smutnym wzrokiem, to co usłyszał strasznie go dobiło. Nie był szczęśliwym i cieszący się z życia Irlandczykiem. Rozmawiałem z chłopakami jeszcze jakiś czas, tłumacząc im jak mają się zachować. Miałem nadzieje, że nie zmienią się po tym w stosunku do niej. Po około godzinie postanowiłem sprawdzić jak dziewczyna się czuje. Szedłem korytarzem zastanawiając się co jej powiem, powoli uchyliłem drzwi do jej pokoju. Jakie było moje zdziwienie gdy nie dostrzegłem jej w nim. Drzwi od łazienki były zamknięte, zacząłem pukać w nie ale nie słyszałem odpowiedzi. W pokoju panowała głucha cisza, którą przerywały jedynie świsty wiatru z zewnątrz, nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi.
Stałem osłupiony dziewczyna leżała obok wanny wokół niej była wielka kałuża krwi. Soczysta czerwień kontrastowała z jej bladą skórą. Moje ciało ogarnął paraliż, nie wiedziałem co mam zrobić mimowolnie moje ręce zaczęły się trząść. Stojąc w progu zdecydowałem się zawołać kogoś, a już po chwili obok mnie znajdował się Zayn i Tomlinson. Podszedłem do dziewczyny i klęknąłem nad nią, poczułem jak spodnie przesiąkają czerwoną cieczą. Chwyciłem jej nadgarstki i obwiązałem materiałem który przed chwilą podał mi Lou. Malik dzwonił już po karetkę, a ja zacząłem nerwowo sprawdzać jej podstawowe funkcje życiowe. Puls ledwo dało się wyczuć, a oddech był bardzo płytki. Siadłem na posadzkę czując jak krew już całkowicie przesiąka moje spodnie. Głowę dziewczyny położyłem na moich kolanach, zacząłem powoli gładzić jej policzek. Ciało jej było zimne jak nigdy jeszcze, Zayn podszedł do mnie i wziął dziewczynę na ręce. Zaniósł ją na dół do salonu, aby pomoc jak najszybciej do niej dotarła, ja od razu ruszyłem za nim. Wzrok chłopaków tkwił w Belli, widać było, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Tylko Zayn wydawał się spokojny, ale ja wiedziałem, że on jest taki tylko na zewnątrz, słyszałem jak dzwoni do Cowel opowiadając mu całą sytuacje. Po chwili zauważyłem jak karetka podjeżdża pod dom, a z niej wysiada trzech funkcjonariuszy. Szybko podszedłem otworzyć im drzwi, pokazałem im na dziewczynę, a oni nawet o nic nie pytając podeszli do niej. Zaczęli podpinać ją pod różne sprzęty, sprawdzając co się dzieje z nią i czy nadal żyje. Jeden z nich zaczął powoli opatrywać nadgarstki. Drugi zaś podszedł do Zayna który zaczął mu tłumaczyć całą zaistniałą sytuacje. W pewnym momencie jedno z urządzeń zaczęło przeraźliwie głośno piszczeć. Ratownicy medyczni natychmiast na to zareagowali, podpięli dziewczynę pod tlen, ale gdy to nie dało zamierzonego skutku, zaintubowali ją. Leżała bezwładnie i gdyby nie urządzenia to pewnie myślałbym, że już nie żyje.
-Zabieramy ją do szpitala-odrzekł jeden z funkcjonariuszy
-Mogę jechać z wami?-zapytałem się ich z nadzieją.
-Jedna osoba może wsiąść z nami ale koło kierowcy.
Oczywiście zgodziłem się na to, jeden z mężczyzn podał nam adres placówki do której ją zabierali, a dwójka pozostałych wnosiła dziewczynę do karetki.

Siedziałem obok kierowcy który ciągle próbował mnie uspokajać, ale na marne. Słyszałem jak urządzenia pikają co jakiś czas, ale nie wiedziałem co tam się dzieje. Bałem się o rudowłosą, czułem, że jakbym przyszedł wcześniej mógłbym ją powstrzymać, a teraz zapewne siedzielibyśmy w salonie i oglądali filmy. W pewnym momencie usłyszałem głos ratownika „ Jedź szybciej, dziewczyna długo bez krwi nie wytrzyma”, te słowa w moich uszach ciągle rozbrzmiewały. Teraz już nawet nie reagowałem na słowa kierowcy, siedziałem osłupiony wpatrując się w szybę. Kiedy dojechaliśmy pod szpital jak najszybciej wyszedłem z karetki, widziałem jak wynoszą na noszach dziewczynę, była jeszcze bledsza. Gdy tylko znaleźliśmy się na oddziale od razu obok nas znalazł się lekarz. Mężczyzna w białym kitlu. Siwe włosy i okulary, ukazywały, że ma już swoje lata. Spojrzał na nią i przekazał coś cicho ratownikom, oni po chwili jechali z dziewczyną do jednego z wielu pomieszczeń znajdujących się tam. Ruszyłem za nimi ale zabroniono mi wejść do pokoju, gdzie dziewczyna miała leżeć. Przez szybę obserwowałem jak zbiera się koło niej coraz więcej personelu. Była podpinana pod kolejne urządzenia, oraz wbijali jej coraz więcej igieł.
-Jest Pan z rodziny?- zapytał siwo włosy mężczyzna, nawet nie zauważyłem jak wyszedł z sali.
-Niestety nie-odrzekłem cicho nie odrywając wzroku od dziewczyny.
-Potrzebuje kogoś z jej bliskich, aby wyraził zgodę na operacje i przetoczenie krwi.
-Jaką operacje?-odrzekłem osłupiony.
