Siedziałem w pokoju z Horanem,
rozmawialiśmy o naszej przyszłej trasie koncertowej, lecz zakłócały
ją krzyki z dołu. Które doskonale rozumieliśmy. To co dziewczyna
przeżyła nie mieściło mi się w głowie, byłem zaskoczony, że
ona normalnie funkcjonuje teraz, że nie jest zamknięta w sobie. No
w sumie to wyjaśniało wszystkie jej zachowania, począwszy od
ćpania, po nienawiść do niektórych ludzi. Gdy tylko krzyki
ucichły usłyszałem jak ktoś przebiega przez korytarz, a następnie
zatrzaskuje za sobą drzwi. Bez namysły wyszedłem z pokoju i
skierowałem się na dół, w salonie stał Simon. Jego twarz
wyrażała strach i troskę, spojrzał na mnie ukradkiem i siadł na
fotelu.
-To prawda co ona mówiła?-zapytałem
niepewnie.
-Tak- odpowiedział cicho.
-Dlatego tak jest?
-Liam ja nie wiem, teraz już nic o niej nie wiem.
-Jedź do domu, później sprawdzę jak się czuje-stwierdziłem wymuszając uśmiech.
-Nie ja to sprawdzę- odpowiedział stanowczo.
-Simon to nie jest dobry pomysł- zatrzymałem mężczyznę- myślę, że ona nie będzie w tej chwili chciała z nikim rozmawiać, a szczególnie z Tobą-skończyłem niepewnie.
-Dobrze, ale daj znać wieczorem co z nią- po tych słowach Cowel wstał z fotel i wyszedł z domu.
Za chwilę każdy z chłopaków był na dole, prawdopodobnie wszyscy słyszeli ich kłótnie, więc teraz nikt nie wiedział jak się zachować.
-Chłopaki musimy zachowywać się normalnie w stosunku do niej- powiedziałem spokojnie przerywając ciszę.
-Jak mamy to zrobić?- oburzył się Niall.
-A myślisz, że litowanie nad nią jej pomoże?
Chłopak nic nie odpowiedział, patrzył na mnie smutnym wzrokiem, to co usłyszał strasznie go dobiło. Nie był szczęśliwym i cieszący się z życia Irlandczykiem. Rozmawiałem z chłopakami jeszcze jakiś czas, tłumacząc im jak mają się zachować. Miałem nadzieje, że nie zmienią się po tym w stosunku do niej. Po około godzinie postanowiłem sprawdzić jak dziewczyna się czuje. Szedłem korytarzem zastanawiając się co jej powiem, powoli uchyliłem drzwi do jej pokoju. Jakie było moje zdziwienie gdy nie dostrzegłem jej w nim. Drzwi od łazienki były zamknięte, zacząłem pukać w nie ale nie słyszałem odpowiedzi. W pokoju panowała głucha cisza, którą przerywały jedynie świsty wiatru z zewnątrz, nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi.
Stałem osłupiony dziewczyna leżała obok wanny wokół niej była wielka kałuża krwi. Soczysta czerwień kontrastowała z jej bladą skórą. Moje ciało ogarnął paraliż, nie wiedziałem co mam zrobić mimowolnie moje ręce zaczęły się trząść. Stojąc w progu zdecydowałem się zawołać kogoś, a już po chwili obok mnie znajdował się Zayn i Tomlinson. Podszedłem do dziewczyny i klęknąłem nad nią, poczułem jak spodnie przesiąkają czerwoną cieczą. Chwyciłem jej nadgarstki i obwiązałem materiałem który przed chwilą podał mi Lou. Malik dzwonił już po karetkę, a ja zacząłem nerwowo sprawdzać jej podstawowe funkcje życiowe. Puls ledwo dało się wyczuć, a oddech był bardzo płytki. Siadłem na posadzkę czując jak krew już całkowicie przesiąka moje spodnie. Głowę dziewczyny położyłem na moich kolanach, zacząłem powoli gładzić jej policzek. Ciało jej było zimne jak nigdy jeszcze, Zayn podszedł do mnie i wziął dziewczynę na ręce. Zaniósł ją na dół do salonu, aby pomoc jak najszybciej do niej dotarła, ja od razu ruszyłem za nim. Wzrok chłopaków tkwił w Belli, widać było, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Tylko Zayn wydawał się spokojny, ale ja wiedziałem, że on jest taki tylko na zewnątrz, słyszałem jak dzwoni do Cowel opowiadając mu całą sytuacje. Po chwili zauważyłem jak karetka podjeżdża pod dom, a z niej wysiada trzech funkcjonariuszy. Szybko podszedłem otworzyć im drzwi, pokazałem im na dziewczynę, a oni nawet o nic nie pytając podeszli do niej. Zaczęli podpinać ją pod różne sprzęty, sprawdzając co się dzieje z nią i czy nadal żyje. Jeden z nich zaczął powoli opatrywać nadgarstki. Drugi zaś podszedł do Zayna który zaczął mu tłumaczyć całą zaistniałą sytuacje. W pewnym momencie jedno z urządzeń zaczęło przeraźliwie głośno piszczeć. Ratownicy medyczni natychmiast na to zareagowali, podpięli dziewczynę pod tlen, ale gdy to nie dało zamierzonego skutku, zaintubowali ją. Leżała bezwładnie i gdyby nie urządzenia to pewnie myślałbym, że już nie żyje.
