poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 6

Uchyliłem powieki i pierwszą rzeczą którą dostrzegłem była ona, spała koło mnie. W tej chwili była tak niewinna i bezbronna. Jej włosy kontrastowały z idealnie jasną cerą, a malinowe pełne usta aż przyciągały. Na twarzy miała zarysowany lekki uśmiech, zacząłem wracać myślami wracać do poprzedniej nocy, co wywołało również u mnie lekki uśmiech.
Leżała na łóżku, a ja namiętnie całowałem ją, między naszymi językami królowała współpraca. Gdy oderwałem się na chwilę od jej warg, zacząłem czule całować szyję wywołując tym ciche jęki dziewczyny. Delikatnie gładziłem ją po tali, po chwili jednak moje ręce zawędrowały pod jej koszulkę, zauważyłem jak przechodzą ją dreszcze. Marzyłem teraz tylko o tym aby trwać w tej chwili jak najdłużej, jednak dziewczyna po chwili zatrzymała moją rękę.
-Zayn nie- powiedziała cicho, odrywając się ode mnie.
-Dobrze- odpowiedziałem i złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku.
Położyłem się obok, dalej obserwując rudowłosą. Jej oczy błyszczały niczym małe gwiazdki, twarz promieniała szczęściem, widać było, że dziewczyna w tym momencie nie dopuszcza do siebie, żadnych nieprzyjemnych wspomnień. Zaczęła bawić się moimi włosami, a mi to w ogóle nie przeszkadzało, co mnie dziwiło, ponieważ nienawidziłem tego. Jednak jej ciepły dotyk sprawiał, że pragnąłem go w tej chwili jak najwięcej. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem bawić się jej palcami, lecz już po chwili gładziłem jej policzek. Nie minęła sekunda a Bella leżała na mnie, a ja składałem delikatne pocałunki na jej wargach, które ona od razu pogłębiała. Jedną ręką jeździłem po jej tali a drugą cały czas gładziłem policzek. Namiętny pocałunek całkowicie nas pochłonął, nasze języki cały czas ze sobą współpracowały. Wszystkie nawet najmniejsze ruchy były idealnie do siebie dopasowane, jakbyśmy ćwiczyli to już miliony razy. Potrafiłem przewidzieć każdy jej ruch. Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, utonęliśmy w swoich spojrzeniach. Po chwili dziewczyna całkowicie na mnie opadła, leżała tak i najwyraźniej nie miała zamiaru wstawać, a mi to odpowiadało. Oparła brodę o moją klatkę i spojrzała na mnie.
-Zayn głodna jestem- powiedziała, słodko się uśmiechając.
-Żartujesz?
-Tak. Chciałam jakoś zacząć rozmowę- odparła po chwili, a jej uśmiech się poszerzył.
-Dlaczego to robisz?
-Ale co?
-No dlaczego sama się krzywdzisz?- zapytałem z obawą, że rudowłosa zaraz zacznie krzyczeć, że to nie moja sprawa.
-Nie zrozumiesz- powiedziała spokojnie posyłając mi delikatny uśmiech.
Zbliżyłem się do niej i czule pocałowałem ją w czoło, a dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się we mnie.
-Pójdę już do siebie- powiedziała siadając na łóżku.
-Nie idź.
-Ale...-zaczęła, ale nie dałem jej skończyć.
-Zostań tu, poleżymy, porozmawiamy, ale zostań.
Patrzałem jej prosto w oczy, ponieważ rudowłosa właśnie się obudziła. Na jej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech, który tylko spotęgował moje zadowolenie z tej chwili.
-Jak się spało?-zapytałem.
-Masz wygodniejsze łóżko niż ja- zaśmiała się.
Po chwili usłyszeliśmy głośny krzyk dobiegający z dołu „Co to kurwa ma być?” Od razu wiedzieliśmy o co chodzi. Po wczorajszym wieczorze zostawiliśmy na dole po sobie syf.
***
Poszedłem na dół z zamiarem skonsumowania śniadania, jednak to co tam zauważyłem sprawiło, że na chwilę zamarłem.
-Co to kurwa ma być?-krzyknąłem na cały dom.
