-To niech Bella i Daniel będą w moim
pokoju- rzucił loczek.
-A Hazza przyjdzie do mnie- wyszczerzył
się Lou.
-Okey- odpowiedziała szybko Peazer.
Poczułam jak
dziewczyna chwyta moją rękę i ciągnie za sobą na górę. Gdy
tylko drzwi otwarły się ujrzałam przestronne pomieszczenie, ściany
były ciemnozielone, a podłoga wyłożona białym dywanem. Na środku
widniało wielkie łóżko z masą poduszek. Po prawej było zaś
wyjście na mały balkon, a obok niego ogromna szafa.
-To ja idę
się umyć, a potem idziemy nad jezioro- rzuciła uśmiechnięta
Daniel i już za chwilę zniknęła za drzwiami łazienki.
Powoli
podeszłam do torby z której wyjęłam paczkę papierosów, a
następnie wyszłam na balkon. Chwyciłam fajkę i odpaliłam ją i
już po chwili czułam jak dym rozchodzi się po moich płucach.
Wiatr był ledwo odczuwalny, ale chłodny, słońce raziło w oczy,
rozejrzałam się dookoła. Po prawej dostrzegłam mulata
wpatrującego się w przestrzeń. W tym momencie również zaciągał
się papierosem, dobrze wiedziałam, że palił bo było to czuć,
jednak nigdy go jeszcze nie widziałam podczas tej czynności. W
pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się, lekko się
speszyłam, lecz nie zamierzałam odwracać głowy, gdyż to mogło
by okazać moją słabość. Lustrowaliśmy się tylko wzrokiem nie
wypowiadając żadnego słowa, tylko co jakiś czas zaciągając się
papierosem. Między nami panowała cisza, której nikt z nas nie
zamierzał przerywać. Usłyszałam jak drzwi za moimi plecami
otwierają się, a przez nie weszła brunetka.
-Idź się
szykować bo zaraz idziemy.
Spojrzałam jeszcze na mulata i
zgasiłam papierosa.
Leżałam nad jeziorem między Daniel a
Niallem, czułam jak gorące promienie słońca opalają moje ciało.
Głowa bolała mnie od gorącego powietrza, ale nie reagowałam na
to.
-Słyszałam, że jesteś bratanicą Cowela- powiedziała
brunetka siedząca na kocu.
-Tak- odpowiedziałam krótko,
podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Jak to jest mieć tak
znanego wujka?
-Zapewne nie gorzej niż jakbym miała mieć
znanego chłopaka- uśmiechnęłam się.
Dziewczyna odpowiedziała
mi tylko kiwnięciem głowy.
-Liam wspominał, że uczysz się w
szkole w Waszyngtonie, a co potem?
-Nie wiem- nie miałam planu
na życie, nigdy nawet o tym nie myślałam, lecz wiedziałam, że ta
odpowiedź nie usatysfakcjonuje dziewczyny- może pójdę na studia
matematyczne.
-Ty matematyczne?- wtrącił się zszokowany
blondyn, rozkładając ręce.
-Coś ci nie pasuje Horan?- zapytała
żartobliwie brunetka trącając chłopaka w ramię, on odpowiedział
na to tylko potrząsając głową i za chwilę wstał z koca i ruszył
do reszty zespołu- Liam mówił mi, że musi z tobą porozmawiać
dziś. Można wiedzieć o co chodzi?
-Nie ważne- odrzekłam
krótko spuszczając głowę.
-Nie odbijesz mi chłopaka?-
zażartowała, rozluźniając sytuację.
-Nie mój typ-
zakończyłam spoglądając na omawianego.
Siedziałam nad jeziorem jeszcze około
godziny, cały czas rozmawiając z dziewczyną Payna, której
najwyraźniej tematy do rozmów w ogóle się nie kończyły. Co
jakiś czas dołączali się do nas chłopaki, jednak szybko uciekali
słysząc ową konwersacje, ponieważ zawsze gdy któryś z nich
próbował zakłócić nasz spokój to Daniel od razu przechodziła
do tematu zmiany fryzury lub garderoby. Sposób skutecznie działał
na nich ponieważ nawet nie starali się wejść do tematu. Kiedy
dziewczyna stwierdziła, że robi się późno, poszła do domu aby
wziąć prysznic. W tym momencie przysiadł się do mnie Liam, zajął
poprzednie miejsce swojej ukochanej i bez słowa położył
się.
-Idziemy pogadać? -zapytał po dłuższej chwili.
-No dobrze.