-Zabieramy ją do szpitala-odrzekł jeden z funkcjonariuszy
-Tak- odpowiedział cicho.
-Dlatego tak jest?
-Liam ja nie wiem, teraz już nic o niej nie wiem.
-Jedź do domu, później sprawdzę jak się czuje-stwierdziłem wymuszając uśmiech.
-Nie ja to sprawdzę- odpowiedział stanowczo.
-Simon to nie jest dobry pomysł- zatrzymałem mężczyznę- myślę, że ona nie będzie w tej chwili chciała z nikim rozmawiać, a szczególnie z Tobą-skończyłem niepewnie.
-Dobrze, ale daj znać wieczorem co z nią- po tych słowach Cowel wstał z fotel i wyszedł z domu.
Za chwilę każdy z chłopaków był na dole, prawdopodobnie wszyscy słyszeli ich kłótnie, więc teraz nikt nie wiedział jak się zachować.
-Chłopaki musimy zachowywać się normalnie w stosunku do niej- powiedziałem spokojnie przerywając ciszę.
-Jak mamy to zrobić?- oburzył się Niall.
-A myślisz, że litowanie nad nią jej pomoże?
Chłopak nic nie odpowiedział, patrzył na mnie smutnym wzrokiem, to co usłyszał strasznie go dobiło. Nie był szczęśliwym i cieszący się z życia Irlandczykiem. Rozmawiałem z chłopakami jeszcze jakiś czas, tłumacząc im jak mają się zachować. Miałem nadzieje, że nie zmienią się po tym w stosunku do niej. Po około godzinie postanowiłem sprawdzić jak dziewczyna się czuje. Szedłem korytarzem zastanawiając się co jej powiem, powoli uchyliłem drzwi do jej pokoju. Jakie było moje zdziwienie gdy nie dostrzegłem jej w nim. Drzwi od łazienki były zamknięte, zacząłem pukać w nie ale nie słyszałem odpowiedzi. W pokoju panowała głucha cisza, którą przerywały jedynie świsty wiatru z zewnątrz, nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi.