Już po chwili słyszałem czyjeś kroki, pośpiesznie zmierzające na dół. Przede mną ukazała się Bella oraz Zayn.
-Louis ja przepraszam- zaczęła rudowłosa- bo... wczoraj wieczorem zrobiłam się głodna... no i... wiesz postanowiłam sobie zrobić coś do jedzenia. Wtedy przyszedł Zayn i wysypał mąkę, ja w odwecie rzuciłam w niego jajkiem... no a później zaczęliśmy się kłócić i poszliśmy do swoich pokoi całkowicie zapominając o bałaganie- zakończyła, jednak nie przekonywały mnie jej słowa, ale postanowiłem nie doszukiwać się drugiego dna- to ja posprzątam- skończyła i już za chwilę zniknęła w kuchni razem z mulatem.
-Lou czy Malik i Bella właśnie sprzątają razem w kuchni?- zapytał Liam który prawdopodobnie przed chwilą przyszedł do pomieszczenia.
-Niesamowite.
***
-Zayn co ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona wychodząc z łazienki.
-Oglądam twój pokój- uśmiechnął się- czemu nie dałaś do ramek żadnych zdjęć, myślałem, że dziewczyny tak robią.
-Ja nie.
-Za godzinę wyjeżdżamy, a ty jeszcze się nie spakowałaś?- mówił patrząc jak pakuje kilka rzeczy do walizki.
Podszedł do mnie powoli i przygwoździł mnie do komody. Jedną ręką gładził mnie po biodrze, wywołując miły dreszcz. Drugą zaś zdejmował różne rzeczy z szafki. Nagle do moich uszy doszedł głośny dźwięk upadku kilku rzeczy. Szybko oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam, pozbieram- odrzekł mulat kucając.
Wykonałam to samo i zaczęliśmy zbierać rozwaloną kosmetyczkę. W pewnym momencie chłopak chwycił do ręki przeźroczysty woreczek z kilkoma tabletkami. Jego oczy od razu zapłonęły złością, a moje tętno natychmiast przyśpieszyło. Jedną rękę miał zaciśniętą w pięść, spojrzał na mnie zupełnie inaczej niż kiedykolwiek.
-Co to kurwa ma być?!-krzyknął.
-Oddaj mi to- prosiłam.
Nie! Próbujesz z nas kurwa idiotów robić? Dwóch tygodni nie wytrzymasz?- widać było, że czarnowłosy nie panował nad sobą, wypowiadając ostatnie słowa uderzył w ścianę pięścią, tworząc w niej wgniecenie.
Chłopak nagle zerwał się na równe nogi, ruszył w stronę łazienki, a ja szybko ruszyłam za nim. Otworzył woreczek i całą jego zawartość wysypał sobie na dłoń. Chwyciłam go za rękę przepraszając i prosząc aby tego nie robił, ale on wyrwał się z mojego uścisku i mocno mnie odepchnął. Uderzyłam plecami o blat i skrzywiłam się z bólu. Mulat bez chwili zastanowienia wrzucił tabletki do ubikacji i po chwili spuścił wodę, spojrzałam na jego twarz która w tym momencie była już obojętna, nie wyrażał teraz żadnych emocji. Po chwili usłyszałam już tylko trzask drzwiami. Wiedziałam, że wyszedł, właśnie zniknął miły i czuły Zayn, a powrócił obojętny i wściekły Malik. Plecami oparłam się o szafkę, dopadła mnie bezsilność, a moim umysłem zawładnęły wspomnienia czułam jak łzy same zaczęły wypływać mi z oczu.
-Ty kurwo- krzyczał mężczyzna z ciemnymi włosami- mi się nie odmawia, ode mnie się nie ucieka.