Ruszyliśmy wzdłuż jeziora, powoli
przemierzając brzeg, co jakiś czas niepewnie zerkaliśmy w swoją
stronę. Kiedy zorientowałam się, że brunet nie spuszcza wzroku ze
mnie, odwróciłam twarz i wpatrywałam się w taflę wody.
-Wiem,
że nie chciałaś dziś rozmawiać, ale ta sprawa cały czas mnie
męczy- powiedział spokojnie Payn.
-Okey- odpowiedziałam krótko
zerkając na twarz Liama.
-Co wydarzyło się wtedy między tobą
a Zaynem?
- Wiem jak to mogło wyglądać, ale to zupełnie coś
innego- odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam- pokłóciłam się
z Malikiem, a on z nadmiaru emocji uderzył w ścianę pięścią...
a później jak nie chciałam go wypuścić z pokoju to po prostu
lekko mnie popchnął abym zrobiła mu przejście... tylko ja
straciłam równowagę i przewróciłam się, uderzając o blat.
Tyle- dokończyłam cały czas zacinając się aby mieć czas na
odpowiedni dobór słów.
-No dobrze, a twoje zachowanie?
Dlaczego się trzęsłaś?- zadawał kolejne pytania.
-Nie miałam
łatwego dzieciństwa- wytłumaczyłam krótko.
-To znaczy?
-Moi
rodzice zostali zamordowani- odpowiedziałam zaciskając jedną
pięść, co nie uszło uwadze chłopaka, jednak nie skomentował
tego gestu.
-Przepraszam, mogłem się domyśleć, że o to
chodziło.
-Nie masz za co- wymusiłam uśmiech.
-A zabójcy
zostali złapani?- bardziej stwierdził niż zapytał brunet.
-Nie-odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu, jednak na
marne bo już po kilku sekundach poczułam jak pojedyncze łzy
spływają po moich policzkach- i od tamtego czasu jak powracają do
mnie wspomnienia, to zachowuję się dziwnie.
-Teraz rozumiem-
odpowiedział reagując na mój płacz, objęciem mnie- A z kim teraz
mieszkasz?
-Z babcią, to jedyna rodzina jaka mi teraz została,
no prócz Simona.
-Możesz nie odpowiadać jeżeli nie
chcesz, ale czemu tak bardzo nienawidzisz Cowela?- zapytał
puszczając mnie Payn.
-Oni... czyli Ci co zabili moich rodziców,
powiedzieli, że jeżeli dam im odpowiednią kwotę, to wypuszczą
rodziców... poprosiłam więc Simona o pożyczenie pieniędzy, bo
nie mogłam powiedzieć o co naprawdę chodzi... ale on powiedział,
że musi te pieniądze przeznaczyć na waszą promocję-
odpowiedziałam nieskładnie.
Spojrzałam na twarz Liama, która w
tym momencie wyrażała milion emocji, usta miała otworzone co było
oznaką zszokowania, a oczy pogrążone w smutku, jednak było w nich
widać współczucie, jak i chęć przeprosin. Postanowiłam zmienić
temat więc szturchnęłam chłopaka i zapytałam o Daniel. Dalszą
drogę rozmawialiśmy już na błahe tematy, rozmowy z Paynem za
każdym razem poprawiały mi humor, miał w sobie bardzo dużo
pozytywnej energii, którą skutecznie umiał przekazać drugiej
osobie. Gdy znajdowaliśmy się już pod domkiem jak praktycznie
tryskałam szczęściem co było rzadkie w moim zachowaniu.
Kolejne dni mijały podobnie rano
zazwyczaj chodziliśmy wszyscy nad jezioro, a gdy zaczynało się
robić chłodniej wracaliśmy do domu i gotowaliśmy późny obiad.
Chłopaki wieczorem puszczali filmy i tak głównie spędzaliśmy
czas, oczywiście nie obyło się bez pewnego rodzaju domówki ale w
bardzo zawężonym gronie domowników. Jedyną rzeczą której nie
umiałam zrozumieć będąc tutaj to zachowania Malika jak i mojego.
Co wieczór obydwoje wychodziliśmy zapalić na molo. Niby nic
dziwnego gdyby nie fakt, że w ciągu piętnastu minut nie
zamienialiśmy ani słowa, tylko cały czas mierzyliśmy się
wzrokiem. Zawsze siedzieliśmy na tych samych miejscach na barierce i
zawsze wykonywaliśmy podobny schemat ruchów. Po kilku dniach
zdążyłam zapamiętać jaki następny gest wykona chłopak.