Stałem osłupiony dziewczyna leżała obok wanny wokół niej była wielka kałuża krwi. Soczysta czerwień kontrastowała z jej bladą skórą. Moje ciało ogarnął paraliż, nie wiedziałem co mam zrobić mimowolnie moje ręce zaczęły się trząść. Stojąc w progu zdecydowałem się zawołać kogoś, a już po chwili obok mnie znajdował się Zayn i Tomlinson. Podszedłem do dziewczyny i klęknąłem nad nią, poczułem jak spodnie przesiąkają czerwoną cieczą. Chwyciłem jej nadgarstki i obwiązałem materiałem który przed chwilą podał mi Lou. Malik dzwonił już po karetkę, a ja zacząłem nerwowo sprawdzać jej podstawowe funkcje życiowe. Puls ledwo dało się wyczuć, a oddech był bardzo płytki. Siadłem na posadzkę czując jak krew już całkowicie przesiąka moje spodnie. Głowę dziewczyny położyłem na moich kolanach, zacząłem powoli gładzić jej policzek. Ciało jej było zimne jak nigdy jeszcze, Zayn podszedł do mnie i wziął dziewczynę na ręce. Zaniósł ją na dół do salonu, aby pomoc jak najszybciej do niej dotarła, ja od razu ruszyłem za nim. Wzrok chłopaków tkwił w Belli, widać było, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Tylko Zayn wydawał się spokojny, ale ja wiedziałem, że on jest taki tylko na zewnątrz, słyszałem jak dzwoni do Cowel opowiadając mu całą sytuacje. Po chwili zauważyłem jak karetka podjeżdża pod dom, a z niej wysiada trzech funkcjonariuszy. Szybko podszedłem otworzyć im drzwi, pokazałem im na dziewczynę, a oni nawet o nic nie pytając podeszli do niej. Zaczęli podpinać ją pod różne sprzęty, sprawdzając co się dzieje z nią i czy nadal żyje. Jeden z nich zaczął powoli opatrywać nadgarstki. Drugi zaś podszedł do Zayna który zaczął mu tłumaczyć całą zaistniałą sytuacje. W pewnym momencie jedno z urządzeń zaczęło przeraźliwie głośno piszczeć. Ratownicy medyczni natychmiast na to zareagowali, podpięli dziewczynę pod tlen, ale gdy to nie dało zamierzonego skutku, zaintubowali ją. Leżała bezwładnie i gdyby nie urządzenia to pewnie myślałbym, że już nie żyje.
-Zabieramy ją do szpitala-odrzekł jeden z funkcjonariuszy
-Mogę jechać z wami?-zapytałem się
ich z nadzieją.
-Jedna osoba może wsiąść z nami ale koło kierowcy.
Oczywiście zgodziłem się na to, jeden z mężczyzn podał nam adres placówki do której ją zabierali, a dwójka pozostałych wnosiła dziewczynę do karetki.
-Jedna osoba może wsiąść z nami ale koło kierowcy.
Oczywiście zgodziłem się na to, jeden z mężczyzn podał nam adres placówki do której ją zabierali, a dwójka pozostałych wnosiła dziewczynę do karetki.
Siedziałem obok kierowcy który ciągle próbował mnie uspokajać, ale na marne. Słyszałem jak urządzenia pikają co jakiś czas, ale nie wiedziałem co tam się dzieje. Bałem się o rudowłosą, czułem, że jakbym przyszedł wcześniej mógłbym ją powstrzymać, a teraz zapewne siedzielibyśmy w salonie i oglądali filmy. W pewnym momencie usłyszałem głos ratownika „ Jedź szybciej, dziewczyna długo bez krwi nie wytrzyma”, te słowa w moich uszach ciągle rozbrzmiewały. Teraz już nawet nie reagowałem na słowa kierowcy, siedziałem osłupiony wpatrując się w szybę. Kiedy dojechaliśmy pod szpital jak najszybciej wyszedłem z karetki, widziałem jak wynoszą na noszach dziewczynę, była jeszcze bledsza. Gdy tylko znaleźliśmy się na oddziale od razu obok nas znalazł się lekarz. Mężczyzna w białym kitlu. Siwe włosy i okulary, ukazywały, że ma już swoje lata. Spojrzał na nią i przekazał coś cicho ratownikom, oni po chwili jechali z dziewczyną do jednego z wielu pomieszczeń znajdujących się tam. Ruszyłem za nimi ale zabroniono mi wejść do pokoju, gdzie dziewczyna miała leżeć. Przez szybę obserwowałem jak zbiera się koło niej coraz więcej personelu. Była podpinana pod kolejne urządzenia, oraz wbijali jej coraz więcej igieł.
-Jest Pan z rodziny?- zapytał siwo włosy mężczyzna, nawet nie zauważyłem jak wyszedł z sali.
-Niestety nie-odrzekłem cicho nie odrywając wzroku od dziewczyny.
-Potrzebuje kogoś z jej bliskich, aby wyraził zgodę na operacje i przetoczenie krwi.