Poczułam szarpnięcie za koszulkę kiedy próbowałam uciec z domu, już po chwili trzymał mnie przy sobie, mocno wbijając paznokcie w moją skórę. Krzywiłam się z bólu, jednak wiedziałam, że to dopiero początek. Jedną ręką chwycił moją szyje podduszając mnie. Poczułam jak rzuca mnie na łóżko, moja głowa mocno uderzyła o ścianę, zagryzłam wargę powstrzymując się od krzyku. Poczułam metaliczny smak krwi w ustach, chwyciłam ręką głowy i poczułam jakąś ciecz, spojrzałam na dłoń która była we krwi. Mężczyzny jednak to nie powstrzymało podszedł do mnie bliżej i wymierzył mi mocny cios w twarz, a następnie w brzuch. Skuliłam się błagając Boga aby zabrał mnie stąd, jednak to nigdy nie następowało. Podszedł do mnie i chwycił mnie za twarz, przybliżył swoją do niej i pocałował mnie w usta, jednak ja tego nie odwzajemniłam , zaczęłam się jeszcze bardziej rzucać. Od razu na to zareagował chwytając jakiś sznur. Związał moje ręce i siadł na mnie okrakiem. Uniemożliwił mi w tym momencie jakiekolwiek ruchy.
-Pożałujesz tego dziwko- krzyknął plując mi na twarz.
Chwycił nóż do ręki i zaczął rozcinać koszulkę którą miałam na sobie. Za chwile leżałam pod nim całkiem naga. Zaczął swoimi rękami, dotykać mojego ciała, wywołując u mnie wstręt, chciałam zniknąć, marzyłam o śmierci, którą oni mi ciągle uniemożliwiali. Zawsze gdy byłam już u kresu wytrzymałości, przestawali, wiedzieli kiedy skończyć. Spojrzałam na mężczyznę ze strachem w oczach, był w samej koszulce. Obrócił mnie brutalnie na brzuch. Wszedł we mnie mocno, a ja zaczęłam krzyczeć z bólu. Poczułam jak dociska moją głowę do poduszki, tym sposobem podduszając mnie i uciszając moje wrzaski. Ból który mi sprawiał rozrywał mnie od środka.
Czułam jak ktoś mocno mnie obejmuje i kołysze mną, mówiąc mi do ucha „ spokojnie”. Spostrzegłam, że cała się trzęsę, wtuliłam się w chłopaka, który mnie obejmował. Jego koszulka była cała mokra od moich łez, ale on się tym nie przejmował gładził moje plecy, uspokajając mnie tym.
-Co się stało?- zapytał.
-Nic.
-Jak to nic, jesteś cała roztrzęsiona, mówię do Ciebie od paru minut a ty nie reagujesz- powiedział troskliwie Liam.
-Nie chcę o tym teraz rozmawiać.
-Dobrze, ale musimy o tym porozmawiać. Bella to nie jest normalnie- powiedział przytulając mnie jeszcze mocniej.
-Dobrze, ale nie dziś- odrzekłam cicho- dziękuje.
Siedziałam jeszcze jakiś czas w jego ramionach, jednak po chwili postanowiłam wstać, ponieważ wiedziałam, że za chwilę musimy wyjechać. Wstałam z podłogi i poszłam do sypialni, za mną od razu ruszył Payn.
-Co się tutaj wydarzyło, usłyszałem huk na dole, a potem trzask drzwiami. O co chodziło Zaynowi?- zapytał Liam siadając na łóżku.
-Po prostu pokłóciliśmy się- odrzekłam obojętnie.
-A co się stało z tą ścianą?- zapytał zaskoczony podchodząc do wgniecenia stworzonego przez Malika.
-Nic takiego- odpowiedziałam wrzucając kilka rzeczy do walizki.
-Zayn nic Ci nie zrobił?- zapytał niepewnie chłopak, podchodząc do mnie.
-Nie, nic z tych rzeczy. Prędzej mógłby sobie zrobić krzywdę niż mi.
-Dobrze. Jesteś gotowa? Za dziesięć minut wyjeżdżamy.
-Tak muszę tylko zapiąć walizkę.
Chłopak pomógł mi z bagażem i już za chwilę schodziliśmy razem na dół.
***
Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami, nie interesowało mnie to, że byłem głośno. Szybkim krokiem skierowałem się na dół, wiedziałem, że muszę się teraz znaleźć sam i przemyśleć poprzednią sytuacje. W salonie siedzieli chłopaki zapewne czekając już na nas.
-Zayn wszystko w porządku?- zapytał kędzierzawy.
-Daj mi spokój- rzuciłem i szybko wyszedłem z domu.