***
Na
dworze było już ciemno, jedyne światło jakie dało się dostrzec
to te z małych latarenek zawieszonych na daszku. Jedna z nich
idealnie oświetlała spokojną twarz dziewczyny. Blada cera w tym
świetle wydawała się wręcz biała co niesamowicie kontrastowało
z rudymi włosami. Wzrok Belli był skierowany w stronę środka
jeziora, przyglądałem się jak zaciąga się papierosem, a
następnie powoli wypuszcza dym. Widok nie był niczym niesamowitym
bo przecież nie raz widziałem palaczy, jednak nikt nie robił tego
z taką zaciekłością. Lekkie podmuchy wiatru co jakiś czas
niszczyły idealnie ułożone włosy dziewczyny, zawsze poprawiała
je przeczesując palcami całą ich długość. Jej wzrok po chwili
spoczął na mojej osobie, dokładnie zmierzła moją sylwetkę i
zatrzymała się na moim spojrzeniu. W tym momencie obydwoje
utonęliśmy w głębi swoich tęczówek. Pozostawała w milczeniu a
każde ruchy wydawały się jakbym oglądał film w spowolnionym
tempie, jednak zdawałem sobie sprawę, że ja zapewne też nie
jestem w tym momencie zbyt energiczny. Spojrzałem na jej twarz i
zauważyłem jak rozchyliła usta, zapewne chciała w tym momencie
coś powiedzieć jednak zrezygnowała z tego pomysłu. A między nami
dalej panowała głucha cisza, która jednak nie była krępująca, a
wręcz przeciwnie była ukojeniem dla myśli.
***
Siedziałam na ławeczce znajdującej
się na tarasie, zegar właśnie wybijał południe więc słońce
było w zenicie. Ciepłe promienie okalały moją skórę, wywołując
przyjemne uczucie w którym mogłam trwać godzinami. Głowę miałam
opartą o ścianę budynku znajdującego się za mną, ciemne okulary
które znajdowały się na moim nosie sprawiały, że mogłam w tym
momencie swobodnie przyglądać się wygłupom chłopaków. Jedna
osoba szczególnie przykuwała moją uwagę, czarnowłosy chłopak
siedzący na molo, obserwujący z oddala pozostałą czwórkę. W
jednej ręce trzymał papierosa co jakiś czas zaciągając się
nim, oczywiście wcześniej spotkało się to z przeciwnością
zespołu, jednak on nawet na to nie zareagował.
-Co czytasz?- zapytała brunetka
siadając na ławce naprzeciw mnie.
Dopiero wtedy zorientowałam
się że, od dłuższego czasu zaprzestałam wertować moją książkę,
która okazała się być mniej ciekawa niż wskazywały opinie
innych ludzi.
-Bella?- zapytała ponownie Daniel.
-Um... nic ciekawego- odpowiedziałam
odrywając wzrok od jeziora.
-To jak Ci się tu podoba?
-Jest
fajnie- odpowiedziałam krótko i spojrzałam na dziewczynę spod
okularów- czemu nie siedzisz z Liamem?
-To, że jestem jego dziewczyną nie
zobowiązuje mnie do spędzania z nim każdej wolnej chwili-zaśmiała
się- ja mam lepsze pytanie, co a raczej kto oderwał Cię od tej
książki?
-Tak po prostu przyglądałam się chłopką- rzuciłam
szybko mając nadzieje, że dziewczyna nie będzie dalej drążyć
tematu.
-To zapytam wprost, co jest między Tobą a Zaynem?- gdy
tylko doszło do mnie pytanie Daniel, na chwilę zamarłam, a
następnie moje usta lekko rozchyliły się ze zdziwienia.
-Nic.
-Przecież widzę, może chłopaki
jeszcze tego nie zauważyli, ale ja dostrzegam w jaki sposób na
siebie patrzycie.
-Wydaje Ci się- odrzekłam spinając się i
siadając prosto.
Od dłuższego czasu zastanawiałam się tak
naprawdę jakie uczucia do niego mną pchają. Po nocy przed wyjazdem
cały mój uporządkowany schemat jaki miałam w głowie został
zburzony. Wiedziałam, że dla niego mógł to być tylko zwykły nic
nie ważny pocałunek, może po prostu chciał się ze mną przespać,
ale ja się nie zgodziłam. Lecz czemu chciał abym została na noc?
W mojej głowie krążyło teraz dużo pytani dotyczących osoby
Malika. Wiedziałam jedno od tamtego czasu diametralnie się zmienił
nie był już tak arogancki i złośliwy, a wręcz przeciwnie miły i
uprzejmy. Również kłótnie które między sobą toczyliśmy
zostały zażegnane, lecz przyczyną mógł być po prostu brak
powodu tak naprawdę zawsze sprzeczaliśmy się o to, że brałam, a
tu przechodziłam odwyk.
-No Bel przyznaj to wreszcie, że Ci się
podoba- szturchnęła mnie rozweselona brunetka.
-No przystojny
jest ale to tyle z jego zalet- stwierdziłam odwzajemniając uśmiech
którym brunetka mnie cały czas obdarowywała.
-Liam wspominał
mi, że często się z Malikiem kłócisz, a wiesz między miłością
a nienawiścią jest cienka granica.
-Ale u nas i tak za duża-
zaśmiałam się.
-Witam piękne panie- przerwała Harry
niezwykle męczące dla mnie przesłuchanie.
-Cześć-
odpowiedziałyśmy obie w tym samym czasie.
-Razem z Lou
wpadliśmy na genialny pomysł- oznajmił nam dumnie loczek.
-Zawsze
się boję waszych „genialnych” pomysłów- powiedziała Daniel
zakreślając w powietrzu cudzysłów.
-Gramy w pytanie czy
wyzwanie.
-O czyżbyś wreszcie wymyślił coś
ciekawego- zaśmiała się brunetka.
-Bardzo śmieszne- zironizował Hazza.
Wraz z Daniel i zespołem siedzieliśmy
na tarasie, na stoliku przed nami kręciła się już butelka, która
od jakiegoś czasu delikatnie zwalniała. Mijała po kolei Zayna,
Nialla, Daniel, aż w końcu zatrzymała się wskazując na Hazze,
który dumnie stwierdził, że chce pytanie.
-Z kim, kiedy i gdzie miałeś swój
pierwszy raz?- zapytała zadowolona ze swojego pomysłu Peazer.
Loczek mimowolnie rozszerzył oczy, ale
już po chwili powróciła jego normalna mimika, zaczął bawić się
palcami, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że był w tym
momencie bardzo skrępowany.
-No dobra, ale to nie wychodzi poza
nasze ścisłe grono- zaczął kędzierzawy.
-Oczywiście-odrzekła od razu
Daniel.
Harry zmierzył mnie dokładnie wzrokiem, a ja
przytaknęłam na znak, że godzę się milczeć w tej kwestii.
-No to było w X-factorze, a dokładniej
w łazience- zmieszał się brunet- no i... był to Lou.
Mówiąc
te słowa skierował wzrok na chłopaka, którego imię wypowiedział,
a między nami zapanowała krępująca cisza. W tym momencie
wiedziałam, że moje domysły co do związku tej dwójki były
słuszne. Mimowolnie uśmiechnęłam się, byłam w tym momencie
dumna ze swojej spostrzegawczości. Założyłam ręce i potarłam
nimi o siebie mając już w głowie pytanie jakie mogłabym zadać
Hazzie gdy go wylosuje.
-Bella co się tak szczerzysz?- zapytał
Lou dokładnie mierząc mnie wzrokiem.
-Nic, po prostu wpadłam na genialny
pomysł- powiedziałam pocierając rękami o siebie, a mój głos
brzmiał niczym głos psychopaty.
-Aż się boje- zaśmiał się blondyn
lekko szturchając mnie w ramię.
Tym razem butelką kręcił Harry, a
ona powoli mijała każdego, aż w końcu wypadło na Zayna, który
odruchowo się wyprostował, przerzuciłam wzrok na loczka u którego
na twarzy malował się w tym momencie chytry uśmiech. Zacisnął
pięść sprawiając, że jego kości strzeliły.
-No to Panie
Malik, czy jest Pan w tym momencie w kimś zakochany, bądź
zauroczony?-zapytał pusząc się jak paw kędzierzawy.
Czarnowłosy mimowolnie się spiął,
jego ręce zaczęły drżeć, a gdyby wzrokiem można było zabijać
zapewne Hazza leżał by już martwy. Zaczął błądzić wzrokiem
dookoła szukając najprawdopodobniej najlepszej odpowiedzi. Jego
wzrok na chwilę spoczął na mnie, dokładnie zlustrował moją
sylwetkę i już za chwilę, zwrócił spojrzenie na Hazze.
-Nie- odpowiedział po chwili
stanowczo.
_________________________________________________________________________________
Na początek chciałam bardzo przeprosić za zwłokę, ale ostatnio nawet nie mam czasu odpalić komputera, co wiąże się z tym, że nie zdążyłam napisać rozdziału. Następny postaram się wstawić 29.03.15 ( niedziela) ale nie obiecuje, jednak w ciągu dwóch tygodni na pewno się pojawi. No i oczywiście jak zawsze proszę o komentarze.