-Jaką operacje?-odrzekłem osłupiony.
-Musimy zszyć jej nadgarstki, a dopóki tego nie zrobimy to dziewczyna będzie ciągle traciła krew. Niech Pan da znać jak przyjedzie ktoś od niej z rodziny.
Każda sekunda niemiłosiernie mi się dłużyła, zadzwoniłem do Simona przedstawiając mu sytuacje, że musi tu być jak najszybciej. Po niecałych pięciu minutach w korytarzy ujrzałem chłopaków oraz jego. Skierowałem go do lekarza samemu znów podchodząc do szyby i dalej obserwowałem dziewczynę. Czułem jak Zayn podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu dodając mi tym otuchy. Jego ręce całe się trzęsły, był bardzo zdenerwowany, martwił się o nią, pomimo stosunków panujących między nimi. Wiedziałem, że Malik bez powodu kimś by się tak nie przejmował. Spojrzałem za siebie na krzesłach siedzieli chłopacy. Niall chował głowę w rękach, a Louis siedział na krześle opierając głowę o Harrego który spokojnymi ruchami gładził jego plecy. W pewnym momencie do moich uszu dobiegł przeraźliwy odgłos z pokoju w którym ona leżała. Po pięciu sekundach znalazło się przy niej kilku lekarzy, ale dźwięk nie ustawał. Zaczęli ją pośpiesznie odpinać od niektórych maszyn, a następnie jeden z lekarzy wykonywał masaż serca. Nagle z pokoju wyjechało łóżko wraz z dziewczyną oraz lekarzem cały który cały czas próbował ratować jej życie, udałem się z nimi ale zatrzymali mnie przed pomieszczeniem z napisem „ blok operacyjny”.
***
Czułam się bardzo osłabiona nie miałam nawet siły otworzyć oczu, przez moje ciało cały czas przechodziły dreszcze wywołane zimnem. Byłam przykryta ale to nie dawało mi ukojenia. Powoli otwarłam oczy, ukazało mi się białe, sterylne pomieszczenie. Spojrzałam na dłonie które praktycznie nie odróżniały się od białej pościeli. Nadgarstki miałam owinięte bandażem, a na zgięciach łokci widniały wenflony. Teraz do mnie doszło co się wydarzyło, podniosłam się powoli i rozejrzałam się, wokół mnie było wiele maszyn, które miały za pewne na celu monitorowanie mnie. Siedziałam w bezruchu i wpatrywałam się w drzwi, oraz szybę za którą mogłam dostrzec postacie chłopaków. Gdy tylko jeden z nich zauważył mnie, wstał natychmiast z krzesła i już po chwili zniknął mi z pola widzenia. Minęły zaledwie dwie minuty a koło mnie pojawiło się dwóch lekarzy oraz pielęgniarka.
-Jak się czujesz?- zapytał uprzejmie jeden z medyków.
-Dobrze- odpowiedziałam zachrypniętym głosem- ile tu jestem ?
-Wczoraj popołudniu przyjechałaś.
-Kiedy będę mogła wyjść?
-Jeżeli dziś uda nam się załatwić wszystkie badania, to myślę, że jutro, oczywiście nie mogą one odbiegać od normy- zakończył drugi z nich.
Zaczęli robić mi podstawowe badania, pytali jaki mamy dziś dzień oraz sprawdzali inne czynności mózgu. Gdy tylko skończyli do mojego pokoju wszedł Simon. Kroczył nie pewnie przez pomieszczenie, zatrzymał się koło mojego łóżka i siadł na krześle obok. Lustrował mnie wzrokiem przepełnionym troską.
-Przepraszam- powiedział niepewnie mężczyzna- przepraszam za to, że nie pomogłem ci.
-Wyjdź- odpowiedziałam krótko odwracając głowę w stronę ściany.
Mężczyzna nawet nie protestował wstał z krzesła i już za chwilę w pokoju byłam tylko ja. Moja samotność jednak nie trwała długo, za chwilę w drzwiach ukazał się Payn. Podszedł do krzesła stojącego koło łóżka i siadł na nim okrakiem. Patrzył na mnie a w jego oczach było widać zmęczenie oraz strach.
-Jak się czujesz?-zaczął niepewnie.
-Skłamałabym mówiąc, że dobrze- uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Chyba nie jest tak źle jeżeli jeszcze stać Cię na żarty- zaśmiał się.
-Liam ja przepraszam- zaczęłam cicho.
-Nie masz za co.
-Owszem mam ja nie chciałam wam robić problemu. Pewnie myślicie teraz, że jestem jakąś wariatką którą powinno się zamknąć się w wariatkowie.
-Nie mów tak nawet. Nikt tak nie myśli- powiedział pewnie.
-Ja nie umiałam nad tym zapanować, ja nie chciałam się zabić- mówiąc ostatnie słowo nie wytrzymałam a po moich policzkach spływał już strumień łez.
Payn widząc moją reakcje, siadł na łóżku obok mnie, a ja mimowolnie wtuliłam się w niego. Chłopak obejmował mnie, jedną ręką gładził moje plecy, uspokajając mnie tym. Wyszeptałam mu jeszcze raz ciche „przepraszam” na co on zareagował jeszcze mocniejszym uściskiem. Siedziałam w jego objęciach kilka minut, lecz po chwili przerwał nam Cowel ponownie wchodząc do pomieszczenia. Liam spojrzał na mnie jakby chciał dać mi do zrozumienie, że muszę porozmawiać z mężczyzną. Pokiwałam głową dając znać, że może mnie zostawić samą z Simonem. Gdy tylko chłopak opuścił pomieszczenie, znów między mną a wujkiem, zaczęła się toczyć pewnego rodzaju wojna kto pierwszy odwróci wzrok.
-Dlaczego?-zaczął niepewnie przerywając naszą bitwę spojrzeń.
-Nie wiem.
-Nie powinienem wam wtedy odmówić pomocy-mówił patrząc głęboko w moje oczy- do dziś zastanawiam się czy gdybym dał wam te pieniądze, to wiesz, może oni dalej by żyli.
Pierwszy raz w jego słowach dało się dostrzec szczerą skruchę, chwycił mnie za rękę i kontynuował swój wywód.
-Chciałbym abyś wreszcie mi wybaczyła, a co najważniejsze wybaczyła sobie, bo to nie ty ich zabiłaś.
-Chciałabym ci wybaczyć, ale potrzebuję czasu-odrzekłam pewnie, wiedziałam, że kiedyś mu wybaczę i chyba właśnie teraz zbliżał się ten moment.
Mężczyzna siedział ze mną w pokoju i omawiał kwestie mojego powrotu, zaproponował również przeprowadzkę do niego, jednak ja wolałam zostać z chłopakami. Opowiadał mi również o zespole, ponieważ chciałam wiedzieć jacy są, puścił mi nawet kilka ich piosenek. Pomimo, że nie lubiłam takiej muzyki, to miała w sobie coś magicznego, opowiadała po prostu historię. Później gdy Cowel poszedł przyszli do mnie chłopacy. Wyjaśniłam im sytuacje i przeprosiłam za to, oni jednak nie chcieli słyszeć moich przeprosin. Mówili, że oni też nie wiedzą jakby się zachowali w takiej sytuacji. Po jakimś czasie do pomieszczenia powrócił wujek oświadczając mi, że wracamy do domu. Wypisał mnie na własne żądanie, twierdząc, że lepiej się poczuje w domu.
Wsiadłam do auta razem z Niallem i Liamem ku mojemu zdziwieniu atmosfera panująca między nami była bardzo wesoła. Śpiewaliśmy na całe auto piosenki lecące w radiu. Gdy jednak już byliśmy w domu ja poszłam na górę z zamiarem wzięcia prysznicu. Weszłam do łazienki jakie było moje zdziwieni gdy dostrzegłam ją w idealnym stanie. Po ostatnich zdarzeniach nie było tam nawet kropelki krwi. Weszłam pod wodę która ochłodziła moje ciało, dokładnie umyłam je, a następnie ubrałam się w krótkie spodenki i bluzę. Wróciłam do pokoju, w którym ku mojemu zdziwieniu siedział Liam, spojrzałam mu prosto w oczy a następnie siadłam obok niego na łóżku.
-Simon wspominał mi, że kiedyś trenowałaś K1- odrzekł chłopak, kładąc się na łóżku.
-Tak-opowiedziałam zajmując miejsce koło niego, leżeliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Co to tak w ogóle jest?
-Podobne do kick-boxingu ale wzbogacone o kilka innych stylów-powiedziałam obracając się na plecy-czemu w ogóle o to pytasz?
-Myślałem, czy nie chciałabyś zająć się tu czymś, a Zayn też trenuje gdzieś i mógłby Cię tam zabrać.
-Przemyślę tą propozycję- odrzekłam z uśmiechem, wiedziałam że to był dobry pomysł, potrzebowałam jakiejś odskoczni, a to zdecydowanie mi ją dawało, jedynym minusem był Malik,ale lepsze to niż siedzenie w domu.
Leżałam z chłopakiem rozmawiając na wiele tematów, opowiedział mi między innymi o swojej dziewczynie Daniel i zaproponował poznanie jej. Zgodziłam się bo nie miałam nic do stracenia. Ja opisałam mu trochę moje życie w Waszyngtonie oraz sport którym się trudziłam. Gdy chłopak zostawił mnie samą postanowiłam napisać do Kobry, musiałam się oderwać na jakiś czas od tej rzeczywistości.
Ja:
„Idziemy gdzieś dzisiaj?”
Kobra:
„Przyjadę po ciebie o dwudziestej pierwszej, ale nie jedziemy dziś nigdzie. Wyjaśnię Ci jak się zobaczmy”.
Gdy odłożyłam telefon ruszyłam w stronę szafy aby wybrać ubranie na dzisiejsze wyjście. Założyłam na siebie zwykłe czarne leginsy, oraz białą bluzę na której widniało wiele wzorów, a na nogi włożyłam czarne vansy.
Siedziałam u Kobry w domu, miał małą kawalerkę w centrum miasta, nowocześnie urządzone mieszkanie, aż prosiło się o kobiecą rękę. Ściany pokryte były szarą farbą, na środku salonu stała wielka kanapa, a przed nią ogromnych rozmiarów projektor 3D. Kuchnia utrzymana w czarnym kolorze, nie duża ale przestronna, obok niej znajdował się mały stolik. Chłopak zaprosił mnie na kanapę a do picia dał mi kawę. Siedzieliśmy jakiś czas w milczeniu, ja cały czas lustrowałam pomieszczenie a chłopak w tym czasie włączał wieżę.
-Pamiętasz jak Tom i Justin wywołali zamieszanie w klubie?-zapytał przerywając ciszę.
-Chodzi o to jak się pobili?
-Tak, ostatnio jak poszłaś znów się spotkaliśmy z nimi, oczywiście nie obyło się bez małej sprzeczki. Więc teraz mamy zakaz wejścia do klubu, bo okazało się, że jeden z nich ma dobre znajomości z właścicielem- uśmiechnął się chłopak.
-To faktycznie mała musiała być ta sprzeczka- odpowiedziałam, a w mój głos był przepełniony sarkazmem.
-Teraz szukamy nowej miejscówki, więc dziś nigdzie nie balujemy.
-Macie już coś na oku?
-Tak Tom poszedł dziś z chłopakami obejrzeć klub-odrzekł z uśmiechem.
Dalsza rozmowa szybko się potoczyła, chłopak opowiedział mi o swojej nowej dziewczynie, a ja o chłopakach z One Direction, wspomniałam mu również o moim kontakcie z Liamem oraz Simonem. Ku mojemu niezadowoleniu Kobra poruszył również temat moich zabandażowanych nadgarstków. Jednak kiedy stwierdziłam, że nie chce o tym rozmawiać to szybko zmienił temat. Byłam mu za to wdzięczna doskonale rozumiał mnie, wiedział kiedy nie należy drążyć tematu, Jednak zawsze mnie zapewniał, że mogę na niego liczyć.
-Mam ochotę się upić- stwierdziłam oglądając jeden z filmów wybranych przez Kobrę.
-Mam pomysł- odrzekł od razu, a jego oczy zalśniły niczym małe gwiazdy- kto dłużej wytrzyma, wymyśla zadanie drugiej osobie.
-Umowa stoi- zaśmiałam się.
Już za chwilę przed nami stały dwie butelki wódki, oraz dwie szklanki. Chłopak zapełnił literatkę a następnie podał mi ją. Bez namysłu wlałam w siebie pierwszą porcje, o on już za chwilę polewał dalej. Rozmawialiśmy bez sensu, połowy pewnie nawet nie rozumieliśmy, wygłupialiśmy się, a granica między przyjaźnią i kochankami, zacierała się pod wpływem procentów. Siedziałam chłopakowi na kolanach wypijając kolejną szklankę napoju alkoholowego. Kobrze to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie podobało mu się bo gdy chciałam wstać na chwilę, chwycił mnie i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry czułam jego oddech na sobie, pachniał wódką zapewne tak jak mój. Po chwili opadłam na łóżko, a chłopak wraz ze mną.
***
Powoli uchyliłam powieki, na pierwszy rzut oka pomieszczenie wydało mi się obce, jednak po chwili wszystkie wydarzenia z poprzedniej nocy zaczęły do mnie wracać. Na podłodze dostrzegłam moje ubrania i dopiero wtedy zorientowałam się, że miałam na sobie tylko męską koszulkę oraz dolną część bielizny. Próbowałam sobie przypomnieć co mogło się wydarzyć, jednak na marne do mojej głowy nie chciały wrócić, żadne wspomnienia związane z nocą, jedyne co pamiętałam to ogromne ilości wypitego alkoholu. Powoli odwróciłam się na drugi bok, moje serce przyśpieszyło, nie wiedziałam co mam robić. Zaczęłam modlić się aby ta sytuacja okazała się snem, ale to było na marne. Mężczyzna dalej spał, jego czarne włosy nie były tak idealnie ułożone jak poprzedniej nocy, był przykryty kołdrą, mogłam więc zauważyć jedynie fakt, że był bez koszulki. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Wskazywał godzinę dwunastą w południe, zaklęłam cicho. Zdawałam sobie sprawę co czeka mnie w domu, ale jeszcze bardziej obawiałam się tego co mogło wydarzyć się poprzedniej nocy.
________________________________________________________________________________
Bardzo, ale to bardzo dziękuje za wszystkie komentarze. Jest to dla mnie wielką motywacją jak mogę je czytać. Kolejny rozdział za mną, mam nadzieje, że podobał się. Akcja toczyła się w nim trochę szybko, ale stwierdziłam, że nie ma sensu zanudzać niepotrzebnymi dialogami. :) Oczywiście jak zawsze zachęcam do komentowania. A rozdział dodałam wcześniej z uwagi na szczególny dzień dla Larry Shipperek. "Always in my heart". xxx
„Idziemy gdzieś dzisiaj?”
Kobra:
„Przyjadę po ciebie o dwudziestej pierwszej, ale nie jedziemy dziś nigdzie. Wyjaśnię Ci jak się zobaczmy”.
Gdy odłożyłam telefon ruszyłam w stronę szafy aby wybrać ubranie na dzisiejsze wyjście. Założyłam na siebie zwykłe czarne leginsy, oraz białą bluzę na której widniało wiele wzorów, a na nogi włożyłam czarne vansy.
Siedziałam u Kobry w domu, miał małą kawalerkę w centrum miasta, nowocześnie urządzone mieszkanie, aż prosiło się o kobiecą rękę. Ściany pokryte były szarą farbą, na środku salonu stała wielka kanapa, a przed nią ogromnych rozmiarów projektor 3D. Kuchnia utrzymana w czarnym kolorze, nie duża ale przestronna, obok niej znajdował się mały stolik. Chłopak zaprosił mnie na kanapę a do picia dał mi kawę. Siedzieliśmy jakiś czas w milczeniu, ja cały czas lustrowałam pomieszczenie a chłopak w tym czasie włączał wieżę.
-Pamiętasz jak Tom i Justin wywołali zamieszanie w klubie?-zapytał przerywając ciszę.
-Chodzi o to jak się pobili?
-Tak, ostatnio jak poszłaś znów się spotkaliśmy z nimi, oczywiście nie obyło się bez małej sprzeczki. Więc teraz mamy zakaz wejścia do klubu, bo okazało się, że jeden z nich ma dobre znajomości z właścicielem- uśmiechnął się chłopak.
-To faktycznie mała musiała być ta sprzeczka- odpowiedziałam, a w mój głos był przepełniony sarkazmem.
-Teraz szukamy nowej miejscówki, więc dziś nigdzie nie balujemy.
-Macie już coś na oku?
-Tak Tom poszedł dziś z chłopakami obejrzeć klub-odrzekł z uśmiechem.
Dalsza rozmowa szybko się potoczyła, chłopak opowiedział mi o swojej nowej dziewczynie, a ja o chłopakach z One Direction, wspomniałam mu również o moim kontakcie z Liamem oraz Simonem. Ku mojemu niezadowoleniu Kobra poruszył również temat moich zabandażowanych nadgarstków. Jednak kiedy stwierdziłam, że nie chce o tym rozmawiać to szybko zmienił temat. Byłam mu za to wdzięczna doskonale rozumiał mnie, wiedział kiedy nie należy drążyć tematu, Jednak zawsze mnie zapewniał, że mogę na niego liczyć.
-Mam ochotę się upić- stwierdziłam oglądając jeden z filmów wybranych przez Kobrę.
-Mam pomysł- odrzekł od razu, a jego oczy zalśniły niczym małe gwiazdy- kto dłużej wytrzyma, wymyśla zadanie drugiej osobie.
-Umowa stoi- zaśmiałam się.
Już za chwilę przed nami stały dwie butelki wódki, oraz dwie szklanki. Chłopak zapełnił literatkę a następnie podał mi ją. Bez namysłu wlałam w siebie pierwszą porcje, o on już za chwilę polewał dalej. Rozmawialiśmy bez sensu, połowy pewnie nawet nie rozumieliśmy, wygłupialiśmy się, a granica między przyjaźnią i kochankami, zacierała się pod wpływem procentów. Siedziałam chłopakowi na kolanach wypijając kolejną szklankę napoju alkoholowego. Kobrze to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie podobało mu się bo gdy chciałam wstać na chwilę, chwycił mnie i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry czułam jego oddech na sobie, pachniał wódką zapewne tak jak mój. Po chwili opadłam na łóżko, a chłopak wraz ze mną.
***
Powoli uchyliłam powieki, na pierwszy rzut oka pomieszczenie wydało mi się obce, jednak po chwili wszystkie wydarzenia z poprzedniej nocy zaczęły do mnie wracać. Na podłodze dostrzegłam moje ubrania i dopiero wtedy zorientowałam się, że miałam na sobie tylko męską koszulkę oraz dolną część bielizny. Próbowałam sobie przypomnieć co mogło się wydarzyć, jednak na marne do mojej głowy nie chciały wrócić, żadne wspomnienia związane z nocą, jedyne co pamiętałam to ogromne ilości wypitego alkoholu. Powoli odwróciłam się na drugi bok, moje serce przyśpieszyło, nie wiedziałam co mam robić. Zaczęłam modlić się aby ta sytuacja okazała się snem, ale to było na marne. Mężczyzna dalej spał, jego czarne włosy nie były tak idealnie ułożone jak poprzedniej nocy, był przykryty kołdrą, mogłam więc zauważyć jedynie fakt, że był bez koszulki. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Wskazywał godzinę dwunastą w południe, zaklęłam cicho. Zdawałam sobie sprawę co czeka mnie w domu, ale jeszcze bardziej obawiałam się tego co mogło wydarzyć się poprzedniej nocy.
________________________________________________________________________________
Bardzo, ale to bardzo dziękuje za wszystkie komentarze. Jest to dla mnie wielką motywacją jak mogę je czytać. Kolejny rozdział za mną, mam nadzieje, że podobał się. Akcja toczyła się w nim trochę szybko, ale stwierdziłam, że nie ma sensu zanudzać niepotrzebnymi dialogami. :) Oczywiście jak zawsze zachęcam do komentowania. A rozdział dodałam wcześniej z uwagi na szczególny dzień dla Larry Shipperek. "Always in my heart". xxx