-Musimy zszyć jej nadgarstki, a dopóki tego nie zrobimy to dziewczyna będzie ciągle traciła krew. Niech Pan da znać jak przyjedzie ktoś od niej z rodziny.
Każda sekunda niemiłosiernie mi się dłużyła, zadzwoniłem do Simona przedstawiając mu sytuacje, że musi tu być jak najszybciej. Po niecałych pięciu minutach w korytarzy ujrzałem chłopaków oraz jego. Skierowałem go do lekarza samemu znów podchodząc do szyby i dalej obserwowałem dziewczynę. Czułem jak Zayn podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu dodając mi tym otuchy. Jego ręce całe się trzęsły, był bardzo zdenerwowany, martwił się o nią, pomimo stosunków panujących między nimi. Wiedziałem, że Malik bez powodu kimś by się tak nie przejmował. Spojrzałem za siebie na krzesłach siedzieli chłopacy. Niall chował głowę w rękach, a Louis siedział na krześle opierając głowę o Harrego który spokojnymi ruchami gładził jego plecy. W pewnym momencie do moich uszu dobiegł przeraźliwy odgłos z pokoju w którym ona leżała. Po pięciu sekundach znalazło się przy niej kilku lekarzy, ale dźwięk nie ustawał. Zaczęli ją pośpiesznie odpinać od niektórych maszyn, a następnie jeden z lekarzy wykonywał masaż serca. Nagle z pokoju wyjechało łóżko wraz z dziewczyną oraz lekarzem cały który cały czas próbował ratować jej życie, udałem się z nimi ale zatrzymali mnie przed pomieszczeniem z napisem „ blok operacyjny”.
***
Czułam się bardzo osłabiona nie miałam nawet siły otworzyć oczu, przez moje ciało cały czas przechodziły dreszcze wywołane zimnem. Byłam przykryta ale to nie dawało mi ukojenia. Powoli otwarłam oczy, ukazało mi się białe, sterylne pomieszczenie. Spojrzałam na dłonie które praktycznie nie odróżniały się od białej pościeli. Nadgarstki miałam owinięte bandażem, a na zgięciach łokci widniały wenflony. Teraz do mnie doszło co się wydarzyło, podniosłam się powoli i rozejrzałam się, wokół mnie było wiele maszyn, które miały za pewne na celu monitorowanie mnie. Siedziałam w bezruchu i wpatrywałam się w drzwi, oraz szybę za którą mogłam dostrzec postacie chłopaków. Gdy tylko jeden z nich zauważył mnie, wstał natychmiast z krzesła i już po chwili zniknął mi z pola widzenia. Minęły zaledwie dwie minuty a koło mnie pojawiło się dwóch lekarzy oraz pielęgniarka.
-Jak się czujesz?- zapytał uprzejmie jeden z medyków.
-Dobrze- odpowiedziałam zachrypniętym głosem- ile tu jestem ?
-Wczoraj popołudniu przyjechałaś.
-Kiedy będę mogła wyjść?
-Jeżeli dziś uda nam się załatwić wszystkie badania, to myślę, że jutro, oczywiście nie mogą one odbiegać od normy- zakończył drugi z nich.
Zaczęli robić mi podstawowe badania, pytali jaki mamy dziś dzień oraz sprawdzali inne czynności mózgu. Gdy tylko skończyli do mojego pokoju wszedł Simon. Kroczył nie pewnie przez pomieszczenie, zatrzymał się koło mojego łóżka i siadł na krześle obok. Lustrował mnie wzrokiem przepełnionym troską.
-Przepraszam- powiedział niepewnie mężczyzna- przepraszam za to, że nie pomogłem ci.
-Wyjdź- odpowiedziałam krótko odwracając głowę w stronę ściany.
Mężczyzna nawet nie protestował wstał z krzesła i już za chwilę w pokoju byłam tylko ja. Moja samotność jednak nie trwała długo, za chwilę w drzwiach ukazał się Payn. Podszedł do krzesła stojącego koło łóżka i siadł na nim okrakiem. Patrzył na mnie a w jego oczach było widać zmęczenie oraz strach.
-Jak się czujesz?-zaczął niepewnie.
-Skłamałabym mówiąc, że dobrze- uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Chyba nie jest tak źle jeżeli jeszcze stać Cię na żarty- zaśmiał się.
-Liam ja przepraszam- zaczęłam cicho.
-Nie masz za co.
-Owszem mam ja nie chciałam wam robić problemu. Pewnie myślicie teraz, że jestem jakąś wariatką którą powinno się zamknąć się w wariatkowie.
-Nie mów tak nawet. Nikt tak nie myśli- powiedział pewnie.
-Ja nie umiałam nad tym zapanować, ja nie chciałam się zabić- mówiąc ostatnie słowo nie wytrzymałam a po moich policzkach spływał już strumień łez.
Payn widząc moją reakcje, siadł na łóżku obok mnie, a ja mimowolnie wtuliłam się w niego. Chłopak obejmował mnie, jedną ręką gładził moje plecy, uspokajając mnie tym. Wyszeptałam mu jeszcze raz ciche „przepraszam” na co on zareagował jeszcze mocniejszym uściskiem. Siedziałam w jego objęciach kilka minut, lecz po chwili przerwał nam Cowel ponownie wchodząc do pomieszczenia. Liam spojrzał na mnie jakby chciał dać mi do zrozumienie, że muszę porozmawiać z mężczyzną. Pokiwałam głową dając znać, że może mnie zostawić samą z Simonem. Gdy tylko chłopak opuścił pomieszczenie, znów między mną a wujkiem, zaczęła się toczyć pewnego rodzaju wojna kto pierwszy odwróci wzrok.