Poczułem zimny wiatry który delikatnie muskał moją twarz, sprawiając, że na chwilę się uspokoiłem. Wyjąłem z tylnej kieszeni paczkę papierosów i odpaliłem, zaciągnąłem się najmocniej jak tylko umiałem i skupiłem na dymie rozchodzącym się w moich płucach. Każde kolejne zaciągnięcie było dla mnie ukojeniem. Jednak nie potrafiłem wyrzucić z siebie całej złości, która była skierowana do rudowłosej. Nie mogłem zrozumieć jak może robić z nas takich idiotów, a my nawet tego nie zauważamy. Praktycznie co noc wracała zaćpana, a ja nic z tym nie robiłem, a teraz jak mieliśmy wyjeżdżać załatwiła sobie zapas jak na miesiąc, byłem wściekły również na siebie, że nie zauważyłem tego wcześniej. Nie zdawałem sobie nawet sprawy jak daleko w tym siedzi. Siadłem na murku odpalając kolejnego papierosa, mając nadzieje, że moja złość minie za chwilę. Moją samotność za chwilę przerwał Harry siadając obok mnie.
-O co chodzi?- zapytał loczek patrząc w przestrzeń.
-O nic.
-Jakby o nic nie chodziło to nie siedział byś tutaj wkurwiony i nie palił kolejnego już papierosa.
-Hazza daj spokój.
-Chodzi o Belle- bardziej oznajmił niż zapytał kędzierzawy, a ja zamarłem skąd on mógł o tym wiedzieć zastanawiałem się.
-Nie- rzuciłem mając nadzieje, że chłopak uwierzy mi.
-Zayn mnie nie oszukasz- powiedział opierając rękę na moim ramieniu.
-Po prostu martwię się, że ćpa, bo wiem co przechodzi.
-A ja i tak myślę, że nie tylko o to chodzi- skończył chłopak.
Poklepał mnie po plecach dodając tym czynem trochę otuchy i już za chwilę zniknął za drzwiami, zostawiając mnie samego z własnymi myślami. To co powiedział bardzo mnie uderzyło, zastanawiałem się co zrobić w tej sytuacji. Siedziałem dalej sam wsłuchując się w odgłosy dobiegające zza bramy, słyszałem jak co jakiś czas przejeżdża auto oraz świszczący wiatr. Słońce ogrzewało moją skórę, powodując, że siedzenie tutaj było coraz bardziej błogie. Po wypaleniu jeszcze kilku papierosów, skierowałem się do drzwi wejściowych. Powoli nacisnąłem klamkę, a następnie wszedłem do środka. Rozejrzałem się dookoła i moim oczom ukazali się wszyscy domownicy. Siedzieli na kanapie, a gdy tylko mnie spostrzegli, wstali i podeszli do przedpokoju. Mój wzrok powoli zlustrował każdego i ostatecznie zawiesił się na rudowłosej. Która odpowiedziała mi tylko sarkastycznym uśmiechem.
-To jak jedziemy?- zapytał podekscytowany Horan.
-Niech Liam i Daniel pojadą razem, ty Harry i Lou razem- skierowałem odpowiedź do Nialla- a ja wezmę Belle- wymieniając ostatnią osobę odwróciłem głowę w stronę okna.
-No to jedziemy- odrzekł uradowany blondyn.
Zmierzyłem ponownie wzrokiem dziewczynę, miała lekko rozchylone usta, ukazujące jak bardzo jest zdziwiona zaistniałą sytuacją, bez słowa podszedłem do niej i zabrałem jej walizkę.
***
Wychodząc z domu zauważyłam na podjeździe dziewczynę z burzą loków, już po chwili obok niej znalazł się roześmiany Payne. Gdy tylko zakończył namiętne powitanie z dziewczyną, chwycił jej rękę i ruszył w moim kierunku.
-Bella to jest Daniel moja dziewczyna- przedstawił ją Liam.