-Dlaczego?-zaczął niepewnie przerywając naszą bitwę spojrzeń.
-Nie wiem.
-Nie powinienem wam wtedy odmówić pomocy-mówił patrząc głęboko w moje oczy- do dziś zastanawiam się czy gdybym dał wam te pieniądze, to wiesz, może oni dalej by żyli.
Pierwszy raz w jego słowach dało się dostrzec szczerą skruchę, chwycił mnie za rękę i kontynuował swój wywód.
-Chciałbym abyś wreszcie mi wybaczyła, a co najważniejsze wybaczyła sobie, bo to nie ty ich zabiłaś.
-Chciałabym ci wybaczyć, ale potrzebuję czasu-odrzekłam pewnie, wiedziałam, że kiedyś mu wybaczę i chyba właśnie teraz zbliżał się ten moment.
Mężczyzna siedział ze mną w pokoju i omawiał kwestie mojego powrotu, zaproponował również przeprowadzkę do niego, jednak ja wolałam zostać z chłopakami. Opowiadał mi również o zespole, ponieważ chciałam wiedzieć jacy są, puścił mi nawet kilka ich piosenek. Pomimo, że nie lubiłam takiej muzyki, to miała w sobie coś magicznego, opowiadała po prostu historię. Później gdy Cowel poszedł przyszli do mnie chłopacy. Wyjaśniłam im sytuacje i przeprosiłam za to, oni jednak nie chcieli słyszeć moich przeprosin. Mówili, że oni też nie wiedzą jakby się zachowali w takiej sytuacji. Po jakimś czasie do pomieszczenia powrócił wujek oświadczając mi, że wracamy do domu. Wypisał mnie na własne żądanie, twierdząc, że lepiej się poczuje w domu.

Wsiadłam do auta razem z Niallem i Liamem ku mojemu zdziwieniu atmosfera panująca między nami była bardzo wesoła. Śpiewaliśmy na całe auto piosenki lecące w radiu. Gdy jednak już byliśmy w domu ja poszłam na górę z zamiarem wzięcia prysznicu. Weszłam do łazienki jakie było moje zdziwieni gdy dostrzegłam ją w idealnym stanie. Po ostatnich zdarzeniach nie było tam nawet kropelki krwi. Weszłam pod wodę która ochłodziła moje ciało, dokładnie umyłam je, a następnie ubrałam się w krótkie spodenki i bluzę. Wróciłam do pokoju, w którym ku mojemu zdziwieniu siedział Liam, spojrzałam mu prosto w oczy a następnie siadłam obok niego na łóżku.
-Simon wspominał mi, że kiedyś trenowałaś K1- odrzekł chłopak, kładąc się na łóżku.
-Tak-opowiedziałam zajmując miejsce koło niego, leżeliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Co to tak w ogóle jest?
-Podobne do kick-boxingu ale wzbogacone o kilka innych stylów-powiedziałam obracając się na plecy-czemu w ogóle o to pytasz?
-Myślałem, czy nie chciałabyś zająć się tu czymś, a Zayn też trenuje gdzieś i mógłby Cię tam zabrać.
-Przemyślę tą propozycję- odrzekłam z uśmiechem, wiedziałam że to był dobry pomysł, potrzebowałam jakiejś odskoczni, a to zdecydowanie mi ją dawało, jedynym minusem był Malik,ale lepsze to niż siedzenie w domu.
Leżałam z chłopakiem rozmawiając na wiele tematów, opowiedział mi między innymi o swojej dziewczynie Daniel i zaproponował poznanie jej. Zgodziłam się bo nie miałam nic do stracenia. Ja opisałam mu trochę moje życie w Waszyngtonie oraz sport którym się trudziłam. Gdy chłopak zostawił mnie samą postanowiłam napisać do Kobry, musiałam się oderwać na jakiś czas od tej rzeczywistości.
Ja:
„Idziemy gdzieś dzisiaj?”
Kobra:
„Przyjadę po ciebie o dwudziestej pierwszej, ale nie jedziemy dziś nigdzie. Wyjaśnię Ci jak się zobaczmy”.
Gdy odłożyłam telefon ruszyłam w stronę szafy aby wybrać ubranie na dzisiejsze wyjście. Założyłam na siebie zwykłe czarne leginsy, oraz białą bluzę na której widniało wiele wzorów, a na nogi włożyłam czarne vansy.

Siedziałam u Kobry w domu, miał małą kawalerkę w centrum miasta, nowocześnie urządzone mieszkanie, aż prosiło się o kobiecą rękę. Ściany pokryte były szarą farbą, na środku salonu stała wielka kanapa, a przed nią ogromnych rozmiarów projektor 3D. Kuchnia utrzymana w czarnym kolorze, nie duża ale przestronna, obok niej znajdował się mały stolik. Chłopak zaprosił mnie na kanapę a do picia dał mi kawę. Siedzieliśmy jakiś czas w milczeniu, ja cały czas lustrowałam pomieszczenie a chłopak w tym czasie włączał wieżę.
-Pamiętasz jak Tom i Justin wywołali zamieszanie w klubie?-zapytał przerywając ciszę.
-Chodzi o to jak się pobili?
-Tak, ostatnio jak poszłaś znów się spotkaliśmy z nimi, oczywiście nie obyło się bez małej sprzeczki. Więc teraz mamy zakaz wejścia do klubu, bo okazało się, że jeden z nich ma dobre znajomości z właścicielem- uśmiechnął się chłopak.
-To faktycznie mała musiała być ta sprzeczka- odpowiedziałam, a w mój głos był przepełniony sarkazmem.
-Teraz szukamy nowej miejscówki, więc dziś nigdzie nie balujemy.
-Macie już coś na oku?
-Tak Tom poszedł dziś z chłopakami obejrzeć klub-odrzekł z uśmiechem.
Dalsza rozmowa szybko się potoczyła, chłopak opowiedział mi o swojej nowej dziewczynie, a ja o chłopakach z One Direction, wspomniałam mu również o moim kontakcie z Liamem oraz Simonem. Ku mojemu niezadowoleniu Kobra poruszył również temat moich zabandażowanych nadgarstków. Jednak kiedy stwierdziłam, że nie chce o tym rozmawiać to szybko zmienił temat. Byłam mu za to wdzięczna doskonale rozumiał mnie, wiedział kiedy nie należy drążyć tematu, Jednak zawsze mnie zapewniał, że mogę na niego liczyć.
-Mam ochotę się upić- stwierdziłam oglądając jeden z filmów wybranych przez Kobrę.
-Mam pomysł- odrzekł od razu, a jego oczy zalśniły niczym małe gwiazdy- kto dłużej wytrzyma, wymyśla zadanie drugiej osobie.
-Umowa stoi- zaśmiałam się.
Już za chwilę przed nami stały dwie butelki wódki, oraz dwie szklanki. Chłopak zapełnił literatkę a następnie podał mi ją. Bez namysłu wlałam w siebie pierwszą porcje, o on już za chwilę polewał dalej. Rozmawialiśmy bez sensu, połowy pewnie nawet nie rozumieliśmy, wygłupialiśmy się, a granica między przyjaźnią i kochankami, zacierała się pod wpływem procentów. Siedziałam chłopakowi na kolanach wypijając kolejną szklankę napoju alkoholowego. Kobrze to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie podobało mu się bo gdy chciałam wstać na chwilę, chwycił mnie i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry czułam jego oddech na sobie, pachniał wódką zapewne tak jak mój. Po chwili opadłam na łóżko, a chłopak wraz ze mną.
***
Powoli uchyliłam powieki, na pierwszy rzut oka pomieszczenie wydało mi się obce, jednak po chwili wszystkie wydarzenia z poprzedniej nocy zaczęły do mnie wracać. Na podłodze dostrzegłam moje ubrania i dopiero wtedy zorientowałam się, że miałam na sobie tylko męską koszulkę oraz dolną część bielizny. Próbowałam sobie przypomnieć co mogło się wydarzyć, jednak na marne do mojej głowy nie chciały wrócić, żadne wspomnienia związane z nocą, jedyne co pamiętałam to ogromne ilości wypitego alkoholu. Powoli odwróciłam się na drugi bok, moje serce przyśpieszyło, nie wiedziałam co mam robić. Zaczęłam modlić się aby ta sytuacja okazała się snem, ale to było na marne. Mężczyzna dalej spał, jego czarne włosy nie były tak idealnie ułożone jak poprzedniej nocy, był przykryty kołdrą, mogłam więc zauważyć jedynie fakt, że był bez koszulki. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Wskazywał godzinę dwunastą w południe, zaklęłam cicho. Zdawałam sobie sprawę co czeka mnie w domu, ale jeszcze bardziej obawiałam się tego co mogło wydarzyć się poprzedniej nocy.
________________________________________________________________________________
Bardzo, ale to bardzo dziękuje za wszystkie komentarze. Jest to dla mnie wielką motywacją jak mogę je czytać. Kolejny rozdział za mną, mam nadzieje, że podobał się. Akcja toczyła się w nim trochę szybko, ale stwierdziłam, że nie ma sensu zanudzać niepotrzebnymi dialogami. :) Oczywiście jak zawsze zachęcam do komentowania. A rozdział dodałam wcześniej z uwagi na szczególny dzień dla Larry Shipperek. "Always in my heart". xxx

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 3

-Może tak, może nie- mówiłam z uśmiechem- zresztą to kurwa moje życie.
-Póki tu mieszkasz nie ma, że kurwa twoje- krzyknął.
-I tu się mylisz, wyobraź sobie, że mam w dupie co do mnie mówisz-mój głos stawał się coraz donośniejszy, a ja byłam coraz bardziej zła.
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jakie to gówno!
-A co ty możesz kurwa o tym wiedzieć- wiedziałam, że mój krzyk może obudzić chłopaków, ale nie obchodziło mnie to teraz.
-Na pewno więcej niż ty, bo już nie biorę!
-A czyli Pan idealny ćpał? Ale biedaczek już tego nie robi- śmiałam się mu prosto w twarz, wtedy dopiero zrozumiał, że powiedział za dużo. A ja już wiedziałam, że kiedyś wykorzystam to przeciwko niemu.
-Nie twój interes!- krzyknął, jego oczy dosłownie zapłonęły, sprawiając, że w tym momencie odczuwałam satysfakcje wiedząc jak bardzo wyprowadziłam go z równowagi.
- Mój bo tu mieszkam- zakpiłam, ponieważ sytuacja zaczynała mnie bawić.
W tym momencie do kuchni wszedł blondyn, jego zaspane oczy świadczyły, że przed chwilą został wyrwany ze snu.
-Możecie swoją kłótnie przeprowadzać pół tonu ciszej?- zapytał Horan ziewając.
Chwilę jeszcze spoglądał na nas, a następnie zawrócił na górę nawet nie czekając na odpowiedź.
-Czyli idealny chłopczyk brał- szydziłam z mulata.











 
-Odpierdol się- na te słowa zaczęłam się śmiać i bez słowa ruszyłam na górę.
Rozmowa nie miała już sensu, a wiadomości jakich się dowiedziałam dziś z pewnością kiedyś się przydadzą. Gdy weszłam do pokoju chwyciłam telefon który już na dole powiadamiał mnie, że dostałam wiadomość.
Kobra:
„Jeszcze raz przepraszam z dziś. Xxx”
Ja:
„Nie masz za co, to nie twoja wina. Impreza i tak była świetna ))”
Kobra:
„Śpij dobrze. Xxx”
Ja:
„ Ty też. Xxx”


Słyszałam głosy dobiegające z dołu, ale byłam jeszcze zbyt zmęczona aby otworzyć oczy. Leżałam z z nadzieją, że za chwilę znów odpłynę w krainę snów, ale nie było mi to dane. Usłyszałam jak ktoś po cichu wchodzi do mnie do pokoju. Po chwili siadając na moim łóżku.
-Wstawaj już dziesiąta rano- odrzekł znany mi już głos.
-Odwal się- rzuciłam cicho, miałam nadzieje, że chłopak odpuści,ale jak to mówią nadzieja matką głupich.
-Wstawaj śniadanie już jest- w tym momencie poczułam jak ciepła kołdra zsuwa się z mojego ciała, natychmiast otworzyłam oczy i ujrzałam Irlandczyka zabierającego moją kołdrę.
-Dobra już wstaje- odrzekłam zrezygnowana, gdyż chłopak swoim genialnym pomysłem już skutecznie mnie rozbudził.
Poszłam do łazienki wyszykować się a gdy z niej wyszłam Niallera już nie było, zeszłam na dół aby zjeść śniadanie, chłopaki zajmowali się własnymi sprawami, więc nie przeszkadzałam im. Gdy wróciłam do pokoju postanowiłam zadzwonić do babci i opowiedzieć jej jak mijają mi wakacje. Głos staruszki był bardziej zmęczony niż zwykle co bardzo mnie martwiło, ale ona zapewniała, że wszystko dobrze więc nie drążyłam dalej tematu. Pytała mnie jakiem mam relacje z Simonem, ale ja ich nawet nie umiałam określić wiedziałam, że zależało jej na tym abyśmy się pogodzili, więc stwierdziłam, że nie są aż takie złe. Babcia bardzo ucieszyła się z mojego małego kłamstwa, niestety. Po skończeniu rozmowy Zadzwoniłam jeszcze do kilku znajomych, żeby później nie zarzucali mi, że o niech nie dbam. Następnie położyłam się na łóżku dając całkowicie porwać się myślą. Do głowy niestety ciągle powracał obraz moich rodziców co sprawiało, że łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. W pewnym momencie dotarło do mnie kolejne wspomnienie.
Spoglądałam na siedzącą przede mną dwójkę, mieli skrępowane ręce i nogi, a buzię zakneblowaną. Byli bardzo wychudzeni i bladzi. Co jakiś czas na ich ciele można było dostrzec smugi dawno zaschniętej krwi. Wzrok mieli nie obecny, twarz obojętną, wiedzieli, że koniec się zbliżał, byli na to przygotowani, oczywiście jeżeli można uznać, że na śmierć można być przygotowanym. Podszedł do nich masywny mężczyzna i wstrzyknął coś obojgu. Ich twarz na chwile zmieniła wyraz, teraz można było dostrzec ból. Mężczyzna podszedł również do mnie ze strzykawką, chwycił mnie mocno za ramię i wycisnął całą jej zawartość do moich żył. Czułam jak płyn rozchodzi się po moim ciele, niesamowicie palił je, gdyby nie zakneblowana twarz, zapewne teraz krzyczałabym z bólu. A tak po moich policzkach spływały tylko łzy. Przez pół godziny wiłam się z bólu, a gdy ta fala minęła dopadły mnie omamy. Widziałam postacie szeptające do mnie jakieś nie zrozumiałe dla mnie słowa. W amoku wstałam z krzesła i zaczęłam iść w stronę moich wyimaginowanych osób. Stały za drzwiami, powoli chwyciłam za klamkę i uchyliłam je. Poczułam zimno, ale nie zraziło mnie to szłam dalej, przede mną był teraz mur sięgający mi do pasa. Bez zastanowienia zaczęłam się na niego wspinać, ale poczułam jak ktoś mnie z niego ściąga i oddala od szeptów.
-Czemu jej kurwa nie przywiązałeś?- krzyczał jeden.
-Zapomniałem!
-Tak śpieszno ci do więzienia?! Mało brakowało a skoczyłaby przez okno!
Omamy powoli ustępowały, a ja zaczynałam rozumieć co przed chwilą chciałam zrobić, jeżeli zareagowali by pięć sekund później mój koszmar byłby już skończony. Czas na następną fale, teraz czułam jak całe moje ciało drga a ja nie mogłam tego zatrzymać.
-Bella wszystko w porządku ?- mówił chłopak szturchając mną.
-Nie...to znaczy tak- poprawiłam się po chwili.
-Wołałem Cię chyba z pięć raz a ty w ogóle nie reagowałaś. Stało się coś?-pytał troskliwie, a ja nie mogłam uwierzyć, że nie słyszałam jego donośnego głosu.
-Przepraszam, zamyśliłam się Lou- odpowiedziałam szybko.
-Oglądasz z nami filmy?
-Jasne- uśmiechnęłam się po czym ruszyłam za chłopakiem.
Wszyscy domownicy czekali tylko na nas. Zajęłam miejsce między Niallem a Harrym, Louis siadł za to koło Liama oraz po drugiej stronie Hazzy. Jedynie Zayn był odłączony i siedział sam na fotelu. Oglądaliśmy film „Incepcja”, dobrze go znałam ponieważ lubiłam taką tematykę, więc nie mogłam przegapić takiego hitu. W czasie trwania seansu blondyn poszedł zrobić popcorn, a ja z uwagi na to, że nudziłam się to postanowiłam mu pomóc. Pod koniec filmu ja i Horan zaczęliśmy się nudzić, położyłam swoją głowę na jego ramieniu, a on na poduszce. Zamknęliśmy oczy teatralnie udając, że śpimy. Chłopak zaczął symulować, że chrapie a ja szybko do niego dołączyłam. Reszta szybko zareagowała bo za chwile byliśmy okładani poduszkami przez nich.
-Uspokójcie się, zachowujecie się jak dzieci- skarcił nas Zayn nawet nie odrywając wzroku od ekranu.
Gdy pojawiły się napisy końcowe chłopaki zaczęli się zbierać do pokoi, w salonie zostałam tylko ja i czarnowłosy. Skakał po kanałach w poszukiwaniu kolejnego ciekawego filmu. Ostatecznie zostawił na jakiejś stacji muzycznej, gdzie przedstawiana była biografia Edith Piaf. Ceniłam tą kobietę ale nie miałam ochoty oglądać dziś historii jej życia.
-Możesz puścić coś ciekawszego?-zapytałam.
-Kto ma pilot ten decyduje- wyszczerzył się w moją stronę, pierwszy raz widziałam jak chłopak reaguje na mnie bez złości w oczach, wydaje mi się, że takiego mogłabym go polubić.
Po cichu wstałam z kanapy, uważając na najmniejszy ruch, aby tylko chłopak nie usłyszał, że idę w jego stronę. Gdy już stałam nad nim szybkim ruchem zabrałam mu pilot i skoczyłam z powrotem na kanapę.
-Teraz ja decyduje- odpowiedziałam z dumą, chłopka tylko spojrzał na mnie oburzony ale nic nie odpowiedział. Jego twarz nie wyrażała złości, był tą sytuacją rozbawiony, zupełnie jak ja.
Skakałam po kanałach, aż wreszcie natknęłam się na ciekawy film. Zostawiłam na owym kanale i oglądałam z zaciekawieniem, ale przerwał mi to pewien głos.
-Dziś nigdzie nie idziesz?-zapytał Malik.
-Zastanowię się jeszcze czy w nocy się gdzieś nie wymknę- odpowiedziałam złośliwie, i wystawiłam język do chłopaka.
-Nawet nie próbuj- powiedział spokojnie- zresztą już wiem z kim imprezujesz, więc uważaj bo znajdę Ci przyzwoitkę.
Był w tej chwili rozbawiony, pomimo że mówił o moich wyjściach nie wściekał się.
-Skąd wiesz? - zapytałam zaskoczona.
-Mam dobre znajomości-wyszczerzył się- Simon jest twoim wujkiem?- zapytał diametralnie zmieniając temat.
-Tak.
-Ujmę to może  w ten sposób, czemu go nie lubisz?-zapytał brunet bacznie przyglądając się mojej reakcji, jakby chciał dostrzec najmniejszy grymas na mojej twarzy.
-Skąd wiesz, że go nie lubię?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zastanawiając się jak wymigać się z tej rozmowy.
-Mówił nam trochę o tobie zanim tu przyjechałaś. To co się takiego stało?- zapytał ponownie.
-W sumie to nie ważne, nie lubię o tym gadać-wymusiłam uśmiech, ale chłopak na pewno w niego nie uwierzył, bo czekał, na dalszą część wypowiedzi, której nie usłyszał.
Siedzieliśmy w milczeniu, przyglądałam mu się dokładnie. Jego czarne włosy były idealnie ułożone, jeden kosmyk swobodnie opadał na czoło. Oczy były inne niż zazwyczaj, było w nich szczęście, jeszcze nie miałam okazji go takiego widzieć. Zdałam sobie sprawę, że my normalnie rozmawiamy, czyli kiedy chcieliśmy obydwoje, mogło być miło.
-Głodna jestem- powiedziałam cicho, przerywając milczenie.
-Jest dwunasta w nocy- zaśmiał się chłopak.
-No i co to zmienia?- zapytałam teatralnie wzruszając ramionami- chcesz też coś z kuchni?- zapytałam wstając z kanapy.
-To zależy co?- zapytał, a następnie ruszył w stronę kuchni.
Postanowiliśmy zrobić naleśniki, kiedyś umiałam pisać na nich, więc postanowiliśmy spróbować. Na każdym z nich umieściliśmy jakiś napis, Zayn zrobił z napisem „ Vas happenin” a ja z „Carpe Diem”. Podczas smażenia ciągle się wygłupialiśmy, raz byłam cała w mące, a następnie tańczyłam obracając ciasto. Malik za pomocny przy tym nie był, ale skutecznie mnie rozśmieszał, więc czas bardzo szybko mijał. Gdy już zjedliśmy wszystko, posprzątaliśmy po sobie, to postanowiliśmy obejrzeć jeszcze jeden film. Chłopak włączył film i już za chwile obydwoje wpatrywaliśmy się w ekran.
***
Filmy był bardzo ciekawy, ale dziewczyna skutecznie odciągała mnie od niego. Jej rude włosy dalej miały ślady mąki, na twarzy widniał szeroki uśmiech ukazujący jej białe równe zęby. Oczy natomiast tak niesamowicie błyszczały w ciemności, pierwszy raz miałem okazję zobaczyć ją z tej strony. Siedząc obok niej zastanawiałem się czemu zawsze się kłócimy. Nie tolerowałem ćpania, może dlatego, że sam jakiś czas temu z tego wyszedłem. Nie chciałem aby on to robiła, wiedziałem jak bardzo to niszczy człowieka. Bella była bardzo ładna, była również niesamowicie intrygująca. Interesowała mnie, ponieważ nie potrafiłem jej zrozumieć, jednego dnia krzyczała na wszystkich a drugiego była potulna jak baranek. Uważnie przyglądałem się jej twarzy, widać było, że jest już zmęczona. Nawet nie zauważyłem jak jej oczy się zamknęły, a ona zapadła w sen. Wstałem z kanapy i poszedłem po koc. Którym następnie przykryłem nas oboje. Oglądałem jeszcze raz film, jednak co jakiś czas spoglądałem na nią.
***
Kiedy już wykonałem poranną toaletę, wyszedłem z pokoju z zamiarem zjedzenia śniadania. Po drodze natknąłem się na Nialla i ruszyliśmy na dół. Widok na dole sprawił, że przez chwilę staliśmy w osłupieniu. Bella i Zayn śpiący na kanapie pod jednym kocem, pewnie zasnęli oglądając film. Nie chciałem ich budzić więc po cichu poszedłem do kuchni, aby coś zjeść. Rozmawialiśmy szeptem jak bardzo ta sytuacja nas dziwi, przecież oni się do tej pory ciągle kłócili. Jednak naszą zaciekłą rozmowę przerwał głośnym okrzykiem Harry. Zapewne skierowany do naszych śpiochów.
***
Poczułam jak ktoś siada koło mnie, a następnie głośno krzyczy „wstawać”. Gdy tylko uchyliłam oczy, zauważyłam Hazze. Chłopak ubrany w białą koszule i obcisłe spodnie, włosy miał związane w kucyk. Wyglądał teraz naprawdę dobrze stwierdziłam. Spojrzałam na miejsce obok mnie, leżał tam nie kto inny jak Pan Malik. Od razu przypomniałam sobie wczorajszy wieczór, albo noc. Na moje usta wdał się mały uśmiech po zrozumieniu całej sytuacji. Po chwili chłopak wstał i złożył koc pod którym spaliśmy, poczułam chłód na nogach i momentalnie moje ciało przeszedł dreszcz.
- „Leżałam z Zaynem pod jednym kocem”- myślałam- „ przecież my czasami w jednym pokoju razem nie możemy wytrzymać”.
Chłopak już dawno zniknął mi z oczu, ja również postanowiłam wstać. Poszłam do swojego pokoju, gdy tylko weszłam do środka, rzuciłam się na łóżko i momentalnie odpłynęłam w krainę morfeusza.

Kolejne dni mijały bardzo szybko. Codziennie dzwoniłam do babci, aby dowiedzieć się jak czuje się moja ukochana staruszka. Bardzo zbliżałam się również do Liama , był dla mnie jak starszy brat którego nigdy nie miałam. Prawie co wieczór rozmawialiśmy, dużo się o nim dowiedziałam, ale on o mnie dalej nic nie wiedział. Jeżeli chodzi o Hazze i Lou to obserwowałam ich na każdym kroku, byłam pewna, że relacja która między nimi jest to coś poważniejszego niż przyjaźń. Z Niallem codziennie robiłam obiady dla całego zespołu, co jakiś czas graliśmy również na konsoli. Ku niezadowoleniu chłopaków, wieczory spędzałam z Kobrą w klubie. Oczywiście przez to musiałam słuchać co dzień wykładów Payna o tym jak narkotyki niszczą człowieka. A relacje z Zaynem? Od pamiętnego wieczoru dużo się kłóciliśmy, nie mógł wytrzymać już moich późnych powrotów do domu, jednak były dni kiedy rozmawialiśmy całkowicie normalnie. Za godzinę miał wrócić Simon, więc ubrałam się i zeszłam na dół, w oczekiwaniu na niego analizowałam słowa które miałam mu do przekazania. Nie miałam najmniejszej ochoty aby z nim rozmawiać, ale Liam nalegał. Stwierdził, że muszę być miła abym została u nich jeszcze trochę czasu. Oczywiście uległam prośbie Payna, ale niczego mu nie obiecałam. Po pewnym czasie zaczęłam rozmawiać z Niallem, który był z pewnością jedyną osobą, która mogła mnie teraz odstresować. Kiedy już Cowel przyjechał, zaraz po wejściu przywitał się z chłopakami, a następnie ze mną. Rzuciłam mu tylko oschłe „cześć”. Chwilę obserwował moją reakcje, ale na marne stałam i patrzałam się na niego nie wyrażając przy tym żadnych emocji. Po pewnym czasie wszyscy siedzieliśmy w salonie na kanapie, tylko ja zajmowałam miejsce na fotelu.
-Jak minęły Ci te dwa tygodnie?- zapytał z uśmiechem, jednak w oczach widziałam wiele innych emocji począwszy od strachu a kończąc na trosce.
-Dobrze- odpowiedziałam szybko, mając nadzieje, że ta rozmowa szybko minie.
-To cieszę się, że polubiłaś się z chłopakami.
-Mhm.
Atmosfera panująca w pomieszczeniu była bardzo sztywna. Wszyscy siedzieli w milczeniu, obserwując się nawzajem. Przyglądałam się ciągle mojemu wujkowi, a do głowy od razu wracały mi wspomnienia związane z nim jak i z rodzicami. Z całych sił powstrzymywałam łzy, nie chciałam okazać słabości, a szczególnie w jego obecności. Jednak nasze milczenie postanowił przerwać Liam.
-To my zostawimy was samych- odrzekł chłopak wstając z kanapy- chodźcie chłopaki.
Już po chwili w pokoju siedzieliśmy całkiem sami, przez pewien moment mierzyliśmy się wzrokiem, trwała wtedy pewnego rodzaju bitwa kto pierwszy odwróci wzrok.
-Na pewno wszystko dobrze?- zapytał mężczyzna.
-Tak- odpowiedziałam stanowczo, bo przecież co mogłam powiedzieć „ nie oczywiście, że nie od dwóch lat nic nie jest dobrze?”.
Brunet powoli wstał z kanapy, podszedł do fotela i kucnął naprzeciwko mnie. Spojrzał mi prosto w oczy, jego spojrzenie dosłownie przeszywało mnie. Z każdą sekundą czułam się coraz nie pewniej. Poczułam jak jego ręka dotyka mojego uda, zapewne tym gestem chciał dodać mi otuchy. Ale to jeszcze bardziej wzmogło moją niepewność.
-Dalej przeżywasz ich śmierć?- odrzekł.
-Nic Ci do tego- rzuciłam jak najszybciej.
-Ja też dalej się z tym męczę- odrzekł smutno, jego twarz wykrzywiła się, dało się z niej wyczytać ból, ale nie fizyczny tylko psychiczny.
Siedziałam w milczeniu i próbowałam opanować łzy, potrafił kilkoma słowami sprawić, że w momencie powracały do mnie tamte dni.
-Za co ty mnie tak bardzo nienawidzisz?-zapytał z miną zbitego psa.
-Jak to kurwa za co?-krzyknęłam-Mogłeś ich uratować, ale jakiś zasrany zespół był ważniejszy.
-Nie wiedziałem jaka jest sytuacja, ale teraz już wszystko jest dobrze.
-Nie obchodzi mnie to. Zresztą to nie ty musiałeś przez to wszystko przechodzić-krzyczałam, a po moich policzkach spływała rzeka łez-Nie widziałeś tego co ja, nie widziałeś kurwa ich zwłok.
-Uspokój się- mówił do mnie spokojnie, jego oczy wyrażały teraz emocje których ja nie potrafiłam zrozumieć.
Wstałam na równe nogi, odsunęłam się od niego i dalej krzyczałam.
-Tydzień trzymali mnie w jednym pomieszczeniu z ich zwłokami. Codziennie byłam katowana do nieprzytomności, ale dla nich nawet to było za mało, każdy z nich dobierał się do mnie, zresztą chyba wiesz co tam się działo. A ty mi kurwa mówisz, że wszystko jest dobrze? Myślisz, że ja tak po prostu zapomniałam o wszystkim?
Po tych słowach nie mogłam już wytrzymać, pobiegłam na górę, chciałam w tym momencie znaleźć się sama. Po uchyleniu drzwi od razu rzuciłam się na łóżko, a twarz wtuliłam w poduszkę, która wyciszała mój płacz. W głowie miałam cały czas ten koszmar sprzed dwóch lat. Potrzebowałam teraz ukojenia, dobrze wiedziałam co mi je dostarczy. Ruszyłam w stronę łazienki, w środku od razu zaczęłam grzebać w kosmetyczce w poszukiwaniu niebieskiego pudełeczka. Wzięłam je do rąk i siadłam na brzegu wanny. Powoli uchyliłam zamknięcie. Moje stare przyjaciółki żyletki, tak dawno ich nie widziałam. Tak długo ich nie potrzebowałam. Na nadgarstku miałam już blizny, ale zawsze chodziłam w bluzie lub kurtce, więc nie wiele osób o nich wiedziało. Chwyciłam jedną do rąk, zaczęłam powoli obracać ją między palcami. Po chwili chwyciłam ją mocno palcami i zręcznym ruchem przejechałam po wewnętrznej stronie ręki. Nie czułam bólu i gdyby nie krew która zaczęła wypływać z rany ukazując ślad, pewnie uznałabym, że owe narzędzie jest tępe. Zacisnęłam ją jeszcze mocniej w palcach i wykonałam kolejne cięcie tym razem mocniejsze. Poczułam ból, ale on dalej nie dawał mi ulgi, potrzebowałam jeszcze kilku sznitów. Narzędzie wypadło mi z rąk, a ja nie miałam ochoty go podnosić, patrzałam jak krew ścieka mi po rękach, czułam się coraz gorzej, traciłam siłę, a krew nie przestawała cieknąć. Pojawiły mi się mroczki przed oczami, a w głowie krążyło mi zbyt wiele myśli abym mogła je zrozumieć, były to swego rodzaju omamy. Zsunęłam się z oparcia wanny i już za chwile siedziałam na podłodze opierając się o nią. Wokół mnie zaczęła narastać kałuża krwi, bluzka którą miałam na sobie była cała od niej brudna. Nie mogłam już się poruszać, miałam za mało siły, czułam jakby coś mnie trzymało i nie pozwalało nawet na najmniejszy ruch. Wiedziałam, że długo nie pozostanę przytomna, więc wracałam jeszcze na chwile do wspomnień, ale tylko tych dobrych. Miałam przed sobą obrazy wspólnych wakacji oraz niedzielnych obiadów. Wszystko to sprawiło, że na mojej twarzy wymalował się lekki uśmiech, który powoli opadał tak samo jak moje powieki.
___________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział za mną, wstawiłam dzień wcześniej bo jutro zapewne nie będę miała czasu. Mam nadzieje, że podobał się. Oczywiście dziękuje za komentarze i czekam na kolejne. :))