Wyciągnęłam rękę w geście uścisku, jednak ona ją zignorowała i od razu mnie przytuliła. A następnie rzuciła mi ucieszone spojrzenie które ja od razu odwzajemniłam. Ruszyłam w stronę Malika, który wskazywał mi czarne sportowe auto. Jednym ruchem ręki zaprosił mnie do środka i już za chwilę wyjeżdżaliśmy z podjazdu. Obserwowałam chłopaka, który cały czas nerwowo zaciskał ręce na kierownicy i co jakiś czas przygryzał dolną wargę, patrząc cały czas przed siebie. Odwróciłam głowę w stronę szyby i oparłam ją o nią, wpatrując się w przestrzeń. Jedyne o czym byłam teraz w stanie myśleć to sytuacja z zaledwie przed godziny, cały czas miałam w głowie wzrok chłopaka i to jak bardzo zmienił się w kilka sekund. Jednak po czasie cisza panująca w aucie zaczęła mnie przytłaczać.
-Zayn?- powiedziałam niepewnie, odwracając głowę w stronę kierowcy.
-Tak?
-To nie tak jak wygląda- powiedziałam cicho, próbując wytłumaczyć się z zaistniałej sytuacji.
Nigdy nie obchodziło mnie nikogo zdanie, ale tym razem zdawałam sobie sprawę, że przestaje nad tym panować, jednak zawsze starałam się wyrzucać te myśli z głowy. Chłopaka reakcja była dla mnie takim szokiem jak ktoś posadziłby mnie na krześle elektrycznym. Delikatnie przygryzłam dolną wargę czekając na odpowiedź mulata, a każda sekunda dłużyła się jak tylko mogła.
- Bella ja wiem jak to wygląda – powiedział ostro, a jego ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na kierownicy.
-To miało być na wszelki wypadek- tłumaczyłam się zrezygnowana.
-Kurwa jaki wszelki wypadek, przyznaj wreszcie, że ćpasz- mówił a jego głos był tak ostry jak jeszcze nigdy.
-Nie jestem uzależniona!
-To po co chciałaś wziąć na wyjazd?
-Zayn ty nic nie rozumiesz- mówiłam odwracając głowę w stronę szyby- to pozwala mi zapomnieć.
-Ale o czym?
-Nieważne- rzuciłam czując jak po moich policzkach spływały pojedyncze łzy.
-No dobrze, ale to co robisz to nie jest wyjście- powiedział już teraz spokojnie.
Teraz w samochodzie znów zapanowała cisza, którą przerywały jedynie dźwięki dobiegające z radia. Wsłuchałam się w głos spikera, który w tym momencie informował jakąś kobietę o wygranej nowego telewizora. Miała na imię Alex i niby czemu miałoby interesować mnie życie jakieś tak naprawdę anonimowej dla mnie osoby, jednak ujęła mnie ona swoją pozytywną energią i szczęściem którym emanowała nawet przez radio. Zastanawiałam się jak ludzie potrafią aż tak bardzo cieszyć się z tak przyziemnych rzeczy. Jak bardzo cenią sobie sytuacje materialną, a może nie o to chodziło, może nie zależało jej na pieniądzach tylko cieszyła się, że jej dzieci będą miały wreszcie telewizor w domu. Teraz mogłam tak gdybać na temat jej sytuacji w domu i powodu tak wielkiej euforii z tak małej rzeczy, ale przerwał mi to dobrze znajomy głos.
-Pomogę Ci.
-Ale w czym?- zapytałam zaskoczona, spoglądając na czarnowłosego.
-Wyjść z tego, ale najpierw będziesz musiała sobie uświadomić, że masz problem- powiedział mulat odrywając na moment wzrok od kierunku jazdy.
-Zayn...
-Nie odpowiadaj, tylko przemyśl to- przerwał mi Malik.
_______________________________________________________________________________
Wow jestem strasznie szczęśliwa w tydzień ponad 500 wejść, bardzo dziękuje za tak liczne odwiedziny. Kolejny rozdział za mną, zapraszam do komentowania i zostawienia chociażby uśmieszku w komentarzu abym mogła zobaczyć ile osób czyta. Kolejny rozdział postaram się wstawić za tydzień. Chciałabym również zachęcić do szczerego komentowania  i ocenie rzeczy które wam się nie podobają bo to pozwoli mi się rozwijać.

1 komentarz:

  1. to jest super... pisz dalej... nie mogę